Koczerhin nie odpuścił i uratował Raków. Ukrainiec walczy o pierwszy skład
Częstochowianie przełamali niechlubną serię trzech kolejnych porażek. Raków w niedzielę wygrał dzięki Władysławowi Koczerhinowi.
Mistrzowie Polski w Płocku także zaczęli mecz przeciętnie. W końcu na przerwę schodzili z bagażem jednej bramki. Raków pokazał jednak charakter i wywalczył zwycięstwo w starciu z drużyną, która bije się o ligowy byt. Rywalizacje z takim przeciwnikiem częstochowianom zazwyczaj nie szły. Na szczęście na boisku znajdował się Władysław Koczerhin, strzelec dwóch bramek dla Rakowa.
Czytaj także:
W Rakowie Koczerhin nie ustabilizował formy
– Od początku graliśmy bardzo dobrze. Straciliśmy bramkę w momencie, gdy ona paść nie powinna. Chcieliśmy wygrać, bo był to jeden z dwóch ostatnich meczów w tym sezonie – powiedział po spotkaniu ukraiński pomocnik. Na początku spotkania występował jako środkowy pomocnik.
Gdy na murawie zameldował się Ben Lederman, to Koczerhin został przesunięty bardziej do ofensywy. Z zadań wywiązał się doskonale. W końcu jego trafienia zadecydowały o losie spotkania. W dodatku w samej jego końcówce. – W każdym meczu staramy się grać do końca. Tak też było w tym przypadku – dodaje Koczerhin, dla którego obecne rozgrywki były pierwszymi pełnoprawnymi w barwach Rakowa.
Ukraiński pomocnik trafił do Częstochowy na początku 2022 roku. Przez pierwsze miesiące nie potrafił zaadaptować się do zespołu. Powodów było wiele – bariera językowa, ciąża partnerki oraz sytuacja w kraju, z którego wraz z nią musiał uciekać. Po początkowych perturbacjach sytuacja się uspokoiła. Koczerhin powoli budował swoją pozycję w zespole, co nie było proste. Pomocnik musiał wygrać rywalizację. Na początku sezonu świetnie radził sobie tandem Bartosz Nowak – Ivan Lopez. Trudno więc było wyłamać jedne z dobrze funkcjonujących elementów.
Środek pola mu nie sprzyja
Następne miesiące upłynęły mu na rywalizacji o miejsce w składzie połączone z kilkoma przebłyskami. Ukrainiec dobrze kreował ataki. Dokładał do tego, podobnie jak w starciu z Wisłą, uderzenia z dystansu. Po Koczerhinie widać umiejętności. Ich namiastkę pokazywał na murawie wielokrotnie.
Głównie było to widoczne w momentach, gdy pracował za plecami napastnika. Szkoleniowiec Rakowa coraz częściej znajdował dla niego miejsce w środku pola kosztem Ledermana. Nie był jednak w stanie dawać z siebie tyle, ile będąc ustawiony bliżej ofensywy. Przeplatał dobre występy przeciętnymi.
Koczerhin w najbliższych miesiącach może poprawić swoją pozycję w zespole. Ma już doświadczenie w Rakowie. Poznał założenia taktyczne i wie, gdzie szukać swojej niszy. Łatwiej takiemu rezerwowemu wejść do pierwszej jedenastki niż piłkarzowi dopiero przychodzącemu do klubu. I to nawet mimo zmiany szkoleniowca. W końcu Dawid Szwarga najpewniej nie dokona rewolucji w sposobie gry Rakowa, a jedynie ewolucji.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie nas oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.