Pierwsza liga rozkłada ramiona

W jednym z kluczowych meczów o utrzymanie Arka nie dała powodów do optymizmu. Gdynianie powinni zrobić wszystko, aby doścignąć Wisłę Kraków, a nie zrobili nic.


– Nie skomentuję tego – rzucił tylko z uśmiechem po chwili namysłu [Adam Marciniak], zapytany przez dziennikarza Canal+ o to, że w drużynie obrona narzeka atak, a atak na obronę. Lekka i przyjemna atmosfera tej krótkiej rozmowy nie mogła jednak mydlić oczu kibicom, którzy jak na dłoni widzieli, że piłkarze Arki funkcjonowali tak, jakby za wszelką cenę chcieli aspirować do gry na zapleczu ekstraklasy.

Mecz z Wisłą powinien być dla arkowców priorytetem. W końcu to „Biała Gwiazda” zajmuje ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli, do którego gdynianie tracą stosunkowo dużo, bo 6 punktów. Pokonanie przyjezdnych z Krakowa dałoby Arce nadzieję, udałoby się przeskoczyć pokonaną przez Lecha Koronę i zbliżyć do Wisły na odległość trzech punktów, mając też wtedy 6 „oczek” straty do drugiej Wisły z Płocka. Piłkarze trenera [Ireneusza Mamrota] zagrali jednak beznadziejnie, nie stwarzali praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką przeciwnika, a jeśli ktoś miał już w tym spotkaniu strzelić gola, była to bez wątpienia ekipa z Krakowa.

Można oczywiście stwierdzić, że w Arce brakuje prawdziwie jakościowych zawodników, tym bardziej że z powodu urazu w ostatniej chwili wypadł tam jeden z gwiazdorów drużyny, Marko Vejinović. To pewnie prawda, lecz w takich sytuacjach zespoły zostawiają na boisku całe swoje serce i za wszelką cenę, wszelkimi środkami próbują coś wskórać – a tego w gdyńskim zespole bynajmniej nie było.


Czytaj jeszcze: Jeszcze będzie co oglądać


– W pierwszej połowie było nieco zdenerwowania w zespole. Mimo że Wisła optycznie wyglądała lepiej, to my mieliśmy kilka odbiorów, po których mogliśmy wyprowadzić szybki atak. Zamiast tego mieliśmy jednak niewymuszone straty – komentował po spotkaniu trener Mamrot, dodając, że Wisła postawiła im naprawdę trudne warunki. Arka musi wziąć się w końcu do roboty i zacząć pracować ciężej. Puste słowa o istotnych meczach i o dawaniu z siebie wszystkiego mogą co najwyżej martwić kibiców – bo jeśli to, co pokazali w starciu z Wisłą, było „daniem z siebie wszystkiego”, to pierwsza liga naprawdę szeroko rozkłada już swoje ramiona.


Na zdjęciu: Michał Nalepa to jeden z piłkarzy Arki, któremu waleczności akurat odmówić nie można. Gorzej z jakością czysto piłkarską…

Fot. Piotr Matusewicz/Press Focus