Stolica zdobyta!

Legia Warszawa – Raków Częstochowa. Mistrzowie Polski pokonali Legię i tracą już tylko punkt do lidera z Wrocławia.


Pojedynek w Warszawie zapowiadał się ciekawie, szczególnie w kontekście wydarzeń ostatnich dni. Legia miała zaburzone przygotowania do rywalizacji z Rakowem. Wszystko za sprawą wydarzeń z Alkmaar. Ostatecznie w pierwszym składzie „Wojskowych” zameldował się Josue, a na ławce rezerwowych pojawił się Radovan Pankov. Obaj zostali po tamtym spotkaniu zatrzymani, a następnie wypuszczeni. Raków z kolei do spotkania przy Łazienkowskiej z bagażem słabego spotkania w europejskich pucharach.

Smaczków było wiele. Kolejnym był wybór arbitra. Został nim Szymon Marciniak, który jeszcze kilka dni wcześniej nie by faworytem Kolegium Sędziów. Według medialnych doniesień miał nim zostać Piotr Lasyk. Arbiter z Bytomia w poprzednich meczach obu ekip wprowadzał jednak nerwową atmosferę, jak również popełniał kardynalne błędy. Napór opinii publicznej prawdopodobnie miał wpływ na zmianę obsady.


Czytaj także:


Pomijając aspekty pozaboiskowe trzeba wskazać, że obie drużyny pokazały się z bardzo dobrej strony. Mecz dwóch najlepszych ekip poprzedniego sezonu spełniło oczekiwania sportowe, choć niekoniecznie kibiców gospodarzy. Fani Legii w pierwszej połowie oglądali momentami szaleńczą pogoń za gośćmi. Ci objęli prowadzenie w 27 minucie. Wówczas świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Władysław Koczergin. Wykorzystał zagranie Johna Yeboaha i pokonał Kacpra Tobiasza. Gospodarze ostatecznie doprowadzili do wyrównania za sprawą Pawła Wszołka. Pomocnik dostał świetną piłkę od Yurija Ribeiro. Polak tylko musiał dostawić głowę. Na przerwę obie ekipy schodziły z remisem, i to dość sprawiedliwym. W końcu Legia mogła prowadzić po uderzeniu Patryka Kuna. Były zawodnik Rakowa trafił jednak w spojenie słupka i poprzeczki.

Po przerwie na murawie zameldował się Rafał Augustyniak. Pojawienie się 29-latka na murawie miało ogromny wpływ na przebieg drugiej odsłony spotkania. To on mógł wyprowadzić Legię na prowadzenie. Jego uderzenie wylądowało jednak na słupku bramki Vladana Kovacevicia. Chwilę później to właśnie on wpakował piłkę do własnej siatki, tym samym dając częstochowianom komplet punktów. Tym samym mistrzowie Polski mają jeden mecz zaległy do rozegrania (podobnie jak inne klubu ze szczytu tabeli) i punkt straty do liderującego Śląska. Choć w Europie Rakowowi do końca nie idzie, tak w lidze nadal jest niezwykle niebezpieczny.


Legia Warszawa – Raków Częstochowa 1:2 (1:1)

0:1 – Koczergin, 27 min (asysta Yeboah), 1:1 – Wszołek, 45+2 min (asysta Ribeiro), 1:2 – Augustyniak, 74 min (samobójcza)

LEGIA: Tobiasz – Burch, Kapuadi, Ribeiro (55. Augustyniak) – Wszołek, Josue (46. Elitim), Slisz, Kun (82. Gil Dias) – Gual (46. Rosołek), Pekhart, Muci (78. Kramer). Trener Kosta RUNJAIĆ.

RAKÓW: V. Kovacević – Racovitan, A. Kovacević (56. Berggren), Rundić – Tudor, Papanikolaou, Koczergin, Plavsić (64. Drachal) – Yeboah, (64. Cebula) Nowak (75. Lederman), Crnac (75. Zwoliński). Trener Dawid SZWARGA.

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 25368. Żółte kartki: Josue (5. faul), Ribeiro (49. faul), Elitim (52. faul), Kramer (90+4. faul), Wszołek (90+6. faul), Augustyniak (90+7. faul), Gil Diaz (90+9. faul) – Papanikolaou (49. niesportowe zachowanie), Berggren (63. faul), Racovitan (80. faul) Cebula (88. faul), Zwoliński (90+3. faul).


Fot. Adam Starszyński/Pressfocus