Szczęście sprzyjało mistrzowi

Raków Częstochowa – Warta Poznań. Mistrz Polski w końcówce zdołał wyrównać w starciu z dobrze dysponowaną Wartą.


Szkoleniowiec mistrza Polski mocno namieszał w składzie. W defensywie zameldował się Giannis Papanikolaou. Debiut w bramce zaliczył Kacper Bieszczad. Na lewym wahadle zameldował się z kolei Srdjan Plavsić, kolejny debiutant. Od pierwszej minuty wyszedł także Sonny Kittel. Prawdopodobnie był to test, czy uda mu się wytrzymać na murawie więcej niż 60 minut. Ostatecznie na murawie spędził ich 57.

Sobotnie spotkanie Raków Częstochowa – Warta Poznań było doskonałą okazją ku temu, by pożegnać Mateusza Wdowiaka. Pomocnik po 2,5 roku spędzonych w zespole mistrza Polski zmienia pracodawcę. Nowym klubem Wdowiaka zostanie Zagłębie Lubin. Negocjacje między stronami trwały od dłuższego czasu, jednak negocjacje między stronami trwały dość długo. Ostatecznie doszły one do porozumienia, a „Miedziowi” dopięli swego.

Przechodząc do meczu – Kacper Bieszczad nie może być zadowolony z debiutu w barach Rakowa. Już w 5. minucie wyciągał piłkę z siatki. Miguel Luis, były zawodnik mistrza Polski uderzył bardzo precyzyjnie, choć niezbyt mocno. Mimo to zdołał wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Kilkanaście minut później goście mogli trafić po raz drugi. Szansę miał Dario Vizinger. Tym razem Bieszczad zachował się bardzo dobrze i pewnie odbił piłkę. Trudo jednak po pierwszej połowie chwialić Raków. Mistrzowie Polski nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej. W defensywie nie wyglądali idealnie, jednak bronili się skutecznie. Bramka Luisa w dużej mierze to przypadek


Czytaj więcej:


Druga odsłona zaczęła się kapitalnie dla mistrza Polski. Deian Sorescu padł jak rażony piorunem w polu karnym po kontakcie z Jakubem Kiełbem. Pierwotnie Karol Arys, arbiter spotkania, nie podyktował „jedenastki”. Po analizie VAR zmienił decyzję, choć patrząc na powtórki trudno dopatrzyć się przewinienia zawodnika gości. Sorescu zaczął upadać na murawę przed kontaktem z rywalem. Jeżeli był to rzut karny, to zdecydowanie naciągany. Piłkę do siatki pewnie skierował Łukasz Zwoliński.

Raków nie poszedł za ciosem. Mistrzowie Polski zamiast atakować, zatrzymali się. Warta to wykorzystała. Vizinger dograł do zmiennika, Macieja Żurawskiego. Uderzył on nie do obrony dla Bieszczada. Goście z Poznania po raz drugi tego popołudnia wyszli na prowadzenie. Warta bardzo dobrze radziła sobie na murawie. Gospodarze nie potrafili nic z tym zrobić. Widmo pierwszej porażki (w regulaminowym czasie gry) w roli trenera mistrza Polski zdawała się realna.

Uratować sytuację miał Fabian Piasecki. W zamieszaniu w polu karnym najpierw uderzył głową (odbił Adrian Lis), a następnie fatalnie przestrzelił. Na dodatek doskonałą okazję miała ponownie Warta. Uderzał Luis, jednak tym razem kapitalnie interweniował Bieszczad. Wydawało się, że Raków nie zdoła doprowadzić do wyrównania. Tymczasem Jean Carlos wykorzystał zamieszanie w polu karnym. I uderzył nie do obrony dla Lisa. Częstochowianie wyrównali i ruszyli do ataku. Warta z kolei walczyła o jeden punkt. Ostatecznie przy Limanowskiego ekipy podzieliły się punktami.


Raków Częstochowa – Warta Poznań 2:2 (0:1)

0:1 – Luis, 5 min, 1:1 – Zwoliński, 50 min (karny), 1:2 – Żurawski, 57 min, 2:2 – Jean Carlos, 83 min.

RAKÓW: Bieszczad – Racovitan, Svarnas, Papanikolaou – Sorescu, Lederman (75. Berggren), Koczerhin, Plavsić (57. Jean Carlos) – Nowak (75. Arsenić), Zwoliński (57. Piasecki), Kittel (57. Cebula). Trener: Dawid SZWARGA.

WARTA: Lis – Bartkowski, Szymonowicz, Pleśnierowicz, Kiełb – Luis (73. Maenpaa), Kupczak, Borowski (73. Stavropoulos) – Szmyt (46. Żurawski), Vizinger (66. Zrelak), Savić (85. Kamiński). Trener: Dawid SZULCZEK.

Sędziował: Karol Arys (Szczecin). Widzów: 5236. Żółte kartki: Papanikolaou (63. faul) – Szmyt (41. faul)


Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus