Rozpikselowany Ronaldo

Dla wielu chłopaków, szczególnie Ślązaków, gra na Stadionie Śląskim powinna być powodem do dumy – twierdzi Tomasz Foszmańczyk, kapitan Ruchu Chorzów.


Jutro „Niebiescy” rozpoczną swoją kolejną „emigracyjną” kartę. Już w Chorzowie, ale jeszcze nie na Cichej, podejmą Śląsk Wrocław. To będzie wielkie wydarzenie pod każdym możliwym aspektem. Dla Ruchu, który przeniesie się na historyczny Stadion Śląski, dla samego obiektu, który ponownie przypomni o sobie szerszej publice oraz dla kibiców, bo zrobią fantastyczną atmosferę i obejrzą rywalizację ze współliderem ekstraklasy.

Będzie przyciągał

Jak ważny będzie to mecz, doskonale wie kapitan „Niebieskich” [Tomasz Foszmańczyk]. 37-letni pomocnik Górny Śląsk zna od podszewki. Urodził się w Bytomiu, gdzie zaczynał także swoją piłkarską przygodę. Potem przewinął się przez niejeden klub w regionie. Seniorskiego futbolu posmakował jako 17-latek w… Ruchu Chorzów, a potem grał jeszcze w: Polonii Bytom, GKS-ie Jastrzębie, Ruchu Radzionków i GKS-ie Katowice. Kto, jak kto, ale „Fosa” doskonale wie, jaką aurę wytwarza wokół siebie Stadion Śląski. Kapitan ma pełną świadomość tego, że dla kibiców „Niebieskich” gra na tym obiekcie będzie wyjątkowa, a ów wyjątkowość zacznie się już jutro. – Jeżeli pojawiliby się jeszcze kibice gości, byłoby to dla mnie dopełnienie tego wszystkiego – przyznał Foszmańczyk w nawiązaniu do brakującego sektora dla fanów przyjezdnych, który na arenie ma pojawić się do końca tego roku.

– Liczba kibiców rośnie z każdym dniem i trudno określić, na jakim pułapie stanie. Myślę, że możemy być zadowoleni z tego, że pomimo nie najlepszych wyników w ostatnim czasie kibice kolejny raz pokazują, że są z nami i będą nas licznie dopingować w najbliższym meczu. Oczywiście liczę, że to grono jeszcze się powiększy i że po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław te osoby, które przyjdą na mecz po dłuższej przerwie, zostaną z nami i będą miały fajne wspomnienia. Sam stadion na pewno będzie przyciągał przez jakiś czas, ale drużyna też musi zrobić swoje. Postawą i zaangażowaniem musimy przekonać kibiców, żeby kolejny raz kupili bilety i przyszli na następne spotkanie – podkreślił kapitan beniaminka.

Pamiętny mecz z Portugalią

Foszmańczyk nie ukrywa, że dla niego – jako chłopaka z Górnego Śląska – gra w „Kotle czarownic” będzie miała szczególne znaczenie. Wielu zwraca uwagę przede wszystkim na ogromną pojemność areny, ale nie „Fosa”. – Może nie sam ogrom tego stadionu, ale to, jaki to jest stadion, jaką ma historię i na jakich meczach reprezentacji byłem tutaj za dzieciaka, jest dla mnie powodem do dumy. Cieszę się, że my też będziemy mogli na tym obiekcie grać w meczach ligowych. Jest to dla mnie szczególne przeżycie właśnie z tego względu, a nie dlatego, że jest to tak ogromny stadion – wyjaśnił 37-latek.


Czytaj także


Pochodzący z Bytomia pomocnik zdradził też, jaki mecz na Śląskim pamięta najlepiej. Okazuje się, że to wspomnienie ma duży związek z… Cristiano Ronaldo, który jest od niego rok starszy.

– Miałem szczęście, że zaliczyłem tutaj kilka spotkań, ale to najważniejsze to wygrana 2:1 z Portugalią w 2006 roku. Grał tam wtedy Cristiano Ronaldo. Ja miałem jakiś stary aparat i próbowałem maksymalnie „zoomować”, żeby go dojrzeć, ale było to bardzo trudne i wychodził cały rozpikselowany. Wiem, że była wtedy świetna atmosfera, a ja siedziałem na łuku za bramką. To wspomnienie jest cały czas żywe i fajnie, że teraz my możemy tutaj grać. Przyjeżdżali tu występować najlepsi zawodnicy świata. Dla wielu chłopaków, szczególnie Ślązaków, to powinien być powód do dumy – podkreślił występujący ze złoto-niebieską, górnośląską opaską kapitańską „Fosa”.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus