Rafał Szymura: Cel pozostał ten sam

Rozmowa z Rafałem Szymurą, przyjmującym Jastrzębskiego Węgla.


Czy spodziewał się pan takiego spotkania z GKS-em Katowice?

Rafał SZYMURA: – Dobrze znam tę drużynę i jej możliwości, bo przecież w poprzednim sezonie miałem okazję w niej występować. I gdyby nie koronawirus oraz przerwany sezon na pewno wystąpilibyśmy w play offie. W PlusLidze nie ma słabych drużyn i do każdego rywala trzeba podchodzić z odpowiednią powagą oraz koncentracją.

Gdy pojawiłem się na rozgrzewce pomyślałem sobie: oj, coś tu mi pachnie dogrywką. No i się sprawdziło. To jednak w dużej części nasza wina, bo roztrwoniliśmy nasze przewagi, a przecież prowadziliśmy w każdym secie. Trzeba również docenić wysiłki przeciwnika, który dzielnie walczył do końca, potrafił odrabiać straty. Cieszę się z wygranej i w końcowym rozrachunku będziemy zadowoleni z tych punktów. I jestem o tym przekonany.

Po przegranej w Olsztynie nastąpiła zmiana trenera. Dla pana była to niespodzianka?

Rafał SZYMURA: – Absolutnie, tak! To była dla nas przykra oraz nieoczekiwana porażka i nie powinna się zdarzyć. Decyzję o zmianie trenera podejmował prezes wraz ze swoimi współpracownikami. My, zawodnicy musimy to zaakceptować. Mamy zupełnie inne zadanie, skupiamy na swojej pracy. Strategiczne decyzje podejmują działacze

Jednak zespół przeżywał turbulencję, nieprawdaż?

Rafał SZYMURA: – Lepiej mieć takowe w czasie sezonu zasadniczego niż w play offie podczas gry o wyższą stawkę i medale. Wówczas moglibyśmy zapłacić podwójną cenę. Najważniejsze, że to wszystko już jest za nami i tego się trzymajmy.

Mocno panu doskwierało, że często pozostawał pan w kwadracie rezerwowych, a w GKS-ie był pan kołem zamachowym zespołu?

Rafał SZYMURA: – Gdy przechodziłem do Jastrzębskiego Węgla zdawałem sobie sprawę, że będę musiał podjąć rywalizację o miejsce w drużynie. Mamy wyrównany skład i każdy pragnie wyjść w podstawowym składzie. Stąd też były takie, a nie inne wybory. Nie ma nad czym się rozwodzić, przyjąłem z pokorą, pracowałem tak, by przekonać trenera do moich umiejętności. Daleko mi do obrażania się, ale z tej sytuacji chyba wychodzę obronną ręką. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Dwaj trenerzy: Luke Reynolds, a Andrea Gardini?

Rafał SZYMURA: – Dwie różne osobowości z inną wizją na siatkówkę oraz drużynę. Różnią się też doświadczeniem. Ten pierwszy był zwolennikiem prowadzenia w stylu amerykańskim, było sporo luzu oraz rotacja w składzie. Z trenerem Gardini miałem okazję pracować wcześniej i dla mnie było żadnego zaskoczenia. Od kilku dni mamy kilka nowości, doszły nowe systemy gry. Sporą uwagę zwraca na istotny element: blok – obrona.


Czytaj jeszcze: Tie-break dla Gardiniego i jego podopiecznych

Trener przywiązuje wagę do każdego detalu. Po kierunkiem Gardiniego mieliśmy okazję trenować zaledwie kilka dni i teraz musimy spokojnie przyswoić wszystkie nowości, które nam zostały zaproponowane. Jestem przekonany, że idziemy we właściwym kierunku i będziemy zadowoleni z końcowego efektu.

Nowy trener, a cel pozostał ten sam?

Rafał SZYMURA: – Oczywiście, że tak! Interesuje nas gra o złoty medal i tylko to się liczy. Takiej klasowej drużynie nie wypada myśleć o czymś innym czy też w trakcie sezonu zmieniać cel. To nie w naszym stylu.