Piasek na murawie? Stadion Śląski odpowiada

W trakcie meczu Ruchu Chorzów z Radomiakiem wiele osób dziwiło się stanem murawy na Stadionie Śląskim. Spod butów piłkarzy rozbryzgiwał piasek. Czym to było spowodowane i jak będzie wyglądało boisko w spotkaniu z Koroną Kielce? Jak się mają sprawy z sektorem gości?


– Nie było tak źle. Nie wiem, jak to wyglądało z trybun. Murawa nie była idealna, ale obecnie w mało którym miejscu jest. Ogólnie płyta była dobra – mówił po bezbramkowym remisie z Radomiakiem pomocnik Ruchu Filip Starzyński. Duża ilość piasku na boisku mogła dziwić, bo był to dopiero drugi występ „Niebieskich” na Stadionie Śląskim. Oprócz tego drużyna odbyła tam wcześniej tylko kilka treningów. Skontaktowaliśmy się z władzami obiektu, aby dowiedzieć się, czym to było spowodowane.

Zalecenia wykonawcy

Kluczowym faktem jest to, że murawa została położona w „Kotle Czarownic” pod koniec września. Nastąpiło to po zakończeniu okresu koncertowego. – Zgodnie z zaleceniami wykonawcy, który zajmował się wymianą murawy, aby poprawić jej przesiąkalność, należało dokonać szeregu zabiegów pielęgnacyjnych mających na celu utrzymanie trawy we właściwym stanie. Jednym z nich była wertykulacja (poziome, płytkie nacinanie podłoża – dop. red.), dzięki której usunięto warstwę filcu (w sumie około 7 metrów sześciennych) oraz piaskowanie, wczesanie piasku i aeracja (nakłuwanie trawnika – dop. red.) – przekazało nam biuro prasowe Stadionu Śląskiego. Dopytaliśmy też, dlaczego taka ilość piasku była widoczna tylko na chorzowskiej arenie. Na innych obiektach ekstraklasy takie sytuacje nie miały bowiem miejsca. – Na innych boiskach piaskowanie najprawdopodobniej przeprowadzone zostało wcześniej. Na Stadionie Śląskim odbyło się to w najbliższym możliwym czasie (po zakończeniu sezonu koncertowego oraz położeniu trawy) – dowiedzieliśmy się.

Powinno być lepiej

Okazuje się, że taki zabieg był konieczny nawet pomimo faktu, że spotkanie z Radomiakiem było dopiero drugim meczem Ruchu na Stadionie Śląskim. – Murawa bez zabiegu wertykulacji i piaskowania była bardzo grząska. W przypadku obfitych opadów deszczu (np. takich, jakie były przed meczem z Radomiakiem) mogłoby to doprowadzić do konieczności przełożenia spotkania. Miało to miejsce np. w przypadku meczu Widzew Łódź – Ruch Chorzów. Dodatkowo piasek pomógł wyrównać niewielkie nierówności na styku pasków nowej darni.

– Proszę zauważyć, że oprócz efektów wizualnych murawy jej stan nie odbiegał od normy. Murawa nie rwała się, była równa, a piłkarze nie ślizgali się po niej. Należy mieć również na uwadze fakt, że trawa pojawiła się na stadionie pod koniec września, czyli pod koniec okresu wegetacyjnego, co również mogło mieć wpływ na jej słabsze zakorzenienie – przekazał Stadion Śląski.


Czytaj także:


Pytanie brzmi, jak murawa Stadionu Śląskiego będzie się prezentowała w trakcie niedzielnego meczu Ruch Chorzów – Korona Kielce. Od starcia z Radomiakiem temperatury wyraźnie się obniżyły, coraz częściej spadają poniżej zera. Ma to oczywiście wpływ na wzrost trawy, która w tym czasie już nie wegetuje. Dodatkowo kłopotliwe były intensywne opady deszczu. Uniemożliwiają one „dokonanie zabiegów nawożenia dolistnego, którego zastosowanie szybko wpłynęłoby na efekt wizualny”. Osoby odpowiedzialne za boisko po meczu z Radomiakiem dokonały jednak ponownej aeracji i odkurzenia trawnika. Można się więc spodziewać, że z Koroną murawa będzie prezentować się lepiej.

Tunel i sektor gości

Oczywiście cały czas meczów na Stadionie Śląskim nie mogą oglądać kibice klubów przyjezdnych. Proces budowy sektora gości w „Kotle Czarownic” trwa. Rozstrzygnięto już przetarg i podpisano umowę z wykonawcą. Obecnie trwają prace projektowe, a plan jest taki, że sektor będzie gotowy do końca roku – a więc tak, jak zapowiadano. Kolejną kwestią jest montaż tunelu teleskopowego, który chroni piłkarzy wychodzących na boisko z szatni. Sprawa jest w toku i nie wiadomo, czy na mecz z Koroną uda się go już zapewnić, bo wbrew pozorom nabycie takiego tunelu nie jest taką prostą sprawą. Jakaś niewielka szansa istnieje, lecz nie należy się specjalnie na to nastawiać.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus