Ruch Chorzów. Im więcej kłód…

Ruch Chorzów kończy walkę o bezpośredni awans do I ligi, a zaczyna pilnowanie 3. pozycji, dającej prawo rozegrania obu meczów barażowych u siebie. W niedzielę (15.30) na Cichą przyjeżdża Znicz Pruszków.


Pierwszy raz tej wiosny zdarzyły się chorzowianom dwie kolejki, na przestrzeni których nie zdobyli pełnej puli. W ciągu 5 dni – przegrywając (0:1) z Radunią Stężyca i remisując (0:0) z Wisłą Puławy – zakończyli de facto walkę o bezpośredni awans, bo odrobienie 7-punktowej straty do wicelidera z Chojnic w czterech ostatnich seriach gier byłoby cudem.

Pamiętne baraże

Znicz Pruszków, z którym w niedzielę zagra Ruch, jesienią pokonał chorzowian 2:0. Wcześniej – w sezonie 2018/19 – też nie poniósł z nimi porażki, remisując 1:1 przy Cichej i wygrywając w rewanżu 1:0. Kibicom „Niebieskich” rywal ten kojarzyć się może jednak przede wszystkim z wydarzeniami sprzed kilkunastu lat: w 2005 roku właśnie z pruszkowianami walczyli w barażu o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Na wyjeździe zanotowali zwycięstwo 4:2, w Chorzowie sensacyjnie przegrali 0:2, drżąc w końcówce przed historycznym spadkiem na trzeci poziom rozgrywkowy. Po 17 latach Ruch z tego trzeciego poziomu próbuje się wydostać i już wie, że czekają go pierwsze od tamtego czasu baraże.
Niedzielnym spotkaniem podopieczni Jarosława Skrobacza zaczną walkę o obronę 3. miejsca, dającego prawo gry obu ewentualnych barażowych spotkań przed własną publicznością. Pozycja wyjściowa jest niezła, bo przewaga nad Motorem Lublin to 3 „oczka”, do której doliczyć trzeba jeszcze lepszy bilans bezpośrednich starć (2:1 i 0:0), co przy takiej samej liczbie punktów może ważyć. To przedostatni domowy mecz w sezonie zasadniczym. Po nim będą wyjazdy do Elbląga i Wrocławia, spotkanie z Hutnikiem Kraków – i dogrywka…

Wierzyć do końca

Do dyspozycji trenera Skrobacza wracają – po kartkowej pauzie – młodzieżowcy Tomasz Wójtowicz i Piotr Wyroba. Rusłan Zubkow, który osłabił zespół w II połowie spotkania w Puławach, oglądają drugą żółtą kartkę, nie „wisi”, bo były to jego napomnienia nr 2 i 3. Zespół broniąc w dziesiątkę bezbramkowego remisu stracił w środę sporo sił, a i tak w ostatnim czasie przetrzebiły go choroby.

– Z przebiegu meczu, był to dla nas zwycięski remis. Liczba sytuacji przeciwnika, czerwona kartka Rusłana, stan zdrowia naszych zawodników… To wszystko nie pomogło. Trzeba się cieszyć z punktu w Puławach, być może będzie on ważył na naszym miejscu, na naszym losie. Zobaczymy. Im więcej kłód pod nogami, tym lepsza koordynacja ruchowa. Mam nadzieję, że nas to wzmocni i na koniec sezonu będziemy się cieszyć. Wszystko jest w naszym zasięgu. Trzeba wierzyć do końca, jeśli nie w normalnej fazie, to barażach – podkreślał przed klubową kamerą Seweryn Siemianowski, prezes Ruchu.

Znicz w tej rundzie przegrał tylko 3 z 7 meczów, u siebie był w stanie urwać punkt nawet liderowi z Rzeszowa, ale jest już bezpieczny. Na Cichą zawita po latach kapitan pruszkowian Igor Lewczuk, który dekadę temu świętował z Ruchem wicemistrzostwo Polski.


Na zdjęciu: Trener Jarosław Skrobacz musi szybko odbudowywać morale swoich zawodników po trudnym tygodniu, który de facto pozbawił ich tego, o czym marzyli. Awans jednak wciąż jest realny!
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus