Reprezentacja. Czy „Szewa” zdąży przed lutym?

Adam Nawałka zszedł na dalszy plan. Teraz faworytem na objęcie posady selekcjonera jest Andrij Szewczenko. Prezes Cezary Kulesza coraz mocniej zacieśnia krąg, a niecierpliwość wzrasta.


Pierwotna feta, która miała być skoncentrowana wokół ogłoszenia nazwiska selekcjonera, została odwołana. Teraz nowy deadline wyznaczono na 31 stycznia, a więc na najbliższy poniedziałek. Ciągle nie wiadomo, kto wówczas przywita się z kibicami reprezentacji Polski, bo choć Nawałka został wstępnie dogadany, Kulesza zaczął kręcić nosem.

Miliony dla trenera

Nowy prezes PZPN-u wie, że ta decyzja będzie kluczowa dla dalszego przebiegu jego kadencji. Były prezes Jagiellonii jest więc ostrożny i chce znaleźć taką opcję, co do której będzie jak najbardziej przekonany. Jeśli znajdzie kandydaturę chociaż minimalnie lepszą od Nawałki, będzie się na nią pisał. I chyba znalazł, przynajmniej w jego opinii. Nie jest bowiem tajemnicą, że głównym kandydatem na objęcie „biało-czerwonych” jest sąsiad ze wschodu, Andrij Szewczenko, co potwierdził chociażby jego były rzecznik. Sęk w tym, że Ukrainiec jest w trakcie sporu – czy może bardziej negocjacji – z klubem, który zwolnił go w połowie stycznia. Z Genuą.

Zatrudniony w listopadzie „Szewa” kompletnie się tam nie sprawdził, więc władze podziękowały mu za 2 miesiące współpracy. To w teorii i praktyce otwarło byłemu napastnikowi drogę do reprezentacji Polski. W rozmowie telefonicznej z Kuleszą 45-latek miał porozumieć się w sprawie kontraktu. Rola selekcjonera ma mu przynosić aż 2,5 mln euro rocznego zarobku, czyli jakieś cztery razy więcej niż inkasował Paulo Sousa. Dużo? Zdecydowanie. Oczywiście, że są na świecie trenerzy i selekcjonerzy zarabiający więcej, ale na ostatnich wielkich imprezach międzypaństwowych – wierząc doniesieniom zagranicznych mediów – taka kwota umieściłaby Szewczenkę w top 5 najlepiej opłacanych szkoleniowców reprezentacyjnych.

Najwięcej i najmniej

Ale dla PZPN-u to nie problem. Kulesza nie chce oszczędzać, bo w grę wchodzą tutaj jeszcze większe pieniądze, jakie kadra może zarobić na katarskim mundialu. Zresztą Związek nie płaciłby całości tej kwoty. W przypadku Ukraińca zostałby zastosowany trik, który pomógł opłacić chociażby Leo Beenhakkera. Część kasy dawałby PZPN, część sponsor, którym zapewne byłaby jakaś firma podlegająca bezpośrednio polskiemu rządowi. Finanse pod tym kątem nie są więc tutaj problemem.

Ale pod innym kątem już tak. Jak wyjaśnia Izabela Koprowiak z „Przeglądu Sportowego”, Szewczence opłaca się… nigdzie nie pracować. Genua podpisała z nim kontrakt do końca czerwca 2024 roku, w związku z czym Włosi muszą wypłacać trenerowi pensję niezależnie od okoliczności przez najbliższe 3,5 roku. Za co? Za nic. Taka umowa. Jest jednak jeden haczyk. Jeśli „Szewa” znajdzie trenerskie zatrudnienie w innym miejscu, a umowa zostanie rozwiązana, nie dostanie pieniędzy z Genui. Z tego powodu chce dogadać się z Włochami na jak najkorzystniejsze warunki. On – chce dostać jak największe pieniądze za porozumienie; oni – chcą zapłacić jak najmniej.

Kolejny z Zabrza?

Na to wszystko z boku patrzy Kulesza. Doświadczony biznesmen rozumie punkt widzenia Szewczenki, który po ugraniu przelewu chce podpisać kontrakt z Polską. Ale jednocześnie prezes nie będzie czekał wieczność. Dał Ukraińcowi kilka dni na rozwiązanie sprawy, biorąc się za szukanie opcji rezerwowej. Jedną z nich jest rzecz jasna Nawałka, który jednak także może zacząć robić się niecierpliwy, tym bardziej że mentalnie już nastawił się na pracę z reprezentacją.

Oprócz tego wyostrzył się temat Jana Urbana. Koprowiak twierdzi, że Cezary Kulesza przy okazji wizyty u sędziów w Turcji spotka się również z aktualnym szkoleniowcem Górnika Zabrze, żeby rozważyć tę kwestie i ewentualną możliwość zatrudnienia. Taka opcja może skusić Urbana, choć ten świadomy pośpiechu, w jakim coraz bardziej działa PZPN, będzie miał niezłą pozycję negocjacyjną. Oczywiście zgodę na odejście 59-latka wyrazić będzie musiał klub, w praktyce prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik, która czasem podejmuje niezrozumiałe decyzje w sprawie zabrzańskiego klubu.

W tej sytuacji temat byłby jednak prosty do rozstrzygnięcia, a Górnik prawdopodobnie nie robiłby Urbanowi problemów, tak jak swego czasu puścił do reprezentacji Nawałkę. Biorąc pod uwagę, o co w tym sezonie gra śląski zespół – a tak po prawdzie to nie gra o nic – taki scenariusz jest dużo realniejszy niż np. ściągnięcie Michała Skorży z Lecha, który w Poznaniu mocno stąpa w kierunku mistrzostwa Polski na 100-lecie „Kolejorza”. Nie ma też tematu Marka Papszuna, który przedłużył kontrakt z Rakowem, z wyścigu odpadli także Czesław Michniewicz i Michał Probierz. Wszystko w rękach Szewczenki, chociaż z drugiej strony tydzień to bardzo dużo czasu.


Na zdjęciu: Andrij Szewczenko to główny faworyt do objęcia posady selekcjonera reprezentacji Polski.
Fot. Press Focus