Piłka ręczna. Czas na poważne granie

Doświadczenie, które zbiorą ci młodzi zawodnicy, będzie miało ogromne znaczenie – podkreśla Sławomir Szmal, były bramkarz biało-czerwonych i wiceprezes ZPRP. Dziś o 20.30 mecz z Norwegami.


Idealnie byłoby awansować z dwoma punktami, ale nawet z zerowym dorobkiem po fazie grupowej można dotrzeć do półfinału – powiedział Michał Jurecki, uważnie śledzący to, co dzieje się na słowacko-węgierskim Euro. Słowa te padły przed meczem z Niemcami, który – niestety – zakończył się porażką naszego zespołu. Trzykrotny medalista mistrzostw świata liczył na zwycięstwo z odwiecznym rywalem, ale jednocześnie miał świadomość, że będzie o nie bardzo trudno i się nie pomylił. Nie ma sensu owijać w bawełnę – ten mecz naszej drużynie po prostu nie wyszedł i 42. porażkę z zachodnimi sąsiadami trzeba przyjąć z pokorą, chociaż trener Patryk Rombel nie potrafił po niej przejść do porządku dziennego.

Zarządzanie kryzysowe

– Nie pamiętam sytuacji, na żadnym poziomie, żebym nie wiedział, z których graczy będę mógł skorzystać w dniu meczu – powiedział selekcjoner biało-czerwonych.

– To jest potwornie trudne. Plany taktyczne trzeba zmieniać dosłownie w ostatniej chwili. To przypomina zarządzanie kryzysowe. Maciek Gębala i Bartek Bis to tylko dwóch zawodników z obrony, z których nie mogliśmy skorzystać z Niemcami. Wcześniej straciliśmy Piotrka Chrapkowskiego i Dawida Dawydzika (ten pierwszy jeszcze wczoraj był „pozytywny” i wraz z Adamem Morawskim, Janem Czuwarą, Kacprem Adamskim przebywał w izolacji, drugi w środę dotarł do Bratysławy i jeśli będzie „negatywny”, zostanie wpisany do protokołu na mecz z Norwegią – przyp. red.). Z tego widać, że strat w środku defensywy mamy dużo więcej. Kiedy w ich miejsce na boisko wychodzą zawodnicy nr 5 i 6, a dodatkowo debiutują na takiej imprezie, po raz pierwszy grają ze sobą, to naprawdę mam dla nich duże podziękowania za tę robotę, którą wykonali. Melwin Beckman i Ariel Pietrasik dopiero w trybie awaryjnym byli ustawiani na te pozycje. Spoczywała na nich duża odpowiedzialność. Siłą rzeczy musieli popełniać błędy. 60-70 procent bramek traciliśmy przez środek. Niestety nie mamy tak wielu klasowych zawodników, jak Niemcy. Oni powołali kilku nowych, kto wie czy nie lepszych, a na pewno bardziej doświadczonych. Jestem dumny z tego jak moja drużyna zagrała, zważywszy warunki, które nas spotkały. Miejmy nadzieję, że uraz Bartka nie jest groźny. Dwa razy robił podejście, aby wrócić do gry. Nie czuł się jednak pewnie i nie chcieliśmy ryzykować. Jego kolano nie dawało jednak pewności, że nic więcej mu się nie stanie. Dawid tydzień spędził w izolacji. Przejdzie testy covidowe. Pamiętajmy, że w środku obrony mamy coraz mniej zawodników. Damian Przytuła jest już z nami. Został wpisany do „20”, która bierze udział w rotacji meczowej. Pozostali przebywający na kwarantannie muszą otrzymać dwa wyniki negatywne z rzędu, aby można było o nich mówić jako o ozdrowieńcach.

Wikingowie w strachu

Terminarz dalszych gier został ustalony wczoraj. Trzeba przyznać, że jest intensywny, bo dwa mecze odbędą się dzień po dniu. Na pierwszy ogień pójdą Norwegowie, którzy… boją się biało-czerwonych. Nie chodzi jednak o dzisiejszą konfrontację na parkiecie. Wikingowie zakwaterowani bowiem zostali w tym samych hotelu co pozostałe reprezentacje, a pory posiłków pokrywają się z naszymi. Lekarz reprezentacji, Thomas Torgaldsen, powiedział, że żaden z norweskich zawodników ani działaczy jak na razie nie miał pozytywnego wyniku testu na Covid-19. Jego zdaniem dopiero teraz nadchodzi prawdziwe zagrożenie, bo Polacy grali we wtorek z masowo zarażonymi Niemcami, mając z nimi bliski kontakt.

– Największe wyzwanie dla nas nie będzie więc na boisku, lecz już podczas posiłków, które będziemy mieli w tym samym czasie i miejscu – zauważył doktor Torgaldsen.

Jedna Wenta

Wspominając konfrontacje z Norwegami, natychmiast przypomina nam się mecz z chorwackiego mundialu 2009. Na 14 sekund przed jego końcem trener rywali poprosił o czas. Prowadzący nasz zespół Bogdan Wenta polecił swym zawodnikom za wszelką cenę przerwać akcję i sprobować oddać rzut do pustej bramki, bo przeciwnicy grali siódemką w polu. Manewr się udał, a tym, który wywalczył piłkę i przez niemal całe boisko trafił do siatki, był Artur Siódmiak. Radość w naszym obozie była ogromna, bo zwycięstwo 31:30 dało nam awans do półfinału i ostatecznie pomogło sięgnąć po brąz. To wydarzenie przeszło do legendy, określenie „jedna Wenta” stało się powszechne, a prawie 47-letni i… znacznie szerszy niż wtedy bohater ostatniej akcji, ma co wspominać.

– Mam świadomość, że tamto wydarzenie będzie ze mną sprzężone do końca życia. Jak obserwuję ostatnie mecze, to zdarza się nie trafić z bramki do bramki, więc z tej perspektywy cieszę się, że mnie się udało, bo przynajmniej jest o czym rozmawiać – uśmiecha się „Siódym”, który – mimo porażki z Niemcami – dostrzega postęp w grze swoich następców.

– Ta kadra się buduje i idzie w dobrym kierunku. Gdyby przyjrzeć się każdej pozycji, to oprócz prawego rozegrania mamy klasowych zawodników, stale robiących postępy. Jeśli na tym turnieju zajmiemy miejsca 6-8, to będzie to bardzo dobry prognostyk przed przyszłorocznymi mistrzostwami świata, które zostaną rozegrane w naszym kraju oraz w Szwecji i będą główną imprezą dla tej kadry. Widać, że w tym zespole jest duch, a zawodnicy tworzą kolektyw – dodaje były reprezentant Polski.

Jego opinię podziela kolega z drużyny narodowej, Sławomir Szmal.

– Młodzi zawodnicy mają okazję rywalizować z wymagającymi przeciwnikami. Doświadczenie, które zbiorą, będzie miało ogromne znaczenie przed mundialem – powiedział były bramkarz.

– W dotychczasowych meczach ten zespół pokazał olbrzymią wolę walki. Nawet z Niemcami, mimo niekorzystnego wyniku, po naszych reprezentantach widać było olbrzymie zaangażowanie. Nasi wtorkowi rywale mają szeroką kadrę i udowodnili, że absencja niektórych zawodników wcale nie musiała być osłabieniem – zaznaczył najlepszy szczypiornista świata 2009 roku, a dziś wiceprezes ZPRP.

(mha)


Na zdjęciu: Nasi reprezentanci wiedzą, że przed sporą dawką spotkań kluczowa jest regeneracja.

Ft. Norbert Barczyk/PressFocus