Polski przemysł piłkarski nie nadąża…

Lektura rozmaitych zestawień dotyczących piłkarskich kadr przed rozpoczęciem rywalizacji w każdym kolejnym sezonie należy do ulubionych przez kibiców, choć oczywiście nie tylko przez nich. Właśnie nadeszła na nie pora, bo ruszają trzy polskie ligi szczebla centralnego…


Ale najpierw dygresja. W Polsce, w zamierzchłych latach, pasjonowano się ruchami wewnątrz kraju. Innych praktycznie nie było, choć nie da się ukryć, że były i takie, które niezłych dostarczały pożywek. Prasie i w ogóle. Na przykład historia z pozyskaniem Andrzeja Szarmacha przez Górnika Zabrze. Albo niedoszłe transfery Marka Leśniaka czy Jana Furtoka – również na Roosevelta. Albo ten „doszły” z Robertem Warzychą w roli głównej i z uzasadnieniem, które padło z najwyższych i najświętszych ust rządowo-partyjnych. Ma się przemieścić z Górnika Wałbrzych do Zabrza „w drodze szczególnego wyjątku”, czyli wbrew wszelkim przepisom. Ach! Działo się! Te nocne wyjazdy meblowozów, tajne przeprowadzki, przejażdżki po Polsce czarnymi wołgami. Te etaty dla zawodnika, jego żony, tudzież rodziców czy teściów. Te mieszkania do wyboru w czasach, kiedy ich deficyt był tak bardzo dojmujący…

Dzisiaj? No więc dzisiaj „najbardziej czytane” są informacje dotyczące polskich nazwisk, które wywiało z polskiej ekstraklasy do lig zagranicznych. Trend to dobrze już znany, jakby oczywisty. Do którego już się przyzwyczailiśmy, kibicując mu poniekąd, bo przecież to zawsze miłe, kiedy naszych doceniają. Ale co otrzymujemy w zamian? Ano otrzymujemy lekturę rozmaitych skarbów, w których pojawiają się dziesiątki cudzoziemskich nazwisk, o których dużo nie da się powiedzieć – z samego faktu, że ktoś grał w Tajlandii albo Australii, można co najwyżej wysnuć taki wniosek, że nosiło chłopa po świecie, ale nigdzie nie był w stanie zagrzać miejsca na dłużej. No więc, czy zagrzeje u nas? Co pokaże? Jakie wartości do tej polskiej drużyny wniesie? Czy wniesie jakiekolwiek?


Czytaj także:


Tak z ciekawości rzuciłem okiem na zestawienie sporządzone przed rozpoczęciem sezonu 2022/23 przez nieocenione 90minut.pl. A konkretnie na późniejszych spadkowiczów: Wisłę Płock, Lechię Gdańsk i Miedź Legnica. Ta pierwsza zatrudniała wówczas 9 obcokrajowców, ta druga 12, ta trzecia 16. Reguła była więc taka: im więcej „stranieri”, tym gorsze miejsce. Uzasadnione było więc pytanie: po co większość z tych panów w tych klubach się znalazła?

Rzecz jasna, nie ma prostego przełożenia między liczbą cudzoziemców w kadrze zespołu i jego osiągnięciami. W składzie Rakowa Częstochowa na ligowe mecze w minionych sezonach często pojawiało się co najwyżej dwóch Polaków, a mimo to stawał na podium, najwyższego jego stopnia nie wyłączając. Ciut lepiej (i ciekawiej z naszego punktu widzenia) było w Legii i Lechu, które w sezonie 2022/23 uplasowały się na drugim i trzecim miejscu, co pozwala wnioskować, że jeśli już ściągać kogoś z zagranicy, to… bardziej z głową. Może i za większe pieniądze (transfer plus pensja), ale też tacy piłkarze są w stanie sprawić, że klub więcej zarobi. I za wyższe miejsce w lidze, i za kolejne awanse w europejskich pucharach.

Owe transfery z głową – to słowa klucze. Bo nawet pobieżna obserwacja rozgrywek polskiej ekstraklasy daje powody do zastanawiania się po co jednemu klubowi z drugim piłkarze, o których nie da się powiedzieć, że są wartością dodaną i że są warci tych pieniędzy, które na nich wyłożono. Podejrzenie o dziwne układy trenersko-menedżersko-prezesowskie znajduje w takich okolicznościach uzasadnienie.


Ligi szczebla centralnego. Czytaj także:


Tak na intuicję – piłkarzy z zagranicy wciąż w Polsce przybywa (to trudno policzalne, bo wielu gra i w 1., i w 2. lidze, a nawet na jeszcze niższych poziomach). Z jednej strony, świadczy to o tym, że nie jesteśmy tacy ostatni pod względem sportowej i życiowej oferty. Z drugiej strony, świadczy to o tym, że podaż polskiego „przemysłu” piłkarskiego jest dalece niewystarczająca, by zaspokoić popyt. Dziwi to w tym m.in. kontekście, że przybywa rozmaitych szkółek i akademii (przy klubach i jako samodzielne byty), i że twory te nie funkcjonują od wczoraj, tylko od dobrych kilku lat. Lecz niestety, efekty ich pracy – w świetle tego, co dzieje się na piłkarskim rynku – wydają się znikome. Może – podchodząc optymistycznie – trzeba jeszcze poczekać?

A tymczasem liczba cudzoziemców zakontraktowanych przez kluby ekstraklasy na sezon 2023/24 (stan na 18 lipca): Radomiak – 17, Raków, Lech i Legia – po 15, Pogoń – 12, Widzew, Cracovia i Śląsk – po 11, Jagiellonia, Korona i ŁKS – po 10, Piast i Górnik – po 9, Stal i Zagłębie – po 8, Warta – 7, Puszcza – 4, Ruch – 1.


Na zdjęciu: Ruszają trzy polskie ligi szczebla centralnego, między innymi PKO BP Ekstraklasa.
Fot. Tomasz Folta / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.