Górnik zaskoczył in minus

– Dużą niespodzianką in minus była postawa Górnika Zabrze, patrząc przez pryzmat postawy drużyny Janka Urbana w rundzie wiosennej – mówi Jan Białek


Rozmowa z trenerem Januszem Białkiem, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski U-19 i U-20.

Doszukał się pan niespodzianki w pierwszej kolejce nowego sezonu?

Janusz BIAŁEK: – Nic nie zaskoczyło mnie w inauguracyjnej kolejce ekstraklasy, daleko w niej było od jakiejkolwiek niespodzianki. Ci, co byli mocni, dalej są mocni i pokazali to na boisku. Wprawdzie Puszcza Niepołomice napędziła strachu faworyzowanemu Widzewowi, ale ostatecznie górę wzięło doświadczenie i wyższa jakość piłkarska łodzian. Wysokie zwycięstwa Legii i Rakowa nie są zaskoczeniem, bo to drużyny budowane konsekwentnie od lat, dysponujące odpowiednim zapleczem.

Solidne wrażenie

Gra której drużyny zrobiła na panu największe wrażenie i dlaczego?

Janusz BIAŁEK: – Wybrałbym Raków, bo zastanawiałem się, cóż się stanie z nim bez Marka Papszuna, czy to jednak wciąż jest jego zespół. Jego następca, Dawid Szwarga, radzi sobie bardzo fajnie. W eliminacjach Ligi Mistrzów oraz w pierwszej kolejce nowego sezonu zespół z Częstochowy zrobił bardzo pozytywne, solidne wrażenie.

Skoro mówimy o najlepszych na starcie, to wskażmy również tych najgorszych. Który z zespołów najbardziej pana zawiódł?

Janusz BIAŁEK: – Dużą niespodzianką in minus była postawa Górnika Zabrze, patrząc przez pryzmat postawy drużyny Janka Urbana w rundzie wiosennej. Oczekiwania kibiców tego zespołu były na pewno większe. Nie tylko sama gra, ale przede wszystkim wynik spotkania z Radomiakiem jest ogromnym zaskoczeniem.

Wszyscy trzej beniaminkowie (Ruch Chorzów, ŁKS Łódź, Puszcza Niepołomice) solidarnie przegrały swoje mecze. To o czymś świadczy, czy kompletnie o niczym i nie należy z tego wyciągać zbyt daleko idących wniosków?

Janusz Białek ocenia
Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Janusz BIAŁEK: – Na pewno o niczym to nie świadczy. Nie oszukujmy się, różnica pomiędzy zespołami z ekstraklasy, a nawet najlepszymi drużynami pierwszoligowymi, generalnie jest bardzo duża. Z grona beniaminków najwyżej przegrał ŁKS, ale walczył z najtrudniejszym przeciwnikiem. Pozostałe dwa zespoły przegrały minimalnie. Z mojego punktu widzenia beniaminkowie zanotowali mały falstart, bo zawsze któryś z nich już w pierwsze kolejce sprawiał niespodzianki. Nie powinno to jednak stępić czujności „doświadczonych” przedstawicieli ekstraklasy, bo beniaminkowie jeszcze sporo namieszają.

Kibice chcą goli

Jak wiadomo solą futbolu są zdobywane gole. W pierwszej kolejce nowego sezonu padło 26 bramek, co daje średnią 2,88 gola na mecz. To dobry prognostyk przed następnymi potyczkami?

Janusz BIAŁEK: – Jak pan trafnie zauważył, kibice chodzą na mecze, by oglądać dużo goli. Teraz sam się zastanawiałem, czy to efekt wakacyjnej fantazji, czy też ofensywnego nastawienia drużyn. Fajnie będzie oglądać mecze ekstraklasy w następnych kolejkach, o ile zespoły utrzymają tak wysoką skuteczność strzelecką. My, kibice, przechodzimy na stadiony dla tych bramek. Jeżeli ich nie będzie, spędzony na meczu czas będzie zmarnowany.

Bliska pana sercu Stal Mielec prowadziła do przerwy 2:0 z Cracovią, ale potem oddała inicjatywę „Pasom” i ledwo uratowała remis. Z pańskiego punktu widzenia to dobry wynik dla mielczan?

Janusz BIAŁEK: – Jeżeli prowadzi się do przerwy 2:0, to remisując mecz można narzekać. Stal wykorzystała umiejętności i skuteczność swoich piłkarzy. W Mielcu zmieniają się trenerzy, ale styl gry zespołu – nie. Ten styl jest prosty, ale skuteczny. Cracovia chciała zagrać zachowawczo, czyhając na kontry i… o mało się nie przeliczyła. Szacunek jej się należy za to, że odrobiła dwubramkową stratę. W końcówce odniosłem wrażenie, że żadna z drużyn nie chciała ryzykować, że remis je w sumie zadowala.

Podium na mecie sezonu 2023/2024 jest zarezerwowane dla tercetu Legia Warszawa, Raków Częstochowa, Lech Poznań?

Janusz BIAŁEK: – Patrzę na to zagadnienie trochę szerzej. Mam przed oczami tabelę i oceniam, że do siódmego miejsca włącznie (tę lokatę zajmuje Pogoń Szczecin – przyp. BN) znajdują się sami mocni tej ligi. Właśnie w tej siódemce upatrywałbym zespołów, które zajmą miejsca na „pudle”. Liczę na to, że mimo wszystko dojdzie do spektakularnej niespodzianki, bo w ostatnich latach ekstraklasa stała się przewidywalna. Trochę szkoda, ale na pewno w każdej kolejce będą niespodzianki.

Stracili blask

Swoje „trzy grosze” może wtrącić Pogoń Szczecin i zburzyć dotychczasową hierarchię?

Janusz BIAŁEK: – Po odejściu trenera Runjaicia do Legii Pogoń straciła rozpęd i trochę blasku. Ale to mądrze budowany zespół, nowa miotła musiała jednak mieć trochę czasu, by wszystko ogarnąć i ułożyć po swojemu. W dłuższej perspektywie Pogoń jest skazana na sukces, jest go bliżej niż dalej.

Przyszłego króla strzelców ekstraklasy powinniśmy szukać w Legii i Rakowie? Mam na myśli oczywiście Tomasza Pekharta i Łukasza Zwolińskiego.

Janusz BIAŁEK: – Nie ograniczałbym się tylko do tych dwóch nazwisk. To po pierwsze. A po drugie – na ten temat możemy porozmawiać – powiedzmy – dopiero po dziesiątej kolejce. Wskazanie w tej chwili najlepszego snajpera w tym sezonie byłoby bowiem klasycznym wróżeniem z fusów. Aby być wiarygodnym, kto rokuje na tytuł króla strzelców, albo kto daje taką gwarancję, potrzeba czasu. Musimy zatem uzbroić się w cierpliwość i poczekać na rozwój wypadków. Moim zdaniem jest kilku faworytów do korony króla strzelców, ale w tej chwili nie odważyłbym się wskazać piłkarza, który zostawi za plecami konkurentów. Różne rzeczy mogą się przecież zdarzyć – poważna kontuzja, transfer do zagranicznego klubu i wiele innych zdarzeń losowych.

Reprezentacja jest nasza

Na zakończenie wątek reprezentacyjny. Komu było (jest) potrzebne zamieszanie wokół selekcjonera „biało-czerwonych” Fernando Santosa? Portugalczyk może salwować się ucieczką, tak jak jego rodak Paulo Sousa?

Janusz BIAŁEK: – Niestety, jesteśmy zbyt daleko od tego, co się dzieje wewnątrz reprezentacji Polski. A że dzieje się źle, to pewne jak amen w pacierzu. Od ostatniego meczu w Kiszyniowie i wstydliwej porażki z Mołdawią, widoczny jest raczej bałagan niż porządek. Ktoś wreszcie musi, a przynajmniej powinien, walnąć pięścią w stół i zaprowadzić porządek, by wszystko chodziło jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku. To bowiem nie jest reprezentacja kilku działaczy i kilku piłkarzy, którym się wydaje, że mogą działać w stylu „dziel i rządź”. (Zdaniem historyków jako pierwsi tę zasadę w praktyce wykorzystywali Rzymianie, podbijając państewka na Półwyspie Apenińskim – przyp. BN). Ta reprezentacja jest bowiem nasza, rzeszy kibiców, nikogo innego. Ona ma nam dawać radość i satysfakcję, a nie prowokować konflikty.

Nasza sytuacja w grupie eliminacyjnej do mistrzostw Europy jest – powiedzmy sobie szczerze – „podbramkowa”. Jakie – pańskim zdaniem – mamy szanse przebicia się do finałów, które w przyszłym roku zostaną rozegrane w Niemczech?

Janusz BIAŁEK: – Wystarczy rzut oka na tabelę grupy E, w której rywalizujemy z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi, by przekonać się, że żarty dawno się skończyły. Wprawdzie jeszcze nie pogrzebaliśmy definitywnie szans wyjazdu na turniej finałowy do Niemiec, ale każde potknięcie może je zredukować do zera, albo wręcz zamknąć nam przed nosem bramy turnieju. Zwłaszcza porażka z Albanią w Tiranie, ten pojedynek czeka nas już 10 września, więc czasu pozostało niewiele. Mimo wszystko wierzę, że mimo arcytrudnej sytuacji wybrniemy z kłopotów. Jeżeli jednak nie awansujemy do finałowego turnieju, to będzie to – nie waham się użyć mocnych słów – skandal.


Czytaj także:


Nad aferą z Mirosławem Stasiakiem w roli głównej lepiej spuścić zasłonę milczenia? Wystarczy, że firma Tarczyński S.A zerwała umowę z futbolową centralą, a z takim samym zamiarem nosi się inny sponsor reprezentacji, firma Car4share.

Janusz BIAŁEK: – Też odczuwam pewien niesmak, ale nic więcej na ten temat panu nie powiem. Szkoda słów.


Na zdjęciu: W I kolejce nowego sezonu Radomiak rozłożył na łopatki Górnika Zabrze.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus