Pytania o Sekulicia

Sprowadzenie zimą Serba ze słowackim paszportem okazało się strzałem w dziesiątkę. Były kapitan Slovana Bratysława, który jesienią występował w CSKA Sofia, okazał się cennym nabytkiem. Wystąpił w 13 ligowych spotkaniach, w których zdobył dwie bramki, w meczu z Lechem na wyjeździe i z Zagłębiem Sosnowiec u siebie, a także zanotował trzy asysty. Jeżeli chodzi o liczby, w tym przypadku o klasyfikację kanadyjską, to lepsi od niego byli tylko Igor Angulo, Jesus Jimenez, oraz Walerian Gwilia. Nieźle jak na kilkanaście występów i kilkumiesięczne występy, do tego w tyłach.

Uniwersalny zawodnik

Boris Sekulić dobrze zadomowił się u nas. Mieszka w Katowicach na Osiedlu Tysiąclecia, w sąsiedztwie parku, co jak podkreśla, bardzo mu odpowiada. Odpowiada mu również sposób gry w ekstraklasie.

– To inna piłka niż na Słowacji i Bułgarii. Jest ciśnienie, żeby wygrywać i gra

ofensywnie. Pada sporo bramek – ocenia. Co ważne, jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem. W obronie może zagrać na każdej pozycji. Może też występować w środku pomocy. – Moja pozycja to albo środek defensywy, albo prawa część obrony. Tutaj wszystko zależy od trenera. Ja zawsze podporządkowują się decyzji szkoleniowca – podkreśla.

Kadra w tle

Z zabrzanami podpisał półroczny kontrakt z opcją przedłużenia. Weszło ono w życie, kiedy zawodnik rozegrał odpowiedną ilość gier. Nie jest jednak powiedziane, że Sekulić dalej zostanie w górniczym klubie, bo jak się okazuje ma w umowie wpisaną opcję odejścia, czyli sumę odstępnego. W Zabrzu mają obawy, że ktoś będzie chciał sięgnąć po tego uniwersalnego zawodnika, który jest też blisko słowackiej kadry.

Z Górnika Zabrze do kadry

27-letni obrońca, to człowiek byłego selekcjonera kadry Słowacji Jana Kozaka. – Jestem w szerokiej grupie trzydziestu powoływanych zawodników na mecze reprezentacji. Te powołania przychodzą do klubu z naszej federacji. Tak, że jestem gdzieś tam w kręgu zainteresowania nowego selekcjonera. Wierzę, że któregoś dnia ponownie zagram w słowackiej reprezentacji. Na prawej obronie gra Pekarik. To wielkie nazwisko w słowackiej piłce, gra przecież regularnie w Hercie. Ma 33 lata. Jest więc szansa, że któregoś dnia dostanę swoją szansę – podkreśla Sekulić, który ma już na swoim koncie debiut w słowackich barwach.

Trzeba jednak pamiętać, że ma serbskie korzenie. Pochodzi przecież z Belgradu, a piłkarskiego abecadła uczył się w takich klubach, jak FK Zemun, FK Graficar i FK Belgrad. Jest fanem innego wielkiego klubu ze stolicy Serbii Crvenej Zvezdy.

Nie będą się spieszyć

Jaka będzie jego najbliższa przyszłość, to pewnie okaże się pod koniec czerwca. Za dziewięć dni drużyna prowadzona przez Marcina Brosza, który po powrocie z urlopu ma przedłużyć z „górnikami” kontrakt o dwa lata, wznawia przygotowania do nowego sezonu. Potem wyjazd na obóz i mecze sparingowe. Okaże się, kto w Górniku zostanie, a kto nie i w której grupie będzie Serb ze słowackim paszportem.

– Na pewno nie będziemy się spieszyć z kontraktowaniem nowych zawodników, bo co nagle, to po diable, a przykłady innych klubów pokazują, że takie transfery na hurra, na szybko, nie zawsze dobrze się kończą. Lepiej czasami późno pozyskać zawodnika, ale sprawdzonego i bardziej pewnego, niż speszyć się z decyzjami – tłumaczy prezes Bartosz Sarnowski. Sekulić jest tego przykładem, bo z siódemki pozyskanych przez Górnika zimą zawodników, był jednym z ostatnich, debiutując w pierwszym meczu z Zagłębiem Sosnowiec na Stadionie im. Ernesta Pohla pod koniec lutego.

 

Na zdjęciu: Boris Sekulić należał wiosną do najlepszych piłkarzy Górnika.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ