Każdy niesie swój krzyż

Rozmowa z Rafałem Górakiem, trenerem II-ligowego GKS-u Katowice.

Jakie refleksje towarzyszą trenerowi GieKSy na 10 dni przed wznowieniem rozgrywek II ligi?
Rafał GÓRAK
: – Chyba żaden trener nie jest pewny tego, co będzie. Jak drużyna będzie znosić obciążenia meczowe? Jak będzie realizować zadania taktyczne? Czy zwiększy się liczba urazów? Nuta niewiadomej jest naprawdę spora. Odpowiedzi na te pytania przyniesie liga. Najważniejsze, że możemy grać.

W jakiej dyspozycji jest teraz drużyna?
Rafał GÓRAK
: – Na temat fizyczności zespołu wiem naprawdę wiele. Codziennie pracujemy na systemie Catapult i to daje jakiś obraz. Nie jestem jakoś bardzo wystraszony czy zaniepokojony, choć na pewno nie można mówić o optymalnej formie fizycznej. Twierdzę, że do niej zawodnicy dojdą po 3-4 rozegranych meczach. Będzie specyficznie, bo gdy już ruszymy, czeka nas tylko kilka pełnych mikrocykli treningowych, gdyż większość śród będzie meczowych. Nasze działania będą zatem polegać na regeneracji, rozruchach.

Chciałoby się teraz zabrać drużynę na zgrupowanie?
Rafał GÓRAK
: – Bardzo. Będzie się w ekstraklasie – będzie się brało. Obyśmy już nigdy nie mieli takiej sytuacji, że zespoły wyjeżdżają na obozy w trakcie trwającej rundy, musząc na nowo budować formę. Kluby z ekstraklasy mogą pozwolić sobie na taki komfort. Zazdroszczę, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Pojawiały się głosy, że większy problem niż z motoryką będzie z dyspozycją piłkarską, po tak długim czasie bez futbolówki przy nodze. Coś w tym jest?
Rafał GÓRAK
: – Nam akurat w tym zakresie bardzo pomogły treningi, jakie odbywaliśmy dwójkami. Kolejne pary się zmieniały, a my pozostawaliśmy na boisku i z nimi pracowaliśmy. Wtedy zawodnicy mieli wiele kontaktów z piłką, czucie wracało. Po sześciu tygodniach niektórzy nie mieli wyważonej stopy, trzeba to było naprawiać, ale takie sprawy siedzą przecież w tych ludziach głęboko. Jeśli ktoś nauczył się jeździć na rowerze, to gdy wsiądzie na niego po pięciu latach, trudności ma może na pierwszym kilometrze. Potem już wszystko gra.

W Bundeslidze szybko zaczęły pojawiać się kontuzje mięśniowe. To działa na wyobraźnię?
Rafał GÓRAK
: – Czytałem te raporty. To jasny przykład, a mowa o zawodnikach z pewnością megaprzygotowanych, obłożonych maksymalną suplementacją, z naoliwionymi organizmami. A jednak nie omijają ich urazy. Daje to do myślenia. Zobaczymy, jak będzie u nas. Obawa zawsze jest, ale mam nadzieję, że podołamy.

Przed wszystkim zabezpieczyć się nie da.
Rafał GÓRAK
: – Nie zapominajmy, że cały czas mamy do czynienia z pandemią i przyjdzie nam grać w specjalnych warunkach. Cieszymy się bardzo, że możemy trenować, że oglądamy Bundesligę. Już nie możemy doczekać się meczów Pucharu Polski, ekstraklasy, pierwszej ligi. Potem wreszcie przyjdzie kolej na nas. Jestem naprawdę szczęśliwy, że dostaliśmy szansę grania. Nie zazdroszczę trzecioligowcom. To, co tam się dzieje, to jakiś piknik.

Z drugiej strony, część trzecioligowców nie chciała grać. Długo by dyskutować…
Rafał GÓRAK
: – Dlatego nie wtrącam nosa w nie swoje sprawy. Dyskutujmy o GieKSie. Nasze zdanie od początku było jasne. Najpierw woleliśmy wyhamować, skoro na świecie działo się niedobrze, ale potem zgłaszaliśmy gotowość, by wracać do gry, skrupulatnie spełniając obostrzenia nałożone przez PZPN. Jesteśmy ludziom potrzebni – by mecze mogły się odbywać, by kibice jakoś odreagowali. By część społeczeństwa widziała, że powoli wracamy do normalności.

Oglądał pan w ostatni weekend Bundesligę?
Rafał GÓRAK
: – Tak dużo jak nigdy! Rzucało się w oczy to, do czego zawodnicy tam nie są przyzwyczajeni, czyli puste, martwe trybuny. Trudno to porównywać do polskiej drugiej ligi. Bukowa to Bukowa, a na wyjazdach też są z nami kibice, ale niekiedy też gra się przy pustych trybunach. W naszym przypadku to aż tak szokujące nie będzie, dla Bundesligi to trudne. Momentami te mecze wyglądały jak sparingi, tempo nie powalało. Podobało mi się za to bardzo, że na boisku było o wiele mniej sporów.

Może właśnie dlatego, że z trybun nie płynie ta energia tłumu.
Rafał GÓRAK
: – Być może. Kibice nie „podpalają” zawodników i oni przez to wytrzymują ciśnienie.

Wracając do obostrzeń. Czy zawodnik GieKSy może pójść z dziewczyną do kawiarni?
Rafał GÓRAK
: – Apelujemy do chłopaków, by stosowali się ściśle do obostrzeń. To oczywiście normalni ludzie, którzy pragną normalnie żyć, ale bardzo mocno prosimy o rozwagę i wstrzemięźliwość w kontaktach. Cały czasy przypominamy, że jesteśmy na wojnie z wirusem, a my jako jednostka specjalna mamy swoje zadania. Każdy zawodnik jest nam potrzebny. Obyśmy wszyscy w zdrowiu mogli kontynuować ten sezon i zakończyć go na boisku.

Śledzi pan to, co pisze się o GieKSie w mediach społecznościowych?
Rafał GÓRAK
: – Do czego zmierzamy?

Ten tydzień to kilka smutnych rocznic – porażek z Kluczborkiem czy Bytovią. To chyba też napędza, by wreszcie dać tym ludziom coś pozytywnego.
Rafał GÓRAK
: – Każdy niesie swój krzyż. Rafał Górak ma swoje życie, GieKSa ma swoją historię – w pewnych momentach piękną, a w pewnych momentach smutną. Nasze losy znów się splotły i ważne jest to, co przed nami. Obyśmy malowali wspomnienia żywymi kolorami i po czasie mogli je datować jako te piękne.


Czytaj też: Trzy strefy GieKSy


To wyzwanie i moje małe marzenia. W życiu chyba generalnie jest tak, że więcej się przegrywa niż wygrywa. Trzeba umieć wstać i iść dalej. Wtedy wychodzi cała klasa. Tak jest w życiu Góraka, GieKSy, każdego z nas.

Uśmiecham się, że GieKSa to na tyle specyficzny klub, iż jeśli ma awansować – to właśnie w pandemii i przy pustych trybunach.
Rafał GÓRAK
: – (śmiech). W IV lidze też mówiono, że GKS awansował dzięki walkowerom.

Ale trzeba było pokonać GKS Tychy czy BKS Bielsko-Biała. W III lidze był awans, bo KSZO Ostrowiec Świętokrzyski nie przystąpił do barażu…
Rafał GÓRAK
: – Proza życia! Zawsze można sobie coś dopowiedzieć. Teraz najważniejsze jest, byśmy awansowali na boisku, nie prosząc się o nic przy zielonym stoliku i nie rozstrzygając sporów, dla których tak naprawdę nie ma właściwego rozstrzygnięcia. To wszystko ma się stać na boisku. Jeśli po 34 meczach okażemy się najlepsi, to będę dumny, żałując jednocześnie, że nie ma z nami kibiców, na których czekamy.

Dobrze, że zaczynacie z tak wysokiego „C”, czyli konfrontacji z Górnikiem Łęczna, w której można zyskać, ale też dużo stracić?
Rafał GÓRAK
: – Będzie to spotkanie czołowych zespołów tej ligi. I tyle. A czy to lepiej, czy gorzej? Nie wiem. Po prostu przygotowuję zespół do bardzo ważnego meczu, z rywalem, który w tabeli plasuje się przed nami. Tego jesteśmy świadomi, dlatego mamy w sobie pokorę.

Wielu zawodnikom GKS-u 30 czerwca kończą się kontrakty. Czy to jakoś wpływa na funkcjonowanie tej grupy? Jako trener pewnie wolałby pan mieć tę kwestię jak najszybciej załatwioną.
Rafał GÓRAK
: – Apeluję do zawodników – a rozmawiam przecież z dorosłymi ludźmi – że w życiu trzeba mieć twardą d… Nie wszystko jest zawsze piękne, miłe i cudowne. Nie zawsze wiemy, co będzie za rok, dwa lata. Przyszłości nie da się w pełni zaplanować. Niekiedy po prostu trzeba brać odpowiedzialność za siebie – jednym meczem, jedną zdobytą bramką. Nieraz na swój moment trzeba poczekać do ostatniej minuty czy nawet sekundy. Powtarzam chłopakom jedno: nie martwcie się. Jeśli nie zawiedziecie, to GKS też was nie zawiedzie.

Brzmi to tak, jakby niektórzy na możliwość dokończenia tego sezonu w GieKSie musieli jeszcze zapracować.
Rafał GÓRAK
: – Jesteśmy w takich czasach, że dzisiaj cały świat walczy o przyszłość. Nie tylko ten piłkarski.




Na zdjeciu: Rafał Górak patrzy Patrzy w przyszłość z podniesioną głową…
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus