Zaufał „starej” gwardii

Nowi zawodnicy GKS-u Katowice zaczęli wchodzi do gry po przerwie. W wyjściowej jedenastce Rafał Górak zaufał „starej” gwardii.


W kadrze GKS-u Katowice pojawiło się latem sporo nowych twarzy. Jednak w pierwszym meczu nowego sezonu trener Rafał Górak zaufał „starej gwardii”. Dopiero w II połowie spotkania inaugurującego sezon na murawie w Legnicy pojawili się pozyskani piłkarze. Doświadczony – zbliżający się do 29. urodzin – pomocnik Adrian Danek, mający za sobą 51 występów w ekstraklasie, a występujący ostatnio w Koronie Kielce, wszedł na murawę od początku II połowy.

Natomiast 31-letni Mateusz Mak z bagażem 161 występów w najwyższej krajowej klasie rozgrywkowej pojawił się na boisku w 73. minucie. Miał wzmocnić siłę ataku i spróbować poderwać drużynę do odrobienia bramkowej straty. Wejście na ostatnie sekundy do gry 19-letniego debiutanta Kacpra Pietrzaka odnotujmy w tym przypadku tylko jako fakt statystyczny. Zobaczmy, jak porażkę z Miedzią potraktował szkoleniowiec „GieKSy”.

Kawał dobrego spotkania

– Źle weszliśmy w to spotkanie. To był nasz najtrudniejszy i najgorszy moment w tym spotkaniu – stwierdził Rafał Górak. – Szczególnie w pierwszych dziesięciu minutach nie potrafiliśmy, kolokwialnie mówiąc, wyjść z autobusu. Ale przez resztę tego spotkania byliśmy równorzędnym rywalem dla mocnego personalnie rywala. Odpowiadaliśmy również groźnymi sytuacjami.

– Niestety, w końcówce I połowy, zostaliśmy mocno osłabieni, bo po drugiej żółtej kartce Grzegorza Janiszewskiego musieliśmy grać w dziesiątkę. Mimo to, oceniając ten okres, mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak chłopcy zareagowali na stratę zawodnika i jak realizowali założenia. To był naprawdę kawał dobrego spotkania. Szkoda tylko, że żadna z tych trzech, czy czterech sytuacji, które stworzyliśmy grając jednego mniej.

Koło napędowe

– Straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Moim zdaniem mogliśmy wrócić do domu z jednym punktem, to w tej chwili nadal jesteśmy z zerowym kontem. Mimo tego jestem zbudowany tym, co drużyna pokazała, także pod względem motoryki – kontynuował szkoleniowiec GKS-u Katowice.

– Bardzo dobrze zawodnicy wytrzymali to spotkanie, grając pół meczu jednego zawodnika mniej. No cóż, jak się przegrywa to jest bardzo niefajnie. Jeśli się przegrywa mając świadomość, że drużyna była dobrze dysponowana, tym bardziej to boli. Wydaje mi się jednak, że będzie to takie koło napędowe do tego, aby nadal ciężko pracować i robić wszystko, żeby razem z naszymi kibicami, którzy w Legnicy bardzo mocno nas wspierali do ostatniej minuty.

– Bardzo im za to dziękuję i wiem, że kiedy oni widzą takie zaangażowanie piłkarzy, to będą naszym dwunastym zawodnikiem na Bukowej. Tego się trzymajmy i z takim nastawieniem przygotowujemy się do poniedziałkowego spotkania z Chrobrym Głogów.

Względy taktyczne

Może po nim będzie lepsza sposobność do oceniania nowych zawodników. Jednak w Legnicy nie mieli okazji pokazania pełni swoich możliwości. – Zmiana w przerwie, czyli wejście Adriana Danka za Sebastiana Bergiera była spowodowana tym, że po czerwonej kartce dla Grzegorza Janiszewskiego chcieliśmy zachować konstrukcję bloku obronnego – dodał trener katowiczan.


Czytaj także:


– Chcieliśmy mieć nadal ten sam układ zarówno w defensywie, jak i w grze ofensywnej na wahadle. Wykorzystaliśmy więc predyspozycje Adriana, a Mateusz Marzec, który nie ma takich predyspozycji, został przesunięty do przodu. Było to jednak podyktowane tylko i wyłącznie założeniami taktycznymi i przejściem na system 5-3-1. Z tej zmiany, jeżeli chodzi o Adriana, jestem bardzo zadowolony, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że to było kosztem osłabienia naszej gry z przodu. Jednak w tej sytuacji inaczej się po prostu nie dało.


Na zdjęciu: Rafał Górak zaufał „starej” gwardii. Mimo porażki w Legnicy trener GieKSy był zadowolony z postawy swoich podopiecznych.

Fot. miedzlegnica.eu