Koniec miodowego miesiąca

Przed kadrą dwa ważne spotkania, jedno – choć towarzyskie – to jednak bardzo prestiżowe, bo z naszym zachodnim sąsiadem. Kolejne we wtorek z Mołdawią o punkty w eliminacjach Euro.


Oczekiwania kibiców są spore. Choć selekcjoner Fernando Santos narzekał, że przed grą w Kiszyniowie przychodzi grać taki, a nie inny kontrolny mecz, to jednak nie ma co narzekać, przecież z rywalem z takiej półki jak czterokrotni mistrzowie świata nie gra się często, a jak już mierzyć się w spotkaniach towarzyskich, to właśnie z takimi przeciwnikami.

A co do selekcjonera, to można powiedzieć, że kończy się dla niego okres ochronny. To wielkie nazwisko w futbolowym światku, ale po pierwszych „ochach” i „achach” czas na jakieś efekty pracy jego i jego sztabu. W marcu w meczu w Pradze z Czechami o punkty kompletnie się nie popisał nie trafiając ze składem. Przecież Michała Karbownika, który grał wtedy od pierwszej minuty czy Roberta Gumnego, który na Eden Arena zastąpił po kilku minutach kontuzjowanego Matty Casha, nie ma teraz w ogóle w kadrze. Są inni gracze, z debiutantem Przemysławem Wiśniewskim na czele.

Kibice oczekują postępów w grze, a w starciu z Mołdawią punktów, które są nam potrzebne do tego żeby za rok zagrać na niemieckim Euro. Przypomnijmy, że w marcu w Kiszyniowie potknęli się Czesi, remisując tam bezbramkowo po efektownie wygranym 3:1 meczu z nami wcześniej.

Właśnie, jeśli jesteśmy przy rozgrywkach o punkty w eliminacjach EURO 2024, to nie można zapominać, że w sobotę wieczorem dwa ważne spotkania w naszej grupie, Albania zmierzy się w Tiranie z Mołdawią, a Czesi grają wyjazdowy mecz z Wyspami Owczymi. Ciekawe jaka będzie sytuacja przed wtorkowym graniem? Jedno jest pewne, dobra gra i rezultat w starciu z Niemcami na pewno naszym by pomogło.


Czytaj także:


Przy okazji meczu w Pradze przed tygodniem w finale Ligi Konferencji Europy rozmawiałem z jednym z mołdawskich dziennikarzy. Przed spotkaniem z Polską martwił się tym, że drużyna narodowa z jego kraju nie bardzo jest w stanie w przeciągu kilku dni zagrać dwa dobre mecze, no bo przecież jutro ich starcie z Albańczykami. Pytanie czy my potrafimy zagrać na dobrym poziomie dwa spotkania? Odpowiedź dostaniem w przeciągu kilku dni.

Na razie rywalizacja z „Die Mannschaft” i pożegnanie wielkiej persony nie tylko polskiego futbolu Jakuba Błaszczykowskiego. Będzie okazja do podziękowania piłkarzowi, który przez lata – dodajmy z dużym powodzeniem – ciągną wózek pod nazwą polska reprezentacja. Pozytywna postać świata piłki, która zasługuje jak mało która na takie pożegnanie z biało-czerwoną kadrą.

A wracając do meczu na Stadionie Narodowym, Niemcy ostatnio są w kryzysie, z 6 ostatnich gier, w tym trzech na mundialu, wygrali ledwie dwie, szczęśliwie z Kostaryką na pożegnanie sromotnie przegranych przez siebie katarskich MŚ i z Peru w towarzyskiej grze w marcu. Tracą przy tym olbrzymią ilość goli, bo aż 11. My – jeśli spojrzymy na swój bilans w ostatnim czasie – to jest trochę lepszy, ale wielkiego szału też nie ma. Czy dziś po raz drugi w historii pokonamy Niemców? Konia z rzędem temu, kto zna odpowiedź na to pytanie. Łatwo nie będzie, ale trzeba podejść do tego meczu, jak do gry o punkty. Nie ma co kalkulować ze składem. Oby po meczu selekcjoner Santos, piłkarze i kibice mieli powody do zadowolenia, a potem już tylko gra w Kiszyniowie.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.