Chcą ruszyć z kopyta

Przed „górnikami” ważna wyjazdowa gra z zamykającym ligową tabelę ŁKS-em.


W innej futbolowej epoce, prawie dokładnie 65 lat temu, spotkanie zabrzan z Łódzkim KS, rozegrane w niedzielę 26 października 1958, decydowało o mistrzostwie Polski. Piszemy o tym w sobotnim wydaniu „Sportu” w znakomitym wspomnieniowym tekście redaktora Wojciecha Filipiaka, który był na tym spotkaniu.

Prawdziwy punkt zwrotny?

Dziś pan Wojtek zobaczy mecz obu drużyn w Łodzi – wtedy oba zespoły grały na Stadionie Śląskim – ale to piątkowe, wieczorne starcie ma znacznie mniejszy kaliber niż to przed wieloma laty.

ŁKS mocno dołuje, z tuzina meczów przegrał aż 9. Górnik nie jest wiele lepszy. Jednak jak pokazują ostatnie mecze, szczególnie te z możnymi ligi, coś znowu pozytywnego zaczyna się dziać w ekipie z Zabrza. Czy będzie tak jak w końcówce poprzedniego sezonu, gdzie z ośmiu ostatnich gier „górnicy” sześć meczów wygrali i dwa zremisowali?

– W ostatnim meczu z Rakowem mieliśmy poukładane dwie ostatnie formacje, napastnicy, Piotrek Krawczyk i potem „Seba” Musiolik też mocno pracowali czego może nie było tak widać z trybun, ale wszystko złożyło się na to, że rywale tak naprawdę nie mieli sytuacji. Oby to był taki punkt zwrotny. Oby się to dla nas dobrze ułożyło przed kolejnymi grami, ale z drugiej strony tak samo mówiłem po wygranym derbowym meczu z Ruchem i nie do końca tak potem było. Mam nadzieję, że to jest ten prawdziwy punkt zwrotny i ruszymy z kopyta – mówi Daniel Bielica, bramkarz górniczej jedenastki.

Silne rezerwy

Przed zabrzanami seria gier z teoretycznie słabszymi rywalami, z ŁKS dzisiaj wieczorem, potem we wtorek w 1/16 Pucharu Polski z Zagłębiem w Sosnowcu, aż wreszcie z Cracovią u siebie w poniedziałek 6 listopada. Akurat z tymi silnymi rywalami jak Lech (1:1), Legia (1:2) czy Raków (2:1) zabrzanie potrafią zagrać, z innymi już niekoniecznie. Dlaczego tak jest?

– Ciężko odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Pasuje nam gra w niższym pressingu, gdzie cofamy się i dajemy przy tym szansę popisu naszym skrzydłowym, bo „Dai”, „Luko” czy „Kapo” [Yokota, Lukoszek, Kapralik – przyp. red.] jak wchodzą, to jest ogień, pasuje nam taka gra z kontrataku na szybkości i myślę, że te mecze nam bardziej wychodzą, ale niezależnie z kim gramy, czy to Raków czy ŁKS, to trzeba się pokazywać z jak najlepszej strony – podkreśla golkiper Górnika, który w ostatnim wygranym meczu z mistrzem Polski kilka razy długimi precyzyjnymi wybiciami szukał na skrzydle Daisuke Yokotę.

– Czuliśmy, że musimy szukać swoich okazji z kontry. Jak łapałem piłkę, to od razu szukałem „Daia”, bo on zawsze chętnie rusza i daje mi opcję do zagrania. Z Rakowem było to widać i były ku temu możliwości. Taki był też nasz pomysł, żeby szukać takich zagrań i to wychodziło. Jak każdy element ćwiczę to na treningach – tłumaczy Bielica.


Czytaj także:


W Łodzi z beniaminkiem Górnik zagra bez dwójki swoich liderów, kontuzjowanych w meczach ze Śląskiem i Rakowem Lukasa Podolskiego i kapitana drużyny Erika Janżę.

– Na pewno to minus, ale Michal Siplak w meczu z Rakowem wchodząc na boisko pokazał, że potrafimy grać, że mamy rezerwy, że nikt nie odstaje poziomem. Lukasa też szkoda, ale w meczu z mistrzem Polski ci co grali to pokazali, że nasz środek pomocy też świetnie może funkcjonować. Mamy bardzo dobrych zawodników na ławce, którzy też czekają na swoją szansę. Jak widać potrafią to wykorzystać – kończy bramkarz zabrzańskiej jedenastki.


Grali w obu klubach

Oficjalna strona ŁKS przypomniała przed meczem z Górnikiem zawodników, którzy grali przez lata w obu klubach, to m.in. Ensar Arifović, Krzysztof Baran, Paweł Golański, Tomasz Hajto, Dawid Jarka, Łukasz Madej, Adam Marciniak (dziś znów w ŁKS-ie). A także: Wojciech Łuczak, Rafał Niżnik czy Adrian Świątek.


  • 9 AŻ TYLE bramek w meczach z Górnikiem zdobył Tomasz Wieszczycki, legenda „ełkaesiaków”, a dziś ekspert Canal +. Jedno trafienie mniej niż „Wieszczu” ma Kazimierz Kowalec, mistrz Polski z ŁKS z 1958 roku.

Na zdjęciu: W meczach ŁKS z Górnikiem nigdy nie brakowało emocji!
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl