Reprezentacja Walii. Interesuje ich niedziela

Walia nie wstąpi dziś we Wrocławiu w najmocniejszym składzie. Liderzy zespołu na pewno nie zagrają całego meczu.


Dla reprezentacji Walii dzisiejszy mecz Ligi Narodów z Polską absolutnie nie należy do kluczowych. W nadchodzącą niedzielę „Smoki” zagrają ze zwycięzcą dzisiejszego półfinałowego meczu barażowego o awans do mistrzostw świata, w którym Szkocja zmierzy się z Ukrainą. Przypomnijmy, że rozegranie tego spotkania nie było możliwe w marcu, ze względu na napaść Rosji na Ukrainę. Walia mierzyła się wówczas z Austrią w półfinale. Wygrała 2:1, a następnie zagrała towarzysko z Czechami. Spotkanie to zakończyło się remisem 1:1 i był to ostatni mecz naszego dzisiejszego przeciwnika. Robbie Page, który pod nieobecność Ryana Giggsa poprowadzi walijską drużynę narodową, zapowiedział wczoraj, że nie wszyscy jego kluczowi piłkarze wezmą udział w starciu z „biało-czerwonymi”.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Walijczyk nie próbował nawet owijać w bawełnę.

– Będziemy chcieli wygrać w środę, ale byłoby nieodpowiedzialne podejmować jakiekolwiek ryzyko. Musimy mieć zdrowe podejście do tego, co nas czeka. Zrobiliśmy dokładną analizę polskiego zespołu, wiemy, znamy ich mocne i słabe strony, ale najważniejszy dla nas będzie mecz w niedzielę – podkreślił. W związku z tym nie wiadomo, w jakim wymiarze czasowym zaprezentują się dwaj kluczowi zawodnicy reprezentacji Walii. Chodzi o Garetha Bale’a i Aarona Ramseya.

– Gareth jest w dobrej formie i jest gotowy do gry. Wygrał po raz piąty Ligę Mistrzów, co na pewno jest wielkim osiągnięciem i należą mu się gratulacje. To piłkarz z najwyższej światowej półki i będzie dla nas bardzo ważnym zawodnikiem w najbliższych meczach. Podobnie wygląda sytuacja z Aaronem, który też stanowi dla nas bardzo ważne ogniwo – podkreślił selekcjoner Walijczyków. Ramsey miał okazję niedawno wystąpić w decydującym starciu innych rozgrywek, w Europy Eintracht Frankfurt zmierzył się z Glasgow Rangers. Walijczyk jest zawodnikiem zespołu ze Szkocji i został antybohaterem meczu. Zawiódł w serii rzutów karnych i jego drużyna przegrała.

Selekcjoner reprezentacji Walii podkreślił wczoraj, że bardzo długo analizował grę reprezentacji Polski.

– To drużyna poziomem podobna do nas. Dużo pracuje i walczy na boisku, aby osiągnąć dobry wynik. Polacy podobni są też do Szkocji i może to być dla nas cenne. Będziemy chcieli jutro wygrać, jak każdy mecz, ale mamy w głowie, że przed nami bardzo ważny tydzień. Ważny dla nas i dla naszych kibiców, na których bardzo liczymy w środę i przede wszystkim w niedzielę – to raz jeszcze opiekun walijskiej drużyny narodowej, która walczy o to, by po raz pierwszy od 1958 roku awansować na mistrzostwa świata.

Walia przyjechała do Polski po niespełna 17 latach przerwy. We wrześniu 2005 roku zmierzyliśmy się z tym zespołem w ramach eliminacji mistrzostw świata 2006. Wygraliśmy 1:0, na stadionie warszawskiej Legii bramkę na wagę triumfu strzelił z rzutu karnego Maciej Żurawski. Wówczas stawka spotkania była zdecydowanie większa dla naszego zespołu. Graliśmy o to, by zająć przynajmniej drugie miejsce w grupie, które ostatecznie dało nam promocję na mistrzostwa świata. Walia nie miała już szans nawet na to, by włączyć się do walki o awans. Warto podkreślić, że wówczas Walijczycy zgromadzili w 10 spotkaniach zaledwie 8 punktów i zajęli przedostatnie miejsce w grupie. Słabsi od nich okazali się tylko piłkarze z Azerbejdżanu. Dziś mamy do czynienia ze zdecydowanie innym, dużo lepszym zespołem, który na Euro 2016 dotarł do półfinału. Od rozgrywanych sześć lat temu mistrzostw Europy niewiele się w walijskiej drużynie zmieniło.


Na zdjęciu: Gareth Bale to największa gwiazda reprezentacji Walii. Ale czy dziś we Wrocławiu zagra od pierwszej minuty?
Fot. Pressfocus