Reprezentacja. Sousa odkrył karty

Kamil Grosicki tylko na liście rezerwowej, a Jakub Świerczok powołany do szerokiej kadry na Euro 2020. Oto największe niespodzianki poniedziałkowej decyzji Paulo Sousy.


Selekcjoner reprezentacji Polski do szerokiej kadry na Euro 2020 powołał 27 graczy. Portugalski szkoleniowiec wskazał również czterech zawodników, którzy znaleźli się na liście rezerwowej. Co to oznacza? Jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to 1 czerwca, kiedy mija termin ostatecznych powołań, z zespołu zniknie zaledwie jedno nazwisko.

Majecki zamiast Drągowskiego

Przypomnijmy bowiem, że na turniej powołanych może być nie 23, jak to ma miejsce zwyczajowo, a 26 piłkarzy. Trzeba przyznać, że Paulo Sousa lubi nas zaskakiwać. Tak jak kilka jego decyzji przed marcowym zgrupowaniem i pierwszymi trzema meczami eliminacji mistrzostw świata było niespodziewanych, tak samo niespodzianki pojawiły się wczoraj. Warto zacząć od tego, do czego selekcjoner naszej drużyny narodowej został zmuszony przez kontuzje. Już od jakiegoś czasu wiadomo było, że szansy na grę w mistrzostwach Europy pozbawieni zostali Krystian Bielik i Jacek Góralski. W ubiegłym tygodniu zacząć zapominać o Euro musieli Krzysztof Piątek oraz Arkadiusz Reca. Czterech wyżej wymienionych nazwisk na liście powołanych, rzecz jasna, zabrakło.

Wielu ekspertów od kilku lat eksponuje, że gdybyśmy na innych pozycjach mieli takie „problemy” jak wśród bramkarzy, to na każdym wielkim turnieju walczylibyśmy o najwyższe cele. Powołania dla Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego, to „oczywista oczywistość” i rzeczywiście obaj wymienieni w kadrze na Euro 2020 się znaleźli. Nie jest jednak tak, że wśród bramkarzy nie ma zaskoczeń. O ile nominacja dla Łukasza Skorupskiego jest czymś, czego się spodziewaliśmy, o tyle powołanie Radosława Majeckiego już nie. Wydawało się, że wyżej w hierarchii reprezentacyjnych golkiperów stoją akcję Bartłomieja Drągowskiego. Zacznijmy od tego, że „Drążek” regularnie broni w Serie A.

W tym sezonie rozegrał komplet 36 z 37 możliwych spotkań we włoskiej Serie A. Tymczasem Radosław Majecki odnotował… jeden występ we francuskiej Ligue 1! Oprócz tego regularnie występuje w meczach Pucharu Francji, a niedawno awansował ze swoim Monaco do finału tych rozgrywek. To jednak zdecydowanie zbyt mało, by wywalczyć sobie miejsce w drużynie narodowej na Euro. Tymczasem to właśnie jemu Paulo Sousa postanowił zaufać, a nazwisko Drągowskiego nie znalazło się nawet na liście rezerwowej.

Wczoraj krótko po ogłoszeniu powołań, z Włoch napłynęły wieści, że golkiper Fiorentiny wzbudził zainteresowanie czołowej drużyny Serie A Atalanty Bergamo. Co ciekawe nie jest to pierwszy klub, który jest zainteresowany usługami 24-letniego białostoczanina. Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że Drągowski może tego lata przejść do Borussii Dortmund.

W takich okolicznościach można zatem pokusić się o stwierdzenie, że Paulo Sousa wyrządził polskiemu bramkarzowi przysługę. Miast pojechać na Euro 2020, „Drążek” może skupić się na transferze, do którego pewnie dojdzie. A co z Majeckim? Trzeba dodać, że został on powołany jedynie na zgrupowanie w Opalenicy, które rozpoczyna się 24 maja. W mistrzostwach Europy udziału golkiper Monaco już nie weźmie.


Czytaj jeszcze: Do Słowacji tylko miesiąc

„Grosik” wyleciał z kadry!

W gronie obrońców powołanych przez Paulo Sousę obyło się bez większych sensacji. W kadrze znalazło się pięciu stoperów, czyli Kamil Glik, Michał Helik, Kamil Piątkowski, Jan Bednarek i Paweł Dawidowicz, a także czterech bocznych defensorów. Do łask Paulo Sousy powrócił Tomasz Kędziora, który – przypomnijmy – nie otrzymał powołania na mecze marcowe. Na wiosnę z kadrą nie było też Przemysława Frankowskiego, który tym razem się w niej znalazł. W ten sposób zgrabnie przeszliśmy do omówienia sytuacji wśród pomocników i właśnie w tym gronie stykamy się ze zdecydowanie największym zaskoczeniem z wczoraj. Otóż jedynie na liście rezerwowej, czyli bez większych szans na udział w turnieju, znalazł się sam Kamil Grosicki.

Kluczowy gracz u Adama Nawałki i Jerzego Brzęczka chyba zapłacił tym samym za opieszałość. O co chodzi? „Grosik” mógł jeszcze na początku tego roku odejść z West Bromwich Albion, w którym nie grał. Nie zrobił jednak tego, obiecując jednocześnie, że będzie walczył o skład. Nie było na to najmniejszych szans, klub skreślił go ostatecznie i teraz zawodnik, który w reprezentacji Polski rozegrał 83 spotkania, a na poprzednim Euro był podporą „biało-czerwonych”, został wyrzucony poza nawias.

Podróż w drugą stronę zaliczył z kolei Jakub Świerczok. Dobre występy w barwach Piasta Gliwice, 15 goli w sezonie ekstraklasy, a także kontuzja Krzysztofa Piątka spowodowały, że 29-latek powołanie otrzymał.

Jakub Świerczok wraca do kadry. Jak sam przyznał bardziej wierzyli w to jego rodzice. Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus.pl

– Nie analizuje po jakim czasie wracam. Chciałbym się skoncentrować na treningach, by dobrze zaprezentować swoje umiejętności i przysłużyć się dla dobra reprezentacji. Chciałbym podziękować przede wszystkim trenerom i kolegom z drużyny, bo to dzięki nim i wspólnej ciężkiej pracy mogłem indywidualnie dostać szansę. Jestem im bardzo wdzięczny, bo to indywidualne wyróżnienie jest zasługą całego zespołu. Nie mogę także pominąć rodziców, którzy przez cały czas mnie wspierają i wierzyli w to powołanie bardziej ode mnie – tak, na gorąco, skomentował decyzję Paulo Sousy napastnik jedenastki z Gliwic.


0

ZAWODNIKÓW mistrza Polski, czyli Legii Warszawa, znalazło się w szerokiej kadrze biało-czerwonych na Euro. W zespole znalazło się 23 zawodników z klubów zagranicznych i 4 piłkarzy z ekstraklasy.


Na zdjęciu: Kamil Grosicki tylko na liście rezerwowej! Prawda jest taka, że 83-krotny reprezentant ma niewielkie szanse na to, by zagrać na Euro.
Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus.pl