Strach o drugiego Sousę. Santos opuści Polskę?

Plotki łączące Fernando Santosa z pracą w Arabii Saudyjskiej obudziły najgorsze lęki Polaków. Czy biało-czerwoni po raz kolejny stracą selekcjonera rodem z Portugalii? Santos twierdzi, że zostaje ucinając wszelkie spekulacje.


Weekend stał nie tylko pod znakiem startu ekstraklasy czy I ligi. Było obecne w nim także kolejne zamieszania związanego z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Eter obiegła informacja, jakoby Al-Shabab szykował lukratywną ofertę dla Fernando Santosa, aktualnego selekcjonera reprezentacji Polski. Niektóre saudyjskie źródła przekonywały, że temat jest już na ostatniej prostej do finalizacji, a sam PZPN zaczął lekko panikować…

I histeria gotowa

„Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzień temu był w Polsce na meczu Superpucharu Raków – Legia i nie było z jego strony żadnych sygnałów odnośnie zmiany jego planów zawodowych”. Tak brzmiał komunikat zamieszczony na oficjalnym profilu PZPN-u w mediach społecznościowych. Nie uspokoiło to bynajmniej kibiców, bo przecież od kiedy związek bierze się za komentowanie medialnych plotek? Dodatkowo wszyscy przypomnieli sobie sytuację z Paulo Sousą, która miała miejsce pod koniec 2021 roku. Ówczesny selekcjoner otrzymał ofertę z ligi brazylijskiej, bardzo dla niego atrakcyjną. Pytany o całą sprawę zaprzeczał, jakoby był nią zainteresowany. Tym większym szokiem było dla całej Polski, kiedy okazało się, że Sousa jednak chce skorzystać z propozycji Flamengo i nie ma zamiaru wracać już nad Wisłę. Oczywiście PZPN zagrał wówczas twardo, zyskał respekt, zmuszając szkoleniowca do zapłaty odszkodowania za porzucenie reprezentacji tuż przed barażem. Ale nikt nie ukrywał, że taka sytuacja była trudna i po prostu niedopuszczalna.

Dlatego nie może dziwić, że w weekend Polacy ponownie się… zestresowali. Znowu Portugalczyk, znowu są do niego pewne zastrzeżenia, znowu lukratywna oferta. Panikę podkręciły dodatkowo wiadomości o tym, że Fernando Santos wyłączył telefon i PZPN nie potrafi się z nim skontaktować! Co więcej, na żartobliwą sugestię jednego z internautów, by zadzwonić do selekcjonera i zdementować doniesienia, rzecznik centrali Jakub Kwiatkowski odpowiedział: „Naprawdę myślisz, że nie próbujemy?” – i histeria gotowa…


Czytaj więcej o reprezentacji Polski


Santos i Kulesza ucięli spekulacje

Z czasem okazało się, że panika była raczej zbędna. Przede wszystkim należy podkreślić, że Al-Shabab znajduje się aktualnie w okresie przejściowym. W miniony weekend wybierano tam nowy skład zarządzający klubem. To powodowało, że różne frakcje przedstawiały różne pomysły na rozwój zespołu, a jeden z nich dotyczył właśnie Santosa. Portugalczyk idący do Arabii Saudyjskiej to normalny widok, bo wielu trenerów tej narodowości pracowało i nadal pracuje w tym kraju. Zresztą aktualny mistrz ligi Al-Ittihad ma za szkoleniowca Portugalczyka – Nuno Espirito Santo.

Kluczowy w sprawie był jednak komentarz prezesa PZPN-u Cezarego Kuleszy. Ten na Twitterze napisał: „Nieprawdą są doniesienia medialne o tym, że Fernando Santos zamierza zrezygnować z prowadzenia naszej kadry. Mam krótką wiadomość od trenera Santosa dla wszystkich kibiców reprezentacji Polski: Mam ważny kontrakt z drużyną narodową i nic w tej sprawie się nie zmieniło. Liczę na Wasze wsparcie w walce o Mistrzostwa Europy!” – napisał szef polskiego futbolu. Także sekretarz generalny [Łukasz Wachowski], goszczący w Kanale Sportowym, uciął spekulacje.

– Nie wiem, skąd wzięła się ta retoryka, że trener nie odbiera od nas telefonów. Zadzwoniłem do niego, porozmawialiśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Powiedział mi, że ma ważny kontrakt, jest poważnym człowiekiem i nawet jeśli podjąłby jakieś rozmowy, to my, jako federacja, dowiedzielibyśmy się tego jako pierwsi. Trener nawet nie był świadomy, że takie plotki krążą w sieci. Od razu gdy odebrał przeprosił, że był z nim utrudniony kontakt, ale przebywa obecnie na urlopie – powiedział Wachowski.

Uraz pozostał

Czy w związku z tym sprawa Fernando Santosa i Arabii Saudyjskiej jest definitywnie zakończona? Cóż… w futbolu wszystko się może zdarzyć i zawsze należy o tym pamiętać. Na ten moment wydaje się jednak, że polska reprezentacja nie zostanie osierocona tak, jak 1,5 roku temu. Przede wszystkim informacje płynące z zewnątrz nie mają takiej mocy, a oprócz tego Santos to inny człowiek niż Sousa. Jest bardziej konserwatywny i w przeciwieństwie do swojego rodaka nie przyszedł do Polski z metką niepewnego „bajeranta” (bo takową miał już przed rozpoczęciem pracy Sousa), posiadającego prężnie działających agentów.

Najnowsze zamieszanie pokazało jednak, że uraz, jaki Paulo Sousa pozostawił w świadomości nad Wisłą, jest… niewyleczony. Dodatkowo wrzucił kolejny kamyczek do ogródka PZPN-u, który w kwestiach wizerunkowych przeżywa za kadencji Kuleszy ciężki okres – ale ten temat jeszcze w „Sporcie” w najbliższym czasie poruszymy…


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.