Probierz nie ukrywa, że Cracovia grała beznadziejnie

Trener Cracovii Michał Probierz po porażce w Poznaniu był szczery do bólu.


Trzy mecze jeden punkt to dorobek Cracovii na początku tego sezonu. Trener „Pasów” Michał Probierz zdaje sobie sprawę z tego, że po piątkowej porażce w Poznaniu 0:2 z Lechem jego drużyna jest w dołku i to nie tylko z powodu rezultatów. Również gra krakowian była daleka od oczekiwań.

– Graliśmy beznadziejnie – powiedział szkoleniowiec Cracovii. – Zdaję sobie sprawę, że w takiej sytuacji jakiekolwiek słowa trener teraz nic nie zmienią, a wszystko co powiem, może zostać odebrane dwojako. Pracujemy cały czas i doskonalimy się. W pierwszych dwóch meczach byliśmy zespołem, który strzelał i dośrodkowywał najwięcej, ale brakowało spokoju.

Wydawało się, że wystarczy tylko przełożyć treningi na mecz i będzie dobrze. Mamy jednak zawodników, którzy muszą zobaczyć jaka jest polska liga. To dla mnie też lekcja pokory, bo nie pamiętam takiego startu w rozgrywkach. Rozgrywamy, szukamy okazji, ale nic to nie daje i mogę tylko przeprosić kibiców Cracovii.

Duży problem

Do przerwy jednak w Poznaniu Cracovia miała swój pomysł na grę i przez 45 minut Lech sprawiał wrażenie zespołu, który będzie się musiał napocić, żeby sięgnąć po zwycięstwo.

– W pierwszej połowie chcieliśmy utrzymać się dużo dłużej przy piłce i stworzyć kilka sytuacji – wyjaśnia trener „Pasów”. – Przede wszystkim wybijaliśmy jednak atuty Lecha, bo nastawiliśmy się na to i dlatego daliśmy do wyjściowej jedenastki zawodników, takich jak Sylwester Lusiusz, który jest bardzo dobrze nabiegany. Generalnie nam się to udało poza sytuacją, w której dopiero VAR wychwycił spalonego i można powiedzieć, że w tej sytuacji mieliśmy szczęście, ale skoro spalony był to znaczy, że bramka nie mogła zostać uznana.

Przez 45 minut oba zespoły starały się stwarzać sytuacje, ale my nie oddaliśmy celnego strzału, choć tyle oddaliśmy ich w dwóch poprzednich meczach. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Dlatego po przerwie chcieliśmy wprowadzić zawodników ofensywnych, którzy to rozruszają nasz atak, ale tuż po przerwie, w 7 minut, straciliśmy szybko dwie bramki i był to bardzo duży problem.

Później nie stworzyliśmy już ani jednej groźnej sytuacji i graliśmy zbyt bojaźliwie. Posiadaliśmy piłkę, rozgrywaliśmy ją, ale nic z tego nie wynikało. Nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału przez cały mecz. Nie potrafiliśmy w żaden sposób zaskoczyć rywala. Przegraliśmy zasłużenie, grając bardzo słabe spotkanie. Musimy w tym tygodniu zdecydowanie poprawić rozegranie i organizację gry, która martwi.

Bramkarz nie pomógł

Sporo pretensji kibice mieli po tym meczu do Karola Niemczyckiego, który stanął w bramce i nie zatrzymał dwóch strzałów rywali. Szczególnie ten pierwszy, Bartosza Salamona, który uderzył z 20 metrów w środek bramki wydawał się do obrony.

– Odpowiedzialność za to, że w bramce zagrał Karol Niemczycki, a nie Lukas Hrosso, który bronił w poprzednich dwóch meczach, biorę na siebie – dodaje 48-letni trener. – Taką decyzję podjąłem. Zmiana w bramce była spowodowana tym, że Karol dobrze wyglądał w tygodniu.

Potrzebowaliśmy w tym meczu dynamicznego bramkarza i pamiętaliśmy też, że w ostatnim spotkaniu w Poznaniu właśnie Karol bardzo dobrze bronił i zremisowaliśmy wtedy 1:1. Tym razem jednak nam nie pomógł, ale takie jest życie trenera, że do niego należy decyzja. Za tę roszadę pełną odpowiedzialność biorę więc na siebie, bo to ja jestem trenerem tej drużyny i ja odpowiadam, za jej przygotowanie do meczu z Lechią.

Grupa dobrych zawodników

– I nie mówię tego, żeby zamknąć temat porażki z Lechem czy dyplomatycznie zmienić niezbyt miły temat. Podkreślam, że u nas w drużynie jest naprawdę grupa dobrych zawodników i przyjemnie się patrzy jak grają na treningu. Trzeba to przełożyć na mecze. Wierzę tych piłkarzy, którzy są w Cracovii i dlatego z niecierpliwością czekam na sobotnie spotkanie w Gdańsku – kończy Michał Probierz.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus