Piast Gliwice. Panowie, celniej!

Skuteczności, a raczej jej brakowi w ekipie Piasta poświęcaliśmy już sporo miejsca i… będziemy nadal, bo temat wraca, jak bumerang.


Analizując szczegółowe dane i statystyki widać wyraźnie, że problemem gliwiczan nie są same strzały, ale fakt, że większość mija bramkę.

Tak, jak przebiegnięcie kilometrów w czasie meczu, nie do końca mówi nam wszystko, bo ważniejsze są sprinty niż to, jaki dystans pokonał cały zespół, tak i w przypadku strzałów liczą się konkrety. A tymi są celne strzały. Oczywiście słupki i poprzeczki są zaliczane jako niecelne uderzenia i nieco zaciemniają obraz, ale niektórych statystyk nie da się „oszukać”.

Jedni z najgorszych

A prawda jest taka, że Piast powinien mieć więcej strzelonych goli i więcej punktów. I choć takie zdanie często pada z ust piłkarzy oraz trenerów, to w przypadku gliwiczan to prawda. Portal ekstrastats.pl od kilku sezonów dostarcza coraz więcej statystyk ligowych. Są one bardzo szczegółowe, dzięki czemu można wyciągnąć wiele wniosków. Ostatnio panuje moda na analizowanie wskaźnika xG, czyli oczekiwanych goli. Każdy strzał, z każdej strefy boiska i z danej sytuacji boiskowej ma przypisany wskaźnik „expected goals”.

Według wyliczeń ekspertów z ekstrastats.pl Piast dzięki dobrym okazjom stworzonym w dotychczasowych meczach powinien mieć w ligowej tabeli 7-8 punktów. A ma 1, co wyraźnie wskazuje na fatalną skuteczność. Okazje i to dobre są, a że nie ma goli, to już zarzut w stronę piłkarzy. Idealnym zobrazowaniem tego jest inna statystyka, wg. której gliwiczanie wykorzystali do tej pory tylko 10% tzw. okazji bramkowych. Gorsza pod tym względem jest tylko jednak drużyna w lidze, beniaminek Warta Poznań.

Pora więc przejść do strzałów. W przypadku Piasta najbardziej rzuca się w oczy przepaść pomiędzy strzałami celnymi, a strzałami niecelnymi. Gdy przyjrzymy się stosunkowi celnych strzałów do wszystkich strzałów oddanych przez drużynę, dla Piasta wynosi on ledwo ponad 22%. To najgorszy wynik w lidze.

Nastawić celowniki na Wisłę

Niemal co piąty strzał gliwiczan jest celny, a wiele drużyn może pochwalić się tym, że co trzecie uderzenie lecie w „światło bramki”. Widać różnicę, prawda? Drużyna trenera Waldemara Fornalika strzela dużo, co pokazuje inna statystyka. Piast ma średnią strzałów na mecz wynoszącą 14,33, co daje ekipie z Okrzei siódmą lokatę w lidze. Czyli górna połówka. Problemem nie jest więc oddawanie strzałów, czy stwarzanie sytuacji bramkowym. Widzi to trener i cały jego sztab szkoleniowy. Nad rozwiązaniem tego problemu pracują od dłuższego czasu.


Czytaj jeszcze: Nadszedł czas nowych liderów?

– To jest główny powód, dlaczego dzisiaj mamy tylko jeden punkt a nie zdecydowanie więcej. Patrząc statystycznie to jesteśmy drużyną, która stwarza sobie najwięcej sytuacji w stosunku do wykorzystanych szans. Tu jest problem, ale pracujemy nad tym. Ten zespół z każdym meczem będzie funkcjonował coraz lepiej i będzie skuteczniejszy. Wielu piłkarzy nie było z nami od samego początku, przytrafiły się też kontuzje ważnych zawodników – mówi Waldemar Fornalik, który ma nadzieję, że już w piątek nastąpi przełamanie. Duża nadzieja w Jakubie Świerczoku, który zanim doznał kontuzji, był niezwykle groźny pod bramką przeciwnika.

W meczu z Cracovią napastnik pojawił się w drugiej połowie. Czy z Wisłą Płock zagra od początku? – Stać go na większą liczbę minut, natomiast nie powiem o ile, z każdym dniem jest szansa na więcej – przyznaje szkoleniowiec Piasta.


Na zdjęciu: Jakub Świerczok ma zadbać o to, by strzały zamieniać na gole. Tego Piastowi brakuje najbardziej…

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus