Przełamanie w ważnym momencie, ale kosztem Górnika

Po sześciu kolejnych ligowych przegranych w wyjazdowych grach, Lechia obudziła się nie gdzie indziej, jak w Zabrzu.


Niewiele, bo ledwie sześć drużyn w ekstraklasie ma na swoim koncie więcej wyjazdowych porażek, niż ekipa z Pomorza, a mówimy przecież o drużynie, która z dużym prawdopodobieństwem będzie nas w przyszłym sezonie reprezentować w Europie.

Podziękowania dla kibiców

Oprócz trzech zamykających tabelę ekip, to tylko jeszcze Zagłębie, Wisła z Płocka i Legia przegrywały częściej w gościach, niż „biało-zieloni”. Na tak fatalny bilans jedenastki prowadzonej przez trenera Tomasza Kaczmarka złożyły się przede wszystkim ostatnie miesiące. Wszystko zaczęło się od klęski w Szczecinie z Pogonią 1:5, a przecież tamtego meczu gdańszczanie wcale nie musieli przegrać z walczącym o mistrzostwo Polski zespołem, bo do przerwy prowadzili wyrównaną grę. To był koniec listopada.

Potem przyszły kolejne „wtopy” na wyjazdach kolejne z Wisłą w Płocku 0:1, z Cracovią i Radomiakiem po 0:2, z Piastem przy Okrzei miesiąc temu 0:1, a także z Legią w takim samym stosunku. Przełamanie nastąpiło dopiero w wielkanocny poniedziałek nie gdzie indziej, jak na Stadionie im. Ernesta Pohla, gdzie gdańszczanie triumfowali 3:1, po bramkach zdobywanych w końcówce.

– Przede wszystkim gratulacje dla zespołu, bo odnieśliśmy ważną wyjazdową wygraną. Ostatnio te konferencje po naszych meczach wyjazdowych nie były miłe, teraz po meczu w Zabrzu było inaczej. Zasłużyliśmy w meczu z Górnikiem na zwycięstwo. Już w pierwszej połowie mieliśmy dobre momenty. Górnik wiadomo, ma fantastyczną ofensywę. Grając z nimi na ich terenie nie jest się w stanie obronić przed wszystkimi ich atakami.

Druga połowa też dobry początek w naszym wykonaniu, szansa zdobycia bramki na 2:0 czego nie wykorzystaliśmy, a mogliśmy zamknąć to spotkanie i nagle Górnik wraca do gry, a nic tego nie zapowiadało, bo mieliśmy kontrolę. Ale jak widać, nawet w spotkaniu w którym gramy dobrze, poprawnie, mamy dużą kontrolę, to trzeba trochę szczęścia. Dla nas dzięki Bogu kluczowa sytuacja była z VAR-em, kiedy sędzia zauważył wcześniejszy faul na Rafale Pietrzaku i wrócił do tej sytuacji, nie dyktując przeciwko nam ostatecznie karnego.

Dobrze zareagowaliśmy, dobre były także nasze zmiany i w końcu zasłużone trzy punkty na wyjeździe. Do tego trzeba podziękować z tego miejsca naszym kibicom, którzy w drugi dzień świąt przejechali taki kawał, żeby nas dopingować po sześciu wyjazdowych porażkach. Szacunek za to dla nich, że przyjechali, że nam pomogli i że w nas wierzyli. Fajnie że razem mogliśmy się z tych trzech mega ważnych punktów cieszyć – podkreślał po meczu zadowolony trener Kaczmarek.

Kto ma lepszy kalendarz?

Na już ledwie pięć kolejek przed końcem rozgrywek Lechia ma solidną, bo pięciopunktową przewagę nad goniącym ją Piastem, bo z wyścigu o czołową lokatę, a tą jest pozycja numer 4 dająca grę w europejskich pucharach, odpada słabiutki w ostatnim czasie Radomiak. – Gra o czwarte miejsce nie jest jeszcze skończono – dodaje trener Kaczmarek i ma rację. W końcówce sezonu, a konkretnie w dwóch ostatnich kolejkach jego drużynę czekają jeszcze mecze z Rakowem i Pogonią, które walczą o mistrzostwo kraju. Gliwiczanie, choć grają jeszcze z Lechem, to aż tak trudnego kalendarza nie mają.


Na zdjęciu: Piłkarze Lechii maja się z czego cieszyć, w Zabrzu odnieśli bardzo ważną wygraną.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus