Mistrz (nie) jest nagi

Raków wygrywając z Legią w Warszawie przełamał serię trzech meczów bez zwycięstwa. To dobry znak, szczególnie patrząc na dyspozycję mistrza Polski i jego sytuację kadrową.


Wydarzenie kolejki

Częstochowianie przegrali w końcu oba spotkania w Lidze Europy, a na dodatek polegli w Poznaniu z Lechem. Patrząc jedynie przez ten pryzmat, można śmiało stwierdzić, że Raków Częstochowa ma problem. Przegrywa ważne mecze, a jego forma nie jest idealna. Pojawiały się nawet w przestrzeni medialnej nieśmiałe głosy wskazujące, że Dawid Szwarga nie udźwignął „spuścizny” Marka Papszuna, a jego przyszłość nie maluje się w dobrych barwach.

Fakty są jednak takie, że mistrzowie Polski grając w pucharach i lidze zdobyli w 11 kolejek ledwie punkt mniej niż rok temu. Oczywiście styl gry się zmienił. Raków wygląda znacznie gorzej pod wieloma względami. Usprawiedliwieniem jest jednak plaga kontuzji oraz dopiero powolne wprowadzanie nowych graczy do zespołu. Dawid Szwarga otrzymał wielu nowych zawodników, których musi wpoić DNA Rakowa. Nie oznacza to jednak, że szkoleniowiec mistrza Polski zasłużył na klepanie po ramieniu i peany miłosne. Wręcz przeciwnie.

Młody szkoleniowiec musi jeszcze wiele się nauczyć. Choćby przygotowania zespołu do sezonu. Nie ma przypadku w tym, że w kolejnym spotkaniu musi dokonywać wymuszonej zmiany spowodowanej kwestiami zdrowotnymi. Coraz więcej osób zaczyna na to wskazywać, więc pewnie i szkoleniowiec wie, że w pewnym momencie przygotowań popełniono błąd. Mimo to mistrzowie Polski są w czołówce Ekstraklasy. Oczywiście, muszą poprawić grę w pucharach, ale to zupełnie inna sprawa. Raków po raz pierwszy gra w fazie grupowej.


Czytaj także:


Przeskok między Arisem Limassol, z którym częstochowianie się męczyli, a Sturmem Graz jest bardzo duża. Zapewne, patrząc na sytuację w grupie Raków przygodę pucharową zakończy już jesienią. Być może nawet bez jednego „oczka”.

Nie zmienia to jednak faktu, że grając na dwa fronty trener Szwarga utrzymał punktową skuteczność w lidze. Mistrzowie Polski mają duże szanse na obronę tytuły. Gdyby się tak stało, to poziom finansowy w klubie mógłby zostać zachowany. Dodatkowo poprawi się sytuacja infrastrukturalna. Stadion Rakowa zostanie rozbudowany. Nadal będzie daleki od obecnych standardów infrastruktury, ale w końcu i to się poprawi!

Częstochowianie więc, mimo radykalnych zmian na ławce, ale i w ilości spotkań, daje rade. Mecz w Warszawie to pokazał. Owszem, nie była to w wykonaniu Rakowa widowiskowe spotkanie. Statystycznie to częstochowianie zostali zdominowani przez przeciwnika. Mimo to wygrali i tracą punkt do Śląska Wrocław. A na dodatek mają jeszcze jedno, zaległe spotkanie z Koroną.

Dodatkowo najbliższe dni będą dla częstochowian kluczowe pod względem regeneracji i powrotu kilku graczy do zdrowia. Potencjalne powroty Jeana Carlosa czy Zorana Arsenicia na pewno poprawią sytuację zespołu. Zapewne przy Limanowskiego modlą się o to, by kolejni zawodnicy z gry nie wypadali. Jeżeli tak się stanie to sytuacja częstochowian jeszcze się poprawi. Raków jest na dobrej drodze. Powoli rewolucja, jaka nastała w klubie i zespole, się kończy. Czy będzie ona zakończona happy-endem? Czas pokaże. Pewne jest jedynie to, że mistrz nie może być w tym sezonie skazany na straty.

(pt)


Na zdjęciu: Raków w Warszawie potwierdził, że nie jest skazany na pożarcie.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus