Piłka ręczna. Koniec medalowej ery

Andrzej Kraśnicki kierował Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce przez 15 lat, w trakcie których dyscyplina trafiła w kraju do szerokiej społecznej świadomości i zdobyła serca kibiców.


Rezygnację z funkcji Andrzej Kraśnicki złożył formalnie w sobotę na posiedzeniu zarządu ZPRP, ale swoją decyzję oznajmił już na początku stycznia przed wylotem reprezentacji mężczyzn na mistrzostwa świata do Egiptu. Co prawda drużyna Patryka Rombla nie sprezentowała prezesowi na pożegnanie medalu – jak na otwarcie rządów Kraśnickiego w 2007 r. uczyniła kadra Bogdana Wenty – ale po kilku latach marazmu dała nadzieję, że na następne sukcesy nie będziemy czekać w nieskończoność.

– To dla mnie bardzo emocjonalna chwila. Poświęciłem piłce ręcznej wiele lat i energii. Pełniłem tę funkcję z pełnym zaangażowaniem i ogromną pasją. Piłka ręczna to moja ukochana dyscyplina i taką pozostanie. Będę ją zawsze wspierał i pracował na jej rozwój, jednak już z innej pozycji i perspektywy – takimi słowami żegnał się prezes dla serwisu zprp.pl.

Wrócili na podium

72-letni dziś Andrzej Kraśnicki zapisze się zapewne w historii jako jeden z lepszych, a co najważniejsze skutecznych, szefów federacji. To za jego rządów po ponad 20 latach reprezentacja mężczyzn wróciła na podium wielkich imprez, a piłka ręczna i emocje związane z występami drużyn narodowych zapisały się na trwałe w świadomości kibiców, wypełniając największe hale i poruszając miliony przed telewizorami.

Prezesem został w 2006 r., a niewiele później biało-czerwoni szczypiorniści zaczęli odnosić sukcesy. W 2007 reprezentacja mężczyzn wywalczyła w Niemczech wicemistrzostwo świata, a w 2009 w Chorwacji i w 2015 w Katarze brązowe medale MŚ. W 2008 r. na igrzyskach w Pekinie drużyna Bogdana Wenty zajęła piąte miejsce, a w 2016 w Rio de Janeiro kadra pod wodzą Tałanta Dujszebajewa czwarte.

Natomiast kobieca drużyna kierowana przez Duńczyka Kima Rasmussena dwukrotnie – 2013 i 2015 – na MŚ plasowała się na czwartej pozycji. Gorzej wiodło się na mistrzostwach Europy, jedynie w 2010 r. mężczyźni byli blisko medalu, przegrywając potyczkę o brąz.

Potknięcia i klęski

Nie można jednak zapomnieć, że sukcesy drużyny Wenty pod koniec pierwszej dekady XXI wieku zostały zmarnowane propagandowo i szkoleniowo. Związek nie stworzył szerokiego systemu, który wychowałby następców Szmala, Jurasika, Tkaczyka, Lijewskich czy Jureckich, owocem czego była totalna zapaść wyników i degrengolada poziomu reprezentacji w latach 2017-20. I tylko dobre relacje Kraśnickiego z władzami światowej federacji – po przegranych eliminacjach – sprawiły, że dwukrotnie polskie drużyny otrzymały tzw. dziką kartę na MŚ: w 2019 r. kobiety i dwa lata później mężczyźni.

Dyplomacja była mocną stroną osobowości Kraśnickiego, choć trudno określić ją jako charyzmatyczną. Kolejne wybory wygrywał praktycznie jednogłośnie, potencjalni konkurenci rezygnowali w przedbiegach – wiedzieli, że nie mają szans.

Prezes potrafił zjednywać sobie współpracowników, sponsorów i partnerów bez względu na opcję polityczną, którą reprezentowali, a z drugiej strony nie bał się decyzji kontrowersyjnych i zaskakujących. Takimi były zwolnienia w 2019 r. i przed upływem kontraktów selekcjonerów Piotra Przybeckiego (mężczyźni) i Leszka Krowickiego (kobiety); sprawa tego drugiego do dziś jest przedmiotem sądowego sporu.

Sprawny gospodarz

Podczas prezesury Kraśnickiego ZPRP zyskał finansową stabilność, związek wybudował siedzibę przy ulicy Puławskiej w Warszawie, a Polska była organizatorem mistrzostw Europy seniorów (2016) oraz kilku młodzieżowych i juniorskich turniejów. Będzie też współgospodarzem czempionatu globu mężczyzn w 2023 roku, wspólnie ze Szwecją.

– Mamy dobre relacje międzynarodowe, silnego i zaangażowanego sponsora strategicznego, firmę PGNiG. Dwukrotnie nasze reprezentacje – zarówno męska, jak i żeńska – otrzymały tzw. dzikie karty uprawniające do udziału w mistrzostwach świata. Stworzyliśmy ligę zawodową mężczyzn i kobiet oraz długofalowy plan rozwoju polskiej piłki ręcznej. Niestety nie ma ideałów i nie wszystkie moje marzenia i cele udało się zrealizować. Marzę o olimpijskim medalu – w Rio było bardzo blisko – i jestem przekonany, że to się uda – przyznał Kraśnicki, który obecnie koncentruje się na zadaniach w Polskim Komitecie Olimpijskim, którego prezesem jest od 2010 ro., i działalności w międzynarodowym ruchu olimpijskim oraz w zarządzie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).

Laurka dla wiceprezesa

Zgodnie z prawem Kraśnicki nie mógłby kandydować na kolejną kadencję prezesa ZPRP. Na razie – do czasu wyboru nowego szefa związku podczas tegorocznego Sprawozdawczo-Wyborczego Walnego Zgromadzenia Delegatów – związkiem pokieruje jego najbliższy współpracownik, dotychczasowy I wiceprezes i kierujący związkowym biurem, Henryk Szczepański. Ten były międzynarodowy sędzia to symbol związkowego „betonu”. – Na razie nie podjąłem decyzji, czy wystartuję w wyborach – mówi Henryk Szczepański, ale trzeba traktować te słowa jako asekurację, bo został już namaszczony przez poprzednika.


Czytaj jeszcze: „Niebieskie” bezradne. Trenerowi jest wstyd

– Przez wiele lat współpracowałem z prezesem Szczepańskim i mam do niego pełne zaufanie. To bardzo kompetentny, merytoryczny i zaangażowany organizator, który ma bardzo dobre relacje z naszymi partnerami i sponsorami – przekonywał Kraśnicki.

Czy ta laurka wystarczy, by jesienią Szczepański – wsparty przez tzw. teren – został następcą Kraśnickiego? Szefowania związkiem nie wykluczał w przeszłości Bogdan Wenta, obecnie prezydent Kielc, którego kadencja upływa dopiero jesienią 2023 r. Czy ktoś w ogóle rzuci rękawicę szarej eminencji z ulicy Puławskiej?


Na zdjęciu: Andrzej Kraśnicki przekazał tymczasowo stery Henrykowi Szczepańskiemu.

Fot. Adam Starszynski / PressFocus