Postęp w grze „górali” jest widoczny, ale gdzie wygrana?

Podbeskidzie Bielsko-Biała, po całkiem ciekawym i emocjonującym spotkaniu, zremisowało z GKS-em Tychy 0:0. Choć gole w tym meczu nie padły, to gra – w wykonaniu obu zespołów – mogła się podobać, a wynik do końcowego gwizdka był sprawą otwartą.


Podbeskidzie mogło ten mecz wygrać, ale mogło go również przegrać, bo przypomnijmy, że piłka wpadła raz do siatki „górali”. Śmiało można stwierdzić, że zespół spod Klimczoka uratował dosłownie centymetrowy spalony. Mieli w tej sytuacji piłkarze trenerów Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego sporo szczęścia, co jednak nie zmienia faktu, że nadal drużyna prowadzona przez duet szkoleniowców pozostaje bez zwycięstwa.

– Dziwi i śmieszy mnie to, że niektórzy mówią, że Podbeskidzie jest w kryzysie – powiedział po meczy z Tychami, Piotr Jawny, jeden z opiekunów drużyny spod Klimczoka. – Tutaj praktycznie nie ma zawodników, którzy spadali z ekstraklasy. Jest całkiem nowy, młody zespół. To gracze z niższych lig, którzy mają niewielkie doświadczenie. Mierzyliśmy się z GKS-em Tychy, a więc z zespołem, który był bardzo blisko awansu do ekstraklasy – przypomniał trener „górali”.

Trzech punktów nie ma, jest jeden, ale na pocieszenie dla sympatyków bielskiego zespołu na pewno przemówi fakt, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Zarówno w starciu z Tychami, jak i we wcześniejszym spotkaniu – z GKS-em Katowice – Podbeskidzie zaprezentowało się o wiele lepiej, aniżleli niespełna dwa tygodnie temu, kiedy to w bardzo kiepskim stylu uległo u siebie Odrze Opole aż 0:3.

– Z tygodnia na tydzień, z meczu na mecz, jesteśmy coraz lepiej zorganizowani – to raz jeszcze Piotr Jawny. – Coraz lepiej gramy w piłkę. Wszystko to było spowodowane tym, że bardzo późno się organizowaliśmy. Piłkarze dołączali do nas stopniowo, a niektórzy z nich ciągle dochodzą do formy, a także do pełni sił po kontuzjach. Jesteśmy, bo musimy być, bardzo cierpliwi. Dlatego szanujemy ten wynik. Z trenerem Arturem Derbinem mogę się zgodzić, że to spotkanie mogło skończyć się różnie. I rywal i my mieliśmy swoje szanse. Mierzyliśmy się z bardzo mocnym przeciwnikiem – podkreślił szkoleniowiec Podbeskidzia, który również widzi progres w postawie swojej drużyny.

– Patrzymy z optymizmem w przyszłość. Cały czas idziemy do przodu i jak będziemy coraz lepiej grali i będziemy zespołem coraz lepiej zorganizowanym, to jestem przekonany, że będziemy wygrywać. Na razie musimy walczyć o każdy punkt. O każdy centymetr boiska i o każdą sytuację. Zarówno w ataku, jak i w obronie. Na tym musimy się skupiać. Ten moment, kiedy dystans do wygrania meczu się zmniejszy, nadejdzie. Wtedy będziemy mogli odnosić sukcesy. I zapisywać na swoim koncie po trzy punkty po takich, albo podobnych spotkaniach, jak ten z GKS-em Tychy – zaznaczył szkoleniowiec „górali”.

Teraz przed Podbeskidziem kolejne wyzwanie. Czasu zatem na rozpamiętywanie meczu z GKS-em Tychy nie ma, bo już w piątek zagrają bielszczanie – kolejny raz na własnym boisku – ze Skrą Częstochowa. Czy mecz z beniaminkiem powinien być tym, w którym drużyna się przełamie. Licząc poprzedni sezon ekipa spod Klimczoka nie wygrała ani jednego z siedmiu ostatnich meczów o stawkę?



– Nie możemy myśleć w ten sposób, że gramy z beniaminkiem i to jest ten moment, że spokojnie sobie wygramy spotkanie. Wszystkich rywali, od pierwszego spotkania, kiedy to graliśmy z Polkowicami, szanujemy. Wierząc jednocześnie we własne siły. Nie można myśleć w ten sposób, że ktoś spadł z ekstraklasy i jest lepszy od tego zespołu, który awansował do I ligi. Do meczu ze Skrą podejdziemy tak samo. Z myślą, by cały czas w naszej grze był postęp – podkreślił Piotr Jawny.




Na zdjęciu: Podbeskidzie Bielsko-Biała zagrało przeciwko GKS-owi Tychy niezły mecz. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal pozostają „górale” bez zwycięstwa na zapleczu ekstraklasy.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus