Reprezentacjo, długo kazałaś na siebie czekać

Po 289 dniach przerwy ponownie będziemy emocjonować się grą reprezentacji Polski. Starcie z Holandią to pierwszy z ośmiu meczów, jakie nasz narodowy zespół zagra do końca tego roku.


Ponad dziewięć miesięcy, a konkretnie aż 289 dni. Aż tyle kazała na siebie czekać reprezentacja Polski. 19 listopada 2019 roku „biało-czerwoni”, w ostatnim meczu eliminacji Euro 2020, pokonali w Warszawie drużynę Słowenii 3:2. Było to czwarte zwycięstwo naszego zespołu z rzędu, którym ekipa Jerzego Brzęczka przypieczętowała jedynie to, co było wiadome już od października. A mianowicie czwarty z rzędu udział w mistrzostwach „Starego kontynentu”.

Później, w marcu br., mieliśmy zmierzyć się towarzysko z Finlandią i Ukrainą, ale spotkania te zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Podobnie, jak dwa kolejne mecze, które miały odbyć się pod koniec maja i na początku czerwcu, czyli starcia z Rosją i Islandią.

Konfrontacje te miały stanowić dla naszego zespołu narodowego próbę generalną przed występem na Euro 2020, które – rzecz jasna – nie doszło do skutku. Podczas mistrzostw „Starego kontynentu” mieliśmy zmierzyć się z Irlandią, Hiszpanią, a także zespołem z baraży. Łącznie zatem do skutku nie doszło przynajmniej siedem spotkań, jakie dla „biało-czerwonych” były zaplanowane.

Skromny wybór w ataku

Jesienią sympatycy naszego narodowego zespołu na brak piłkarskich emocji nie będą jednak mogli narzekać. Dziś, starciem z Holandią w Amsterdamie, zespół Jerzego Brzęczka rozpoczyna swój drugi sezon Ligi Narodów, a w najbliższy poniedziałek, w Zenicy, „biało-czerwoni” zmierzą się z Bośnią i Hercegowiną.

Do końca roku rozegrają jeszcze sześć spotkań. W październiku najpierw zagrają z Finlandią towarzysko, a następnie, w ramach Ligi Narodów, podejmą Włochów i Bośniaków. W listopadzie również granie na międzynarodowej arenie rozpocznie się meczem towarzyskim, z Ukrainą. A w LN zagramy na wyjeździe z Włochami i u siebie z Holendrami.

W sumie zatem zagramy aż osiem spotkań i jeżeli wszystko potoczy się zgodnie z planem, to od październikowym meczów do zespołu dołączy Robert Lewandowski. Przypomnijmy, że dziś i w poniedziałek „Lewy” w reprezentacji nie zagra.

Po wygranym przez jego Bayern Monachium finale Ligi Mistrzów najskuteczniejszy w dziejach reprezentacji Polski zawodnik rozmawiał z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem. Panowie wspólnie doszli do wniosku, że piłkarzowi należy się odpoczynek.

W związku z absencją „Lewego” pojawia się ważne pytanie. Dotyczące tego, kto Roberta Lewandowskiego w wyjściowym składzie naszego zespołu zastąpi? Trener Brzęczek nie ma zbyt wielkiego pola manewru, bo na zgrupowaniu stawili się zaledwie dwaj nominalni napastnicy.

Nie przyjechał Adam Buksa, bo liga MLS, w której występuje, zarządziła, że zawodnik opuszczający Stany Zjednoczone będzie musiał, po powrocie, poddać się kwarantannie. Nawet jednak, gdyby były gracz Pogoni Szczecin był z zespołem, to jego szanse na występ od pierwszej minuty przeciwko Holendrom byłyby iluzoryczne. W pierwszej linii naszej drużyny wystąpi albo Arkadiusz Milik, albo Krzysztof Piątek.

Małe jubileusze

Jeżeli chodzi o pozostałe pozycje, to zbyt wielu znaków zapytania nie ma. Mecz w bramce powinien rozpocząć Wojciech Szczęsny, choć jeżeli między słupkami stanie Łukasz Fabiański, to jakoś specjalnie zaskoczeni nie będziemy. Młodszy z wymienionych golkiperów będzie miał przed sobą klasyczny duet środkowych obrońców.

Parę stoperów utworzą Jan Bednarek i Kamil Glik. Drugi z wymienionych, pod nieobecność Roberta Lewandowskiego, powinien nałożyć opaskę kapitana zespołu i taka rola nie będzie dla niego czymś nowym, bo już wcześniej pełnił tę funkcję. Glik zagra dziś w zespole narodowym po raz 74 w karierze i zrówna się z innym w przeszłości świetnym środkowym obrońcą, czyli Tomaszem Wałdochem.

Dokładnie tyle samo spotkań w kadrze, co piłkarz Benevento, ma na swoim koncie Kamil Grosicki. Obaj 32-latkowie są – pod nieobecność Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego – najbardziej doświadczonymi zawodnikami naszego zespołu.


Przeczytaj jeszcze: Miło widzieć w kadrze nowe twarze


Niewiele spotkań mniej ma na swoim koncie Grzegorz Krychowiak. Piłkarz Lokomotiwu Moskwa wystąpi dziś w drużynie narodowej po raz 70. Mały jubileusz świętować będzie, jeżeli pojawi się na boisku, wspomniany już Arkadiusz Milik, którego czeka 50 mecz w koszulce z orzełkiem na piersi. Wracając jednak do „Krychy”, to nie jest do końca przesądzone, który z kolegów będzie mu partnerował w środku pola.

Należy spodziewać się występu Jacka Góralskiego, ale nie wykluczone, że od pierwszej minuty zagra Mateusz Klich. Jedno ze skrzydeł zarezerwowane jest dla wspomnianego już „Grosika”. A drugie raczej dla Sebastiana Szymańskiego. Zbyt wielu wątpliwości nie ma też, jeżeli chodzi o boki obrony. Tomasz Kędziora i Maciej Rybus, czyli przedstawiciele klubów ze wschodniej Europy, powinni pojawić się na boisku od pierwszej minuty. Podobnie, jak Piotr Zieliński, który operować będzie za napastnikiem.


1. kolejka Ligi Narodów, Grupa A1
piątek, 4 września, godz. 20.45, Amsterdam, Johan Cruyff Arena

HOLANDIA – POLSKA

Sędziuje Georgij Kabakow (Bułgaria).



Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus