Równi i przewidywalni

To kuriozalna sytuacja, że drużyna ma potencjał sportowy, w mieście są dwa stadiony, a Ruch nie może na żadnym grać – mówi Wojciech Kuczok, pochodzący z Chorzowa pisarz i kibic „Niebieskich”.


Piątkową wygraną Ruchu w Niepołomicach obejrzał z trybun Wojciech Kuczok. – Mój syn mieszka w Krakowie, więc była okazja do odwiedzin. Lubię jeździć na stadiony, na których nigdy nie byłem, tak jak na Puszczy. Przekonałem się, że ma bardzo kulturalnych kibiców. Okrzyk „sędzia nie ma racji” jest przejęty z krakowskiego Ludwinowa, od Garbarni. Cieszy, że jest więcej kibiców dopingujących tak kulturalnie – mówi nam pochodzący z Chorzowa pisarz. Przede wszystkim jednak ucieszyła go druga wiosenna wygrana drużyny z rodzinnego miasta – w dodatku druga odniesiona dzięki bramce zdobytej w doliczonym czasie gry.

Nadzieja na ekstraklasę

– Już miałem zamiar stwierdzić, że ten punkt trzeba szanować… Tak jak z Chrobrym zwycięstwo było zasłużone, bo w drugiej połowie przewaga była miażdżąca, tak w Niepołomicach stało się to trochę na fuksie. Ruch nie był drużyną lepszą od Puszczy, zadecydowała jedna akcja oraz to, że mamy w bramce Jakuba Bieleckiego, który zawsze wyłapie przynajmniej jedną albo dwie setki. Z tego trzeba się cieszyć, zwłaszcza przy takim układzie tabeli – przyznaje Kuczok, a układ tabeli jest taki, że „Niebiescy” po trzech kolejkach rundy rewanżowej ustępują jedynie ŁKS-owi Łódź, plasując się w strefie premiowanej bezpośrednim awansem do ekstraklasy.

Wojciech Kuczok

– Trudno, by nie było na nią nadziei, skoro wygrywamy kolejny mecz na szczycie. Tak to się układa, że Ruch przegrał w tym sezonie tylko dwa razy. Jest drużyną bardzo równą, bardzo przewidywalną. Jeśli będzie dalej tak punktował, to jest szansa, że wyjdzie z tej ligi z pierwszego albo drugiego miejsca. Raczej z drugiego, bo ŁKS jest dla mnie w tej lidze najlepszy, ale najważniejsze to możliwość utrzymania się nad strefą barażową. Niej i barażów bym się bał. Tam jest zbyt wiele bogatych, bardzo łasych na awans klubów – zwraca uwagę pisarz.

Bielecki jest genialny

Pytamy, co najbardziej podoba mu się w dzisiejszym Ruchu i słyszymy odpowiedź twardo stąpającego po ziemi kibica. – Przede wszystkim to, że jest coraz szersza kadra. Nie ma już tak, jak poprzednio, że gdy tylko przewrócił się Tomasz Wójtowicz, to wszyscy drżeli, bo nie było młodzieżowca, który byłby w miarę równorzędny. W Niepołomicach na boisko wszedł chłopak, którego widziałem pierwszy raz w życiu (Przemysław Maj – dop. red.) i zrobił akcję, po której wygraliśmy. Na każdej pozycji jest spokój, kilku równorzędnych zawodników. Nawet w bramce. Jeśli Bielecki miałby jakąś obniżkę formy, to Kuba Osobiński też jest rewelacyjny, pokazał się w pucharowym meczu z Górnikiem Zabrze. Superutalentowany chłopak, ale ma pecha, bo Bielecki w bramce jest genialny – podkreśla Wojciech Kuczok, który – jak widać – jest bardzo na bieżąco. – Oglądam każdy mecz, ruszam też na ciekawsze wyjazdy. Myślę, że pojadę do Gliwic na mecz z ŁKS-em, na szczycie, 17 marca. Ten najbliższy ze Stalą Rzeszów zobaczę w telewizji – przyznaje.

Tego widoku już nie ma

Nie możemy nie zagadnąć o odczucia, jakie towarzyszyły mu, widząc Ruch pełniący z konieczności honory gospodarza w Gliwicach. – Pamiętam pucharowe mecze grane tam w eliminacjach Ligi Europy, gdy przy Cichej zachorowała trawa. Piast ma fajny stadion, choć… trybuny prasowe na Ruchu i w Gliwicach są chyba najciaśniejsze w Polsce. Dla dziennikarzy nie są to zbyt dobre miejsca, ale na Piaście jest fajnie, przyjaźnie. To kuriozalna sytuacja, że drużyna ma potencjał sportowy, w Chorzowie są dwa stadiony, a Ruch nie może na żadnym grać. Mam nadzieję, że to się wreszcie rozwiąże.

Czy w przypadku awansu do ekstraklasy drużyna będzie bez stadionu? Cichej już chyba nie dopuszczą… Nie wiem, nie wyobrażam sobie tego – nie kryje Wojciech Kuczok, którego pytamy też o wyciętą „świeczkę”. – To był jeden ze stałych widoków z mojego okna, bo urodziłem się kilkaset metrów od stadionu. To przykre. Dom już sprzedany, wszyscy poumierali, mama została sama w dużej kamienicy i musieliśmy się tego pozbyć.

Teraz ani domu, ani świeczek. Widoku z okna już nie ma. A Ruch… Raków grał długo poza Częstochową, realizował swoje cele w Bełchatowie. Myślę, że przy tym potencjale drużyny i szczęściu Ruchowi nie zaszkodzą Gliwice. Na pierwszym meczu był prawie komplet, ponad 8 tysięcy widzów, a przewaga we wszystkich statystykach nad Chrobrym wyglądała, jakbyśmy grali u siebie. Zawodnicy nie będą czuli, że to wyjazdy – mówi Kuczok.



Na zdjęciu: Wojciech Kuczok nie może nachwalić się bramkarza „Niebieskich” Jakuba Bieleckiego (z prawej).
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus