Bayern się wycofał
Jerome Boateng jednak nie wróci do Bayernu Monachium. Takiemu ruchowi sprzeciwiało się wielu kibiców.
Kilkanaście dni temu Bawarczycy pojechali na mecz Pucharu Niemiec bez żadnego stopera w kadrze. Trzech głównych było kontuzjowanych, tak jak i czwarty, junior, który jeszcze nie zadebiutował w seniorach. Można co prawda sądzić, że Dayot Upamecano i Min-jae Kim nie mieli poważnych problemów, lecz byli oszczędzani na hitowe spotkanie z Lipskiem, ale faktem jest, że trener Thomas Tuchel w Pucharze musiał się nieźle nakombinować.
Kibice przeciwni
Z tego powodu klub rozważał zakontraktowanie pozostającego aktualnie bez pracy Jerome’a Boatenga. Piłkarz to w Bayernie doskonale znany, bo reprezentował jego barwy w latach 2011-21. Dodatkowo od jakiegoś czasu trenuje indywidualnie na monachijskich obiektach, by utrzymać formę. Sztab sprawdzał 35-latka i wydawało się, że zaoferuje mu kontrakt krótkoterminowy. Sprzeciw wyrazili jednak kibice.
Czytaj także:
Chodzi bowiem o to, że w sprawie Boatenga toczą się postępowania sądowe, w których zarzuca się mu stosowanie przemocy wobec jego byłej dziewczyny. W zeszłym roku Niemiec został skazany na grzywnę w wysokości 1,2 mln euro, ale niedawno wyrok został uchylony przez sąd kolejnej instancji, a sprawę oddano do ponownego rozpatrzenia.
Bayern się wycofał
To wszystko nie podoba się fanom, którzy niezadowolenie z potencjalnego zatrudnienia 35-latka okazywali na transparentach. Krytycznie wypowiedzieli się nawet kibice… Werderu Brema, z którym Boateng nie ma przecież nic wspólnego.
Bayern wydał oficjalne stanowisko w sprawie niezakontraktowania doświadczonego obrońcy, ale uzasadnił to faktem, że… sytuacja kadrowa już się poprawiła i kolejny zawodnik właściwie nie jest już potrzebny. Klub podkreślił jednak, że Boateng znajduje się w dobrej formie – jakby chcąc zachęcić inne zespoły do składania mu ofert. Zdaniem niemieckich mediów, 76-krotny reprezentant swojego kraju czuł się rozczarowany decyzją działaczy. Z drugiej jednak strony, raczej nie mógłby liczyć na ciepłe powitanie w Monachium.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus