Chcą się bawić!

Puszcza Niepołomice będzie 87 klubem w historii ekstraklasy. – Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić! – mówi Marcel Pięczek.


Kilkunastotysięczne Niepołomice świętowały do późnych godzin nocnych z niedzieli na poniedziałek. Na piłkarzy, który historyczny awans przypieczętowali w Niecieczy, czekali wierni sympatycy. Były świece dymne, głośne śpiewy, uśmiechy od ucha do ucha i łzy wzruszenia. Minie jeszcze kilka dni, nim do wszystkich bohaterów dotrze, że „Żubry” naprawdę awansowały do ekstraklasy. To nie sen i ta historia będzie mieć kontynuację. Pod koniec lipca Puszcza zacznie grę, której stawką jest mistrzostwo Polski.

Nowa rzeczywistość

Prezes klubu Marek Bartoszek podkreślał jesienią, że nie wyobraża sobie, by odwodzić trenera i zespołu od walki o czołowe miejsce z powodu ograniczeń infrastrukturalnych. Piłkarzom nikt nie kazał odpuszczać, bo stadion ma o dwa i pół tysiąca za mało miejsc, nie jest gotowy do przyjęcia dużych wozów transmisyjnych i poprawnego działania systemu VAR. Problemy są po, to by je rozwiązywać. Skoro zespół na stulecie klubu zapracował na taki „problem”, to miasto – główny sponsor zespołu – osoby zarządzające muszą się zmierzyć z wyzwaniem. Nie można wykluczyć, że zwycięzca baraży zagra u siebie w zbliżającym się sezonie, ale na pewno nie stanie się to szybko. Nim uda się sprostać wymaganiom, zespół Tomasza Tułacza ma rozgrywać domowe spotkania na oddalonym o 30 kilometrów stadionie krakowskiej Wisły.

W maju Puszcza otrzymała licencję na grę w ekstraklasie, wskazując we wniosku jako obiekt zastępczy 33-tysięcznik w stolicy Małopolski. Przedstawiła promesy Zarządu Infrastruktury Sportowej w Krakowie, operatora obiektu, i odpowiedzialnej za utrzymanie murawy Wisły. W tym tygodniu przedstawiciele klubu wezmą udział w spotkaniu dla beniaminków, chcą też rozpocząć negocjacje z przedstawicielami Krakowa i podpisać umowę dzierżawy.

Wisła nie stawia kłód

Czy miasto zgodzi się na udostępnienie mniejszej powierzchni i proporcjonalnie niższą stawkę?Kiedyś ZIS poszedł na rękę Garbarni, która niespodziewanie awansowała do I ligi. Był to jednak krakowski klub, a w tym przypadku mowa o drużynie z innego miasta. Rywalowi, którego wyższość w półfinale baraży musiała uznać „Biała gwiazda”, problemów nie zamierza robić prezes Wisły.

– Mój między innymi podpis pod promesą, po podbramkowej prośbie zarządu Puszczy, zdecydował, że ten klub otrzymał licencję na granie w ekstraklasie. Dziś postąpiłbym dokładnie tak samo. Promesa to wciąż nie umowa, ale dla czystości sytuacji: będę ostatnim, który będzie blokował jej podpisanie – oznajmił na Twitterze Jarosław Królewski. Na wstępie pogratulował niepołomiczanom i podkreślił, że „dla takich romantycznych historii, wciąż piłka nożna jest unikalnym sportem i ją kochamy”, bo niesamowita jest jej nieprzewidywalność.

Jeżeli Puszcza dojdzie do porozumienia z krakowskimi urzędnikami, na stadionie przy Reymonta 20 mecz będzie gonił mecz. Obie drużyny, w ekstraklasie i I lidze, powinny zainaugurować zmagania w roli gospodarza dopiero w sierpniu. Po igrzyskach europejskich Wisła wymieni murawę na koszt spółki organizującą imprezę i potrzebny będzie czas, by się zakorzeniła. Boisko, choć liczy już sobie siedem lat, jest w bardzo dobrym stanie. Klub skorzysta jednak z okazji, by było jeszcze lepsze. Trzeba też wziąć pod uwagę, że ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk, a także mecze w rugby siedmioosobowym, dają mu się we znaki i jego standard na pewno by się obniżył.

Zwycięski kolektyw

Nie byłoby tego „zamieszania”, gdyby nie zadziorne chłopaki pod wodzą trenera Tułacza. Piłkarze często odrzuceni przez inne kluby, którzy odpowiednio prowadzeni i bez mrugnięcia okiem wykonujący żelazna założenia, zostali autorami dużej sensacji. Wielu liczyło, że Puszcza w końcu się skończy, a pierwszoligowy peleton zdecydowanie jej odjedzie. Nic z tego! Na sam koniec wygrali dwa wyjazdowe spotkania ze spadkowiczami, które szybko chciały wrócić do ekstraklasy i dysponowały znacznie lepszym budżetem.

– Chciałem podziękować zawodnikom, bo są wielcy. To, czego dokonali w niedzielę, i jak funkcjonowali przez cały rok, to coś niewiarygodnego. Są także wspaniałymi ludźmi, którzy byli jednością. Stworzyli kolektyw trudny do ogrania – mówi szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy.

Obrońca Piotr Mroziński był w elicie, ale zdążył już zapomnieć jak tam jest. Ostatni z 41 występów zaliczył w grudniu 2016 roku, wcześniej 40 razy reprezentował Widzew Łódź.

– Fajnie będzie wrócić i zobaczyć, czy coś się zmieniło – uśmiecha się 31-latek W zakończonym sezonie był jednym z najlepszych strzelców Puszczy z ośmioma golami. Wiele bramek niepołomiczanie zdobywali po rzutach wolnych i rożnych, ale w decydującym spotkaniu wszystkie padły z gry.


Czytaj także:


– Przyjęło się, że żyjemy tylko ze stałych fragmentów. Może Termalica za bardzo była na nie uczulona i dostała je w inny sposób? – zastanawia się.

Pomocnik Marcel Pięczek zanotował dziewięć asyst, z czego trzy w barażach z Krakowie i Niecieczy. 23-letni były reprezentant Polski U-19 przyznaje, że Puszcza cierpiała w finale, ale przeczekała trudny moment i znów zaatakowała.

– Awans brzmi nierealnie, ale w życiu wszystko jest możliwe. Ciężko na to zapracowaliśmy i mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić!


Na zdjęciu: Po powrocie do Niepołomic trener Tomasz Tułacz otrzymał od kibiców napoleońską czapkę.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.