Szczęścia nie brakowało

Raków zremisował z Cracovią dzięki rzutowi karnemu w samej końcówce meczu.


Mistrz Polski w zdecydowanej większości przypadków nie radził sobie z Cracovią. Częstochowianie, choć mocno przetrzebieni kontuzjami, nadal byli traktowani jako faworyci rywalizacji. W końcu ekipa z Krakowa nie radziła sobie przed przerwą reprezentacyjną nazbyt dobrze. Przecież była ona tuż nad „kreską”. Trudno więc było uważać gości jako faworytów spotkania w Częstochowie. Mimo to prezentowali się oni całkiem dobrze.

Częstochowianie dłuższymi fragmentami utrzymywali się przy piłce. Mimo tego trudno wskazać momenty, w których dawało im to przewagę pod polem karnym rywali. Poza jednym wyjściem do piłki bramkarz Cracovii Sebastian Madejski nie musiał się trudzić. Inaczej z Kovaceviciem. Ten wygrał starcie jeden na jeden z Benjaminem Kallmanem, który wyszedł idealnie do podania kolegi. Trzeba jednak wskazać na złe zachowanie obrony Rakowa, której nie udało się założyć odpowiednio pułapki ofsajdowej.

Raków próbował odpowiadać. Nie potrafił jednak oddać celnego strzału, choć coraz częściej meldował się w polu karnym Madejskiego. Trzeba jednak szczerze przyznać, że sobotnie spotkanie przy Limanowskiego pod względem temperatury boiskowej było podobne do warunków atmosferycznych. Obie strony prezentowały się przeciętnie. Cracovia jednak była skuteczniejsza. W 25 minucie Virgil Ghita, stoper gości wykorzystał dośrodkowanie Janiego Atanasova i wpakował piłkę do siatki bezradnego Kovacevicia. Defensywa Rakowa kolejny raz w tym sezonie zawiodła. Ghity nie upilnował Milan Rundić. To kolejny błąd obrońcy częstochowian w ostatnim czasie.


Czytaj także


Trzeba jednak zauważyć, że Raków miał sporo problemów z defensywnymi stałymi fragmentami gry. W ofensywie wyglądało to trochę lepiej. Jeden z rzutów wolnych doprowadził do dwóch sytuacji podbramkowych. Obie jednak zostały przez gospodarzy zmarnowane. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości z Krakowa. Trzeba przyznać, że było one w pełni zasłużone. Częstochowianie musieli dokonać korekt w składzie, jak i w stylu. Inaczej straciliby kolejne punkty w lidze.

Trener Dawid Szwarga szukał rozwiązania. Posłał do gry Fabiana Piaseckiego. Raków, jak zwykle to bywa w obecnych rozgrywkach, radził sobie o niebo lepiej. Mimo to nadal nie potrafił pokonać Madejskiego. I to nawet mimo „wsparcia” ze strony kibiców, którzy próbowali utrudnić bramkarzowi Cracovii życie, rzucając w niego śnieżkami. Ekipa gości grała w defensywie jednak bardzo dobrze. Prym wiódł w tym Ghita, zdecydowanie najlepszy gracz po stronie „pasów”.

Upływający czas działał zdecydowanie na niekorzyść Rakowa. Ekipa gości umiejętnie się broniła. Narastająca frustracja tak na trybunach, jak i na boisku po stronie gospodarzy była coraz bardziej widoczna. Do częstochowian jednak w końcu uśmiechnęło się szczęście. Raków stworzył sobie dobrą sytuację do strzelenia gola. Do piłki dopadł Deian Sorescu. Został jednak powalony w polu karnym przez Takuto Oshimę. Paweł Raczkowski wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Bartosz Nowak, kolejny ze zmienników. Pewnie wykonał „jedenastkę” i dał częstochowianom nadzieje na zwycięstwo. To jednak nie nastąpiło, choć ekipa trenera Szwargi miała kilka okazji do zdobycia gola. Raków dopisał do swojego konta jedno „oczko”, z którego powinien się cieszyć, patrząc na przebieg spotkania.


Raków Częstochowa – Cracovia 1:1 (0:1)

0:1 – Ghita, 25 min (głową, asysta Atanasow), 1:1 – Nowak, 88 min (karny)

RAKÓW: V. Kovacević – Tudor, Racovitan, Rundić – Jean Carlos (82. Drachal), Lederman (82. A. Kovacević), Koczergin, Plavsić – Kittel (64. Nowak), Crnac (46. Piasecki), Cebula (70. Sorescu). Trener Dawid SZWARGA.

CRACOVIA: Madejski – Jugas, Ghita, Hoskonen, Skovgaard (71. Jaroszyński) – Kakabadze (84. Śmiglewski), Atanasow (84. Knap), Oshima, Bochnak (66. Rakoczy) – Kallmann (84. Rapa), Makuch. Trener:] Jacek ZIELIŃSKI.

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 4976. Czas gry: 98 min (46+52). Żółte kartki: Tudor (20. faul), Rundić (90+2. niesportowe zachowanie) – Skovgaard (68. faul), Kakabadze (74. faul), Jaroszyński (85. faul), Oshima (86. faul).


Tabela ekstraklasy


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus