Otwarcie z niedosytem

Polonia Bytom po meczu z Pogonią Siedlce. Przyzwoita pogoda, świetna atmosfera, pełne trybuny nowego stadionu w Bytomiu i tylko wynik nie taki, jaki sobie wymarzyli wszyscy związani z Polonią.


Za tydzień wreszcie zagramy u siebie i w konfrontacji z Pogonią Siedlce interesuje nas tylko zwycięstwo – powiedział po porażce (2:4) w Jastrzębiu trener bytomskiej Polonii, Adam Burek.

Po sześciu latach

Niewiele brakowało, a w sobotę jego podopieczni sięgnęliby po pełną pulę. Niebiesko-czerwoni mogli się czuć nieco nieswojo. Na własnym obiekcie, w obecności swoich kibiców, na szczeblu centralnym nie grali od ponad sześciu lat. Z obecnych zawodników żaden nie pamięta meczu ze Stalą Stalowa Wola (1:1), którym bytomianie żegnali się z II ligą. Żeby uściślić – do kwietnia w kadrze bytomskiego zespołu znajdował się Patryk Stefański, obecny kapitan, ale w tym czasie był już zawodnikiem islandzkiego IA Akranes.

Świadkami rozegranego 27 maja 2017 roku spotkania były 603 osoby, czyli prawie dwa razy mniej niż w ostatnią sobotę. Sprzedano 1178 biletów i choć klub z tak bogatą przeszłością powinien występować przy liczniejszej widowni (na obecne warunki kameralnego stadionu większa ona nie będzie), to zawodnicy nie mieli prawa narzekać.

Czuli wsparcie

– Publiczność była naszym 12. zawodnikiem. Od początku do końca czuliśmy jej wsparcie, grało nam się bardzo dobrze – podkreślał w klubowych mediach Dawid Wolny, który przeszedł do historii, jako strzelec pierwszego gola na sztucznej murawie obiektu przy Piłkarskiej. Napastnik Polonii wykorzystał rzut karny, powiększając swój dorobek do trzech trafień. Po końcowym gwizdku nie miał jednak szczęśliwiej miny.

– Tych bramek powinienem mieć więcej. Szkoda, że w pierwszej połowie nie wykorzystałem chociaż jednej z trzech sytuacji. Mecz potoczyłby się zupełnie inaczej i cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Mamy prawo odczuwać niedosyt, bo byliśmy blisko kompletu punktów – dodał Wolny, mając na myśli doliczony czas gry i wyrównujące trafienie Słowaka Lukasa Hrncziara z rzutu wolnego. – Nie możemy się załamywać, tylko walczyć dalej. Już teraz mogę obiecać, że w Puławach, a następnie u siebie z rezerwami ŁKS-u nie zawiedziemy kibiców – zakończył zawodnik bytomian.


Czytaj także:


– Taka jest piłka, nie zawsze lepszy zwycięża. Ten zespół gra bardzo dobrze, ale potrzebuje złapać serię. Liczę, że postawą w tym spotkaniu moi chłopcy nabiorą jeszcze większej pewności siebie – dodał trener Burek.


Na zdjęciu: W ostatnim meczu Dawid Wolny mógł zdobyć więcej niż jedną bramkę.

Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom