Piast Gliwice. Lis w skórze Wilczka

Ostatni raz więcej niż pięć goli Kamil Wilczek strzelił grając jeszcze w duńskim Broendby. Hat trickiem ze Stalą przełamał swoją strzelecką niemoc, zamknął usta krytykom i pokazał, jak dużo może jeszcze znaczyć dla Piasta.


Wilczek na kolejne trafienie w lidze dla Piasta czekał od kwietnia. Gdy marnował dobre okazje, albo ich w ogóle nie miał w internecie aż roiło się od krytyków, którzy wytykali napastnikowi wiek i długi kontrakt w Piaście na zakończenie kariery.

Gorszy okres za nim

Nie ulega wątpliwości, że początek tego sezonu nie należał do 34-latka. Ale nie należał też do Piasta. Wilczek np. w meczu z Jagiellonią zmarnował kilka sytuacji, podobnie było z Cracovią, ale w Warszawie był bardzo niewidoczny. Widział to sam zainteresowany, który nawet nie szukał wymówek dla swojej słabszej dyspozycji.

– Jesteśmy tylko ludźmi. Każdy od czasu do czasu ma swój lepszy i gorszy okres. Mój niestety przypadł na te ostatnie spotkania. Mam na myśli moją formę strzelecką, nic nie chciało wpaść do bramki i trudno było mi dojść do sytuacji. Gdy już jakaś się nadarzyła to ją marnowałem. Starałem się nadrabiać to pomocą drużynie w innych aspektach gry – wyjaśnia Kamil Wilczek.

Lis pola karnego

Doświadczony snajper, który przed sezonem na naszych łamach mówił, że zawsze ma jakiś indywidualny cel do osiągnięcia, ale nie mówi o nim publicznie, potrzebował takiego meczu, jak ten ze Stala. Trzy gole, a mogło być więcej, bo raz napastnik trafił w poprzeczkę, a raz chybił z pozycji spalonej, to był pokazał tego jakim lisem pola karnego może być Wilczek. Kogoś takiego potrzebował i potrzebuje w tym sezonie gliwicki zespół. Podania czy dośrodkowania zawsze będą, ale sztuką jest je wykończyć i zamienić na bramki. A Wilczek bogaty o zagraniczne doświadczenia, zwłaszcza z Danii, to potrafi.

– Mamy w zespole bardzo dużo jakości. Jesteśmy w stanie wykreować różne sytuacje i skorzystać z wielu wariantów w trakcie meczu. Pokazaliśmy to zarówno ze Stalą, jak i Cracovią. Chcemy to konsekwentnie kontynuować. Bardzo cieszę się ze zwycięstwa, bramek i z tego, że z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej. Na pewno to jeszcze bardziej nas podbuduje – dodaje napastnik.

Bariery do pokonania

Gdy prześledzimy jego dorobek w ostatnich sezonach, to wyraźnie widać, że od momentu odejścia z Broendby Wilczek nie strzela już tak dużo goli. Co ciekawe, najlepszym wynikiem w jednej rundzie było pięć trafień – wiosną tego roku w Piaście i w sezonie 2020/21 dla FC Kopenhagi. Hat trick w meczu ze Stalą sprawia, że te niezbyt wygórowane osiągnięcia mogą zostać poprawione tej jesieni i nie powinno to być zbyt trudne.

Wydaje się też, że przekroczenie bariery dziesięciu trafień jest w zasięgu doświadczonego napastnika. A taki wynik jest pewnym pułapem przyzwoitości dla napastników klubów w ekstraklasie. Już wiosna poprzedniego sezonu pokazała, że gdy Wilczek strzela Piast zdobywa punkty, a obecnie tego śląski klub potrzebuje najbardziej.

Ostatnie sezony Wilczka

  • 2021/22 – Piast (wiosna) – 13 meczów, 5 goli
  • 2021/22 – FC Kopenhaga (jesień) – 6 meczów, 1 gol
  • 2020/21 – FC Kopenhaga – 17 meczów, 5 goli
  • 2019/20 – Goztepe (wiosna) – 14 meczów, 1 gol
  • 2019/20 – Broendby IF (jesień) – 18 meczów, 17 goli
  • 2018/19 – Broendby IF – 23 mecze, 18 goli

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus