Pogoń Szczecin. Okazja do rehabilitacji

Piłkarze Pogoni Szczecin ostrzą sobie zęby na piątkowy mecz z Radomiakiem.


W minioną sobotę zimny prysznic zafundowali „portowcom” piłkarze Lecha Poznań, którzy wygrali w Szczecinie aż 3:0. Jednym z uczestników tego spotkania był 30-letni pomocnik Kamil Drygas, który wszedł na boisko w 81 minucie spotkania, zastępując Damiana Dąbrowskiego. – Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu – przyznał „Drygi”.

– Przegraliśmy 0:3 u siebie, nie tak to miało wszystko wyglądać. Do pierwszej bramki strzelonej przez rywali był to typowy mecz walki, żadna z drużyn nie osiągnęła w nim większej przewagi. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Lech strzelił nam gola i potem się wszystko posypało. Chcieliśmy się otworzyć, wyjść wyżej i szybko wyrównać, a oni nas dwa razy skarcili. Minęło kilka minut i już przegrywaliśmy 0:3, nie było więc czego zbierać. Trudno, to tylko jeden mecz. Fajnie, że kolejne spotkanie rozegramy już w piątek. Będziemy chcieli się teraz jak najszybciej zrehabilitować.

Bordowo-granatowych sprowadził do parteru najlepszy snajper nie tylko „Kolejorza”, ale całej ekstraklasy. – W meczach na szczycie często pierwsza bramka o wszystkim decyduje – powiedział doświadczony pomocnik Pogoni. – Trudno potem jest odrobić wynik. Staraliśmy się zrobić co w naszej mocy, aby nie zawieść tej wspaniałej publiczności, która tak licznie zgromadziła się na stadionie. Po utracie bramki poszliśmy więc do przodu, aby odwrócić wynik, ale przyniosło to odwrotny skutek.

Mimo dotkliwej porażki z Lechem, „Duma Pomorza” wciąż liczy się w wyścigu o najwyższe trofeum. – Szukając pozytywów, odrobiliśmy już od początku rundy wiosennej do Lecha dwa punkty – stwierdził Kamil Drygas. – Obecnie mamy do lidera dwa „oczka” straty, a punkt za nami w tabeli jest Raków Częstochowa. Walka o tytuł na pewno więc będzie trwała do końca. Przed nami jeszcze 11 kolejek, w których – co łatwo policzyć – do zdobycia są 33 punkty. Bardzo dobrze dla nas, że następny mecz ligowy z Radomiakiem zagramy już w piątek. Dzięki temu będziemy mieli okazję szybko wynagrodzić naszym kibicom ostatnią porażkę.

Starszemu koledze wtórował Ormianin, Wahan Biczachczjan. – To był na pewno ciężki mecz, z trudnym rywalem – powiedział. – Przegraliśmy go po niefortunnych golach, były one następstwem naszych błędów, których nie powinniśmy popełnić. Zarówno my, jak i Lech, graliśmy ostrożnie, nie podejmując ryzyka i czekając na błąd rywala. Gdybyśmy nie popełnili go jako pierwsi, mecz ułożyłby się inaczej. Taka jest jednak piłka i powinniśmy dokładnie przeanalizować ten mecz, by w następnych spotkaniach nie powielić tych błędów.

Mecz z Radomiakiem rozpocznie się 4 marca o godzinie 20.30. Powinien w nim zagrać – mimo słabego występu przeciwko Lechowi – grecki stoper

Konstantinos Triantafyllopoulos. Obrońca „portowców” na dobre uporał się z urazem łąkotki w stawie kolanowym i pozostaje do dyspozycji trenera Kosty Runjaicia. Ciągle nie wiadomo, czy w najbliższym meczu będzie mógł zagrać inny z filarów naszej defensywy, Benedikt Zech.

Austriak jest kontuzjowany od meczu ze Stalą Mielec (18 lutego). Początkowo sztab szkoleniowy Pogoni miał nadzieję, że „Bene” zagra przeciwko Lechowi, lecz nie udało się go postawić na nogi do tego spotkania. Zech powinien być gotowy do występu od pierwszej minuty w piątkowym meczu z Radomiakiem.

Od dłuższego czasu poza kadrą Pogoni pozostają Alex Gorgon oraz Kacper Smoliński, nadal z urazem twarzy zmaga się Mariusz Malec. Dwaj ostatni piłkarze już niebawem powinni wrócić do treningów z pierwszą drużyną.


Na zdjęciu: Pomocnik Pogoni Kamil Drygas cieszy się, że najbliższy mecz ligowy jego drużyna rozegra już w piątek.

Fot. pogonszczecin.pl