Zagłębie Sosnowiec. Historia zatoczy koło?

Kiepski początek sezonu w wykonaniu Zagłębia sprawił, że dla dużej grupy kibiców sosnowieckiego klubu bieżące rozgrywki są już stracone, a jedyne na co stać ekipę Krzysztofa Dębka to walka w dolnych rejonach tabeli.


Historia pokazuje, że wcale tak być nie musi… I nie musi to być historia odległa. Wystarczy cofnąć się do sezonu 2017/2018, a więc rozgrywek, które dla Zagłębia zakończyły się powrotem do ekstraklasy. Początek tamtego sezonu wcale nie wskazywał, że zakończenie zmagań będzie tak radosne.

Zespół prowadzony przez Dariusza Banasika zaczął od dwóch porażek. U siebie z Olimpią Grudziądz i na wyjeździe z Górnikiem Łęczna. Wygrana z Pogonią Siedlce tylko na moment poprawiła nastroje w klubie. Porażka 1:4 w Legnicy z Miedzią sprawiła, że władze klubu postanowiły pożegnać się z trenerem Banasikiem, a zespół oddać w ręce Dariusza Dudka, który debiutował w roli pierwszego szkoleniowca.

„Nowa miotła” zaczęła od wygranej z Puszczą Niepołomice, ale w pięciu kolejnych meczach sosnowiczanie raz wygrali, raz zremisowali i ponieśli trzy porażki. To sprawiło, że po 10. kolejkach Zagłębia miało na koncie trzy zwycięstwa, remis i aż sześć porażek. Efekt był taki, że zespół wylądował na trzecim od końca miejscu w tabeli, mając w dorobku zaledwie 10 punktów.

W kolejnych tygodniach zespół zdołał jednak odbić się od dna, choć podobnie jak teraz, wielu już skreśliło sosnowiczan. Do końca 2017 roku zespół nie przegrał żadnego meczu, zdobył 17 punktów i z dorobkiem 27 punktów zakończył pierwszą część sezonu na 9. miejscu w tabeli. Pod koniec roku drużynie udało się także odnieść pierwsze w sezonie wyjazdowe zwycięstwo!

Wiosną w 15. pozostałych spotkaniach zespół trenera Dudka zainkasował 31 punktów, odniósł dziesięć zwycięstw, raz zremisował i czterokrotnie przegrał, ale jedna z tych porażek miała miejsce już po wywalczeniu przez Zagłębie awansu do ekstraklasy. Kluczem do sukcesu okazało się sześć zwycięstw z rzędu między 28 a 33 kolejką gier. Dziś marzeniem jest seria dwóch kolejnych zwycięstw… Jak więc widać, można walczyć o najwyższe cele mimo ligowego falstartu.


Czytaj jeszcze: Chcą grać i wygrywać!

Podobny w przypadku Zagłębia miał miejsce także na początku sezonu 2006/2007. Sosnowiczanie byli wtedy jednym z głównych kandydatów do awansu. Zaczęło się jednak od 0:4 z Piastem Gliwice, potem były porażki z Zawiszą Bydgoszcz, Kmitą Zabierzów i odpadnięcie z rozgrywek Pucharu Polski po porażce z Jeziorakiem Iława. Na boisku sosnowiczanie wygrali tylko raz, pokonując 2:1 Miedź Legnica. Na koncie mieli jednak sześć punktów, bo mecz z ŁKS-em Łomża nie doszedł do skutku i ekipa z Sosnowca otrzymała walkower.

Porażka w 5. kolejce z Kmitą Zabierzów sprawiła, że z klubem rozstał się Janusz Białek. Jego następcą został Jerzy Dworczyk, a zespół pod jego wodzą zaliczył serię ośmiu meczów bez porażki. W sumie jesienią po odejściu Białka Zagłębia przegrało tylko raz, a pierwszą rundę zespół zakończył na trzecim miejscu, a na zakończenie sezonu świętował awans do ekstraklasy.

W obu przypadkach przełomowym momentem okazała się zmiana szkoleniowca. Tym razem nowego trenera nie ma się co w Zagłębiu spodziewać. Trener Dębek cieszy się zaufaniem władz klubu, ale przełomowy moment być może miał miejsce, a była nim przerwa spowodowana koronawirusem, który na dwa tygodnie wykluczył piłkarzy z treningu. Pozostaje wierzyć, że głodni gry sosnowiczanie po przymusowej kwarantannie zaczną punktować i że historia znów zatoczy koło…


Na zdjęciu: Czy trener Zagłębia Krzysztof Dębek pójdzie w ślady poprzedników i poprowadzi Zagłębie ku ekstraklasie?

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus