„Pepe” wybrał halę

Rozmowa z Piotrem Ćwielongiem, nowym zawodnikiem futsalowego Clearexu Chorzów.


W niedzielnym meczu z Red Dragons Pniewy zadebiutował pan w ekstralidze futsalu. Jakie wrażenia?
Piotr ĆWIELONG:
– Fajne. Piłka halowa, jakby nie było, to trochę inna dyscyplina sportu. Wszystko szybko się dzieje. Jak na debiut – myślę, że było w miarę. Nie trzeba ukrywać, że potrzebuję pewnie jeszcze kilku meczów i treningów, by trochę się oswoić. Grałem już wcześniej na hali, ale amatorsko, dotąd nie obcowałem z ekstraklasą. Szkoda tylko, że przegraliśmy (1:3 – dop. red.), bo potrzebujemy punktów, a w niedzielę je straciliśmy.

Co w pierwszym meczu sprawiało panu na parkiecie największą trudność?
Piotr ĆWIELONG:
– Tu jest tempo, wszystko może się zmienić błyskawicznie. Tak, jak w tym meczu – niby kontrolowaliśmy grę, a nagle dostaliśmy „sztukę”. Trzeba mieć odpowiednie przygotowanie motoryczne, tu cały czas jest ogień. Można grać podczas jednej zmiany 5-6 minut, ale to już nie będzie taki rytm i takie tempo, jakiego wymaga się, gdy wchodzisz na minutę czy dwie. Problemów z piłką nie mam, ale nie jest to takie hop-siup. Trenowaliśmy na innej hali, na innej graliśmy spotkanie. Muszę się przyzwyczaić.

Gdy w 10 minucie pojawił się pan pierwszy raz na boisku, publika powitała pana gromkimi brawami. Mam wrażenie, że niektórzy ruszyli na halę MORiS-u tylko po to, by ujrzeć znów „Pepe” w Chorzowie.
Piotr ĆWIELONG:
– Przyjemne uczucie. Miło mi się zrobiło, że ludzie przyszli to zobaczyć. Mam nadzieję, że będą się pojawiać na każdym kolejnym meczu i taka atmosfera będzie co dwa tygodnie, bo Clearex potrzebuje teraz wsparcia.

Jak trafił pan do Clearexu?
Piotr ĆWIELONG:
– Znam się z prezesem Wolnym, ten temat już w przeszłości się pojawiał. Rozmawialiśmy kilka razy, ale nie wiedziałem i nie miałem przekonania, czy nadaję się na grę w ekstraklasie. Daliśmy sobie czas, chwilę potrenowałem i stwierdziłem, że OK: w miarę możliwości będę chciał pomóc. Nie będzie też tak, że zagram w każdym meczu, bo mam też swoje inne obowiązki, z których nie mogę zrezygnować. Mamy dżentelmeńską umowę. Wierzę, że wspólnie powalczymy i się utrzymamy.

Jak długo trenował pan przed debiutem?
Piotr ĆWIELONG:
– Tydzień. Wychowałem się na hali. Od jakiegoś czasu gram też w Chorzowskiej Lidze Futsalu, w drużynie Mateco, jesteśmy na pierwszym miejscu. Grają z nami chłopaki z futsalowej pierwszej ligi. Myślę, że spokojnie połączę to z Clearexem. Niektóre twarze kojarzyłem, zresztą ja nigdy nie miałem problemów z wejściem do szatni.

Odkąd po zakończeniu sezonu 2021/22 pożegnał się pan z trzecioligowym LKS-em Goczałkowice, pozostawał pan w treningu?
Piotr ĆWIELONG:
– Nie, tylko dwa razy w tygodniu grałem na hali.

Ale sylwetka jest!
Piotr ĆWIELONG:
– Dbam o siebie, biegam po naszym chorzowskim parku. Gdybym się nie ruszał, wyglądałbym zupełnie inaczej. Teraz ważne też, że jestem na miejscu. Nie chciałem już wyjeżdżać nigdzie dalej. Prywatne obowiązki mi na to nie pozwalają. Były jakieś propozycje, ale wyjazdy, weekendy – to już nie wchodziło w grę. Do Goczałkowic jeździłem 60 kilometrów w jedną stronę, już za dużo tego było, ale zrobiliśmy tam coś fajnego. Rok temu po rundzie jesiennej byliśmy liderem trzeciej ligi. Mam nadzieję, że po czasie ludzie tam docenią, jaki mieli zespół.

Mówiło się, że może pan wylądować w AKS-ie Mikołów z klasy okręgowej, z którym trenował pan w trakcie rundy jesiennej.
Piotr ĆWIELONG:
– Są tam moi koledzy, prowadzi to „Krzęcies” (Adam Krzęciesa – dop. red.), poszedłem się poruszać. Był jakiś temat, rozmawialiśmy, ale uznałem, że jeszcze nie… Albo już nie. Chyba czasu by mi brakło na wszystko.

Czyli na duże boisko już pan nie wróci.
Piotr ĆWIELONG:
– Myślę, że nie. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć.

Z dużego boiska na halę przeszedł niedawno Waldemar Sobota, gra w Dremanie Opole. Rozmawialiście?
Piotr ĆWIELONG:
– Akurat w sobotę grali sparing w Sośnicy, podjechałem, pooglądałem, chwilę pogadaliśmy. Pewnie przyjdzie czas, byśmy zagrali naprzeciw sobie.

Statystyk na razie nie ma powalających.
Piotr ĆWIELONG:
– Bo nie jest tak, że dostajesz tu piłkę i sobie kręcisz rywalami jak ogórkami. Nie na tym to polega. Tu wszyscy są dobrze przygotowani, są schematy.

Trudno kiedyś było wyobrazić sobie pana inny powrót do Chorzowa niż ten związany z Ruchem… A jednak. Co będzie dalej z „Niebieskimi”?
Piotr ĆWIELONG:
– Zimują na trzecim miejscu w pierwszej lidze, ale runda rewanżowa jest trudniejsza. Szereg klubów też liczy na awans do ekstraklasy. Gdybym miał obstawiać, powiedziałbym, że w barażach Ruch na pewno się znajdzie. Takie mam wrażenie. A co potem, co dalej – zobaczymy. Byłby w ekstraklasie jednym z niewielu bez nowego stadionu, nie wiem, na ile klub byłby przygotowany, ale działacze uporządkowali to na tyle, że widać, jak bardzo chcą.


Na zdjęciu: Piotr Ćwielong w wieku 37 lat zaliczył debiut w futsalowej ekstraklasie, licząc, że pomoże Clearexowi w utrzymaniu.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus