Raków Częstochowa. Czas na rewanż

 

Raków rozpoczyna rundę rewanżową od wyjazdu do Kielc. W pierwszym meczu – w Bełchatowie – częstochowianie ulegli Koronie 0:1. Od tego czasu oba kluby ruszyły w dwóch zupełnie różnych kierunkach.

Zza chmur wychodzi słońce

Podopieczni Marka Papszuna po początkowych problemach i okupowaniu strefy spadkowej zaczęli regularnie zdobywać punkty. Obecnie tracą tylko dwa do górnej ósemki w tabeli. Zespół z Częstochowy w poprzednich tygodniach miał spore problemy kadrowe i Papszun nie mógł korzystać praktycznie z połowy zawodników na co dzień występujących w podstawowym składzie. Ostatnio Arkadiusz Kasperkiewicz, Aleksandar Kolew, Patryk Kun i Miłosz Szczepański wrócili już do pełnych treningów, a kilka dni temu dołączył do nich także bramkarz Michał Gliwa.

Problem w ataku

Teraz właściwie jedynym problemem Rakowa jest brak Felicio Browna Forbesa. Kontuzja kolana, jaką odniósł w spotkaniu z Wisłą Kraków, wykluczyła go z gry na kilka tygodni i jego występy w tym roku stoją pod dużym znakiem zapytania. Kostarykanin jest najskuteczniejszym napastnikiem Rakowa. Do roli egzekutora pretenduje Sebastian Musiolik, który w poprzedniej kolejce zdobył swojego pierwszego gola na ekstraklasowych boiskach.

W zanadrzu Marek Papszun ma jeszcze dwóch potencjalnych strzelców – Kolewa i Macieja Domańskiego. Problem w tym, że Bułgar dopiero wraca do gry po kontuzji. Domański z kolei nie otrzymuje wielu szans od trenera i w ekstraklasie rozegrał zaledwie 65 minut i nie zanosi się na to, by jego sytuacja miała się zmienić.

W tej sytuacji Raków do końca roku praktycznie może grać bez napastnika. Obowiązki strzeleckie będą musieli przejąć pomocnicy, którzy w tym sezonie już kilkukrotnie pokazali się z dobrej strony w ofensywie. Prym wśród nich wiedzie Petr Schwarz, który w tym sezonie trzy razy pokonał bramkarza rywali. Łącznie gracze drugiej linii mieli udział w 12 bramkach zespołu z Częstochowy.

Równia pochyła

W innej sytuacji jest Korona, która od wspomnianego zwycięskiego meczu w Bełchatowie notuje ciągły spadek. Na kolejne trzy punkty kielczanie musieli czekać dwa miesiące oraz na nowego szkoleniowca. Porażka z Jagiellonią przelała bowiem czarę goryczy i po tym spotkaniu zwolniono Gino Lettieriego. Jego miejsce zajął Mirosław Smyła, który tchnął nowego ducha w Koronę. Zespół z Kielc zaczął wreszcie punktować, choć do pełnego sukcesu, jakim byłaby bezpieczna lokata w tabeli, jeszcze daleka droga.

Korona strzeliła do tej pory najmniej bramek w lidze, dokładnie siedem. Od maja w meczu ligowym nie zdobyła więcej niż jedną bramkę. Sytuacja w obronie nie wygląda lepiej, bo obok ŁKS-u straciła najwięcej bramek w lidze. Spory wpływ na to miała rotacja wprowadzona przez Smyłę. Od przyjścia tego trenera do zespołu bardzo często dokonywał korekt w jedenastce. Jednak od meczu z Piastem przestał zmieniać zestawienie obronne, co wychodzi Koronie na dobre. W ostatnich dwóch spotkaniach zdobyła cztery punkty wychodząc z dna tabeli.

Teoretycznie zdecydowanym faworytem najbliższego pojedynku jest Raków, który już zapłacił frycowe w Ekstraklasie i pnie się w tabeli. Korona powoli wjeżdża jednak na właściwe tory i na pewno łatwo się nie podda.

 

Na zdjęciu: Problem z napastnikami starają się w Rakowie załatwić pomocnicy. Petr Schwarz z 3 golami jest wśród nich najskuteczniejszy.