Impet wytracony

Przed meczem ŁKS Łódź – Piast Gliwice. Jeśli podopieczni Aleksandara Vukovicia nie wygrają, to przez dwa tygodnie będzie miał się nad czym zastanawiać, bo mimo takich samych wyników gra gorzej niż na początku sezonu.


Tytuł na pierwszy rzut oka może wydawać się absurdalny, jeśli mówimy o drużynie notorycznie dzielącej się punktami. Przez wiele jednak tygodni tego sezonu Piast nie tylko nie grał źle, ale grał nawet bardzo dobrze. Brakowało „tylko” skuteczności i bramek. Statystycy wyliczyli, że gliwiczanie powinni mieć na swoim koncie ponad dwadzieścia punktów, co oznaczałoby ich miejsce w czołówce. Tak jednak nie jest, ale same remisy jeszcze nie są największym zmartwieniem trenera Aleksandara Vukovicia przed sobotnim meczem wyjazdowym z ŁKS-em.

Coś się zacięło

Od zremisowanego (a jak) meczu z Wartą Poznań coś się stało z grą gliwiczan. I są to zmiany na gorsze. W spotkaniu Pucharu Polski z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza pomimo szczęśliwego awansu też to było widać, a w ostatnim spotkaniu przy Okrzei z Koroną Kielce, głównie dzięki dobrej postawie defensywy i niefrasobliwości gości, w Gliwicach pozostały trzy punkty.

Piast nie stosuje już tak wysokiego pressingu długimi fragmentami meczów, nie stwarza sobie tylu sytuacji co wcześniej. Linia pomocy nie stara się dominować nad przeciwnikiem, jak to miało do tej pory miejsce, gdzie zawsze kilku piłkarzy ze środka gliwiczan zasługiwało mimo wszystko na pochwały.

Bez Krykuna

Co gorsza, pole manewru trenera Vukovicia zamiast się powiększać, pomniejsza się. Złamanie kości twarzoczaszki Serhija Krykuna w spotkaniu Pucharu Polski oznacza, że z rotacji wypadł jeden z wyróżniających się piłkarzy w ofensywie. Pomocnik, którego forma szła akurat w górę, który strzelał gole i który mógł występować na kilku pozycjach.

Przez dłuższy okres, a na pewno w tym roku, gliwiczanie będą musieli sobie radzić bez niego. Wydaje się, że alternatywami są Miłosz Szczepański lub Damian Kądzior. Fakt jest jednak taki, że trenerowi Vukoviciowi wypada jeden z niewielu ofensywnych piłkarzy, który mógł zrobić „coś z niczego”.

Wóz albo przewóz

Być może jednak największy problem tkwi w głowach piłkarzy i gliwickiej drużyny. Remis za remisem, multum złości i niedosytu po wielu tygodniach – to wszystko zaczęło odbijać się na pewności siebie i nastawieniu psychicznym. Trudno jest utrzymać sportową złość i motywację, gdy co kolejkę wszystko wygląda tak samo, niezależnie od tego, czego by się nie zrobiło. Brak przełamania, wysokiej wygranej w lidze, nie mówiąc już o serii zwycięstw, odcisnęły piętno na zawodnikach, którzy już nie dominują nad przeciwnikami.


Czytaj także:


Sobotni mecz w Łodzi może więc być antidotum na te bolączki. ŁKS to przedstawiciel beniaminków zmierzających w kierunku ponownej gry w I lidze. Z drugiej jednak strony, ten sam zespół w poprzedniej kolejce o mały włos, a nie odebrałby punktów liderowi Śląskowi. Gliwiczanie muszą więc mieć się na baczności. Po sobotnim meczu ligowe drużyny czeka przerwa. Od wyniku zależy, w jakich nastrojach drużyna z Okrzei będzie przygotowywała się na ostatnią część rywalizacji w 2023 roku. A to może mieć wpływ na podsumowanie całej jesieni…


Na zdjęciu: Trener Aleksandar Vukovic ma o czym myśleć. Jednak nie tylko wyniki nie wyglądają ostatnio tak, jakby chcieli tego wszyscy związani z Piastem.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus