Podsumowanie sezonu – Wisła Kraków i wielka smuta

Pierwsza liga zakończyła już rozgrywki. Pora więc podsumować sezon. Wisła Kraków wierzyła w powrót do ekstraklasy. Z wielu powodów to się nie udało.


„Biała gwiazda” nie zaświeci w ekstraklasie. Zawiodła w najważniejszych spotkaniach bardzo dobrej rundy wiosennej.

Po czwartym spadku w historii Wiśle Kraków nie udało się szybko wrócić do elity. Stało się tak trzeci raz w historii, bowiem tylko po degradacji w 1964 roku drużyna zaliczyła błyskawiczny awans po 30 spotkaniach na drugim poziomie. Później w elicie brakowało jej przez trzy i dwa sezony.

Pod presją

Zimowe transfery i kilka tygodni pracy pozwoliły Radosławowi Sobolewskiemu zbudować zespół, który zaczął „połykać” kolejnych rywali i startując z 10 miejsca na poważnie wrócił do gry o awans. Wiślacy nie mieli sobie równych w 2023 roku, kiedy w 16 meczach zdobyli 36 punktów punktów za 12 wygranych i cztery porażki. Wyprzedzili Bruk-Bet Termalikę Nieciecza (32), Ruch Chorzów (30), ŁKS Łódź (29), Stal Rzeszów (25) i Puszczę Niepołomice (24). Gonitwa przez większość rundy wiosennej była efektowna (siedem zwycięstw z rzędu po wznowieniu rozgrywek), ale nad zespołem cały czas ciążyła dużo słabsza pierwsza część sezonu, w której zespół, grający bez dobrych skrzydłowych, dodatkowo źle przygotowany pod względem fizycznym, oddał wiele punktów. Z tego też powodu dużo większe konsekwencje miały tegoroczne potknięcia z bezpośrednimi rywalami.

„Wkład” Brzęczka

Ostatnie tygodnie w wykonaniu „Białej gwiazdy” można skwitować opinią, że krakowianie zostali w I lidze na własne życzenie. Będzie w niej dużo prawdy, bo awans mieli na tacy, jednak „wyłożyli się” na Zagłębiu Sosnowiec w meczu, którym szybko objęli prowadzenie. Na koniec trzymającego w napięciu sezonu przyszło kolejne bolesne zderzenie z niepołomickimi „Żubrami” w półfinale baraży. Po wymianie najważniejszych ogniw, w ekspresowym tempie, między rundami, zespół szybko „zaskoczył”, ale w końcówce straciła impet, pewność siebie. Nie wyciągał też wniosków z poprzednich potknięć.


Czytaj więcej o I lidze


Oceniając cały sezon, nie można zapomnieć, że kadrę i formę na start budował Jerzy Brzęczek. Piłkarze ruszali się jak muchy w smole i po 60-70 minutach de facto kończyli mecz, bo nie byli w stanie dorównać przeciwnikom kondycyjnie. Były selekcjoner, który odszedł początkiem października, dołożył kilka dużych cegieł do budowli, która mimo starań nowego „kierownika budowy”, Sobolewskiego, nadal jest w stanie surowym i latem trzeba będzie wprowadzić poprawki.

Rozemocjonowany „Sobol”

Nikogo nie trzeba przekonywać, że Wisła jest dla Sobolewskiego jest czymś więcej niż miejscem pracy. Tak było, gdy zdobywał z nią mistrzowskie tytuły, walczył w europejskich pucharach i asystował innym szkoleniowcom. Gdy w 2013 musiał odejść z klubu, bo w kadrze nie widział go Franciszek Sobolewski, płakał jak bóbr. Rozkleił się, uciekł z pożegnalnej konferencji prasowej i wrócił, gdy wrócił do równowagi. Dekadę później łamiącym się głosem przepraszał po przegranym barażu i znów uciekł od dziennikarzy zgromadzonych na konferencji prasowej. Wielu z nas go rozumiało, choć zachowanie było dalekie od profesjonalizmu. Konferencja bez pytań to nie koniec świata, natomiast nasuwa się pytanie, czy silne związki nie przeszkadzają mu w pracy? Czy na najważniejsze mecze „Sobol” potrafił zachować spokój i zarażał nim drużynę? A może było odwrotnie i w końcówce koncertowo razem zmarnowali szanse, o które walczyli przez kilka miesięcy?

Oddajmy głos prezesowi [Jarosławowi Królewskiemu]. – Niektóre mecze sprawdzały inny aspekt naszej działalności – jak radzimy sobie z presją. To kluczowe dla sportowców i presją trzeba umieć zarządzać. Trudno na gorąco negatywnie oceniać zespół, który wygrał większość meczów w drugiej rundzie. Musimy to wszystko ocenić metodycznie, łącznie z kluczowymi spotkaniami. W takich właśnie meczach zdobywa się mistrzostwa świata – przekonywał 6 czerwca, kilkadziesiąt minut po tym, jak sam zalał się łzami z powodu braku awans do finału baraży.

Choć zespół zawiódł, po spadku nie opuścili go kibice, co wieszczyli mniej przychylni Wiśle. W ostatnim spotkaniu fani „ Białej gwiazdy” ustanowili nowy rekord frekwencyjny I ligi (23 989 osób), a na wcześniejsze wiosenne mecze ograniczona ze względu na remont stadionu pula biletów rozchodziła się w mgnieniu oka.


Na plus…

Notes Ramireza

Krakowianie mogą spisać sezon na straty, ale nie mieliby szans na wiosenne odbicie z 10 miejsca do czołówki, gdyby nie powrót do klubu Kiko Ramireza w roli dyrektora sportowego. Choć wcześniej nigdzie nie pełnił tej funkcji, jego rozeznanie na hiszpańskim rynku okazało się bezcenne przy ofensywie transferowej. Wcześniej sprowadził pod Wawel Carlitosa, Jesusa Imaza i Pola Lloncha, a teraz znalazł kolejnych dobrych zawodników, którzy mieli jakość. Słynny „notes Ramireza” nie okazał się tylko miejską legendą. Z zimowych nabytków rozczarował tylko Sergio Benito.


Na minus…

Brak postępu

Bramki „Białej gwiazdy” strzegło dwóch bramkarzy. Jesienią 4 mecze rozegrał Kamil Broda, jednak przez większość sezonu pewne miejsce w składzie miał Mikołaj Biegański. 21-latek skorzystał na kontuzji konkurenta tuż przed startem rundy wiosennej. W 30 meczach sezonu zasadniczego puścił 31 goli, w barażu 4. Przeważnie robił swoje, ale oczekiwano od niego większej pomocy, jak to robił na wyjeździe z Podbeskidziem. Na pierwszy plan wysuwał się jednak brak pomysłu na bronienie rzutów karnych, a także gorsza gra na przedpolu. Za nim 2 sezony w Wiśle i w tym czasie nie rozwinął się na miarę talentu.


STRZELCY 61:

  • 20 – Fernandez,
  • 8 – Rodado,
  • 4 – Jaroch, Młyński, Moltenis, Villar, Żyro,
  • 3 – Szot,
  • 2 – Łasicki,
  • 1 – Basha, Gruszkowski, Igbekeme, Mula, Junca, Tachi
  • samobójcze: Seweryn (Resovia), Machała (Skra).

Na zdjęciu: Wiele osób przeżywa niepowodzenia Wisły. Jednym z nich na pewno jest jej legendarny napastnik Kazimierz Kmiecik.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.