Przejść sezon suchą stopą

Rozmowa z Jakubem Bochenkiem, nowym dyrektorem sekcji GKS-u Katowice.

Jaka była pana pierwsza decyzja po objęciu stanowiska?
Jakub BOCHENEK:
– Choć dyrektorem jestem krótko, tych decyzji było już kilka. Najważniejsza to powierzenie obowiązków trenera Grzegorzowi Słabemu. Wiem, że tylko razem dalej możemy pociągnąć ten wózek. Zresztą to był warunek, od którego uzależniałem swoją zgodę na objęcie funkcji dyrektora. Grzegorz zasługuje na szansę pracy jako pierwszy szkoleniowiec w GKS-ie. Znam go od wielu lat i wiem, że da klubowi całe serce.

Wahał się pan z przyjęciem propozycji zostania dyrektorem?
Jakub BOCHENEK:
– Wahałem. Ale jej podjęcie było łatwiejsze, bo – jak wspomniałem – trenerem został Grzegorz. Tak naprawdę to jest misja ratunkowa, bo przez pandemię klub znajduje się w bardzo trudnej sytuacji.

Jeszcze kilka tygodni temu, gdy koronawirus dopiero zaczynał szaleć, niektórzy wieszczyli nawet koniec siatkarskiej GieKSy. Wielu ludzi wykonało mnóstwo ciężkiej pracy, by uratować klub. Nie chcieliśmy, by ich trud poszedł na marne. Gdybyśmy z trenerem nie podjęli się tej misji, żałowalibyśmy i pluli sobie w twarz, że nie spróbowaliśmy.

Przekonała mnie też rozmowa z prezesem Markiem Szczerbowskim. Zapewnił mnie, że nikt nie planuje likwidacji sekcji, że wszystkie te medialne doniesienia o końcu siatkówki w Katowicach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Rok pracy na stanowisku menedżera sekcji dał mi sporo doświadczenia od strony organizacyjnej, natomiast zdaję sobie sprawę, że w tej chwili będzie ciążyła na mnie zdecydowanie większa odpowiedzialność. Wiemy, że sytuacja w świecie sportu jest trudna, ale zależy nam na tym, by siatkówka w Katowicach była na godnym poziomie, takim, na jakie to miasto zasługuje. Stąd decyzja, by podjąć rękawicę.

Argumenty przeciw?
Jakub BOCHENEK: – Wybuch pandemii spowodował, że nic nie było pewne. Nie było wiadomo, jak i kiedy zakończy się sezon, pojawiły się zawirowania z zawodnikami… Potem znowu niepewność o przyszłość, o nowe rozgrywki. Najbliższy rok będzie najtrudniejszy w dotychczasowej historii występów klubu w PlusLidze, ale musimy podjąć to wyzwanie.

Co należy w pierwszej kolejności uporządkować po rządach poprzedniego dyrektora?

Jakub BOCHENEK: – Musimy stworzyć drużynę na nadchodzący sezon. Na szczęście większość zawodników z poprzednich rozgrywek zostaje w GieKSie. Najtrudniej będzie wypełnić lukę po Rafale Szymurze. To zawodnik nietuzinkowy. W ostatnich rozgrywkach wygraliśmy dziesięć meczów, a w pięciu z nich Szymura wybierany był jego MVP. To świadczy o jego klasie.


Czytaj jeszcze: Nadchodzi czas spokoju?


Kto dojdzie do zespołu?
Jakub BOCHENEK: – Prowadzimy zaawansowane rozmowy. Tak jak w poprzednim roku chcemy oprzeć zespół na zawodnikach, którzy w swoich dotychczasowych klubach nie byli w stu procentach doceniani. To był dobry ruch. Jan Nowakowski, Jan Firlej czy Kamil Kwasowski zrobili w Katowicach ogromne postępy i stali się odkryciami ligi. Chcemy nadal iść tą drogą, tym bardziej że nasz budżet został mocno okrojony i raczej w tym sezonie nie zobaczymy w Katowicach zawodników z krajowego topu.

Sprawy z siatkarzami i trenerem Dariuszem Daszkiewiczem, z którymi klub rozwiązał po sezonie kontrakty – ich zdaniem z naruszeniem prawa – zostały wyjaśnione?

Jakub BOCHENEK: – Ta sprawa jest w porządku procesowym. Ale nie zostałem dyrektorem, by zajmować się rozliczeniami z poprzedniego sezonu. Nasze przyjście z Grzegorzem ma być nowym otwarciem.

Jaki zatem cel przyświeca GieKSie na zbliżający się sezon?
Jakub BOCHENEK: – To będzie rok na przetrwanie. Zarząd klubu nie wyznaczył nam żadnego konkretnego miejsca do osiągnięcia. Chcemy się spokojnie utrzymać i przejść go suchą stopą.

Na zdjęciu: Jakub Bochenek w GieKSie podjął się misji ratunkowej.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus