Ruch Chorzów. Sztuka przepychania

Trener Jarosław Skrobacz już sekundę po tym, jak czwartą w sezonie żółtą kartką ukarany został Daniel Szczepan, zaczął zastanawiać się, kogo wystawi w ataku na niedzielny mecz w Suwałkach.


Ruch zagrał najsłabszy mecz w tym roku, a mimo to odniósł pierwsze wiosną domowe zwycięstwo do zera, pokonując w najniższym z możliwych rozmiarów KKS 1925 Kalisz (1:0). – Wygraliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni – podkreśla trener Jarosław Skrobacz.

– Często graliśmy o wiele lepiej, ładniej dla oka czy publiczności, a punktów nie było i mówiliśmy o niedosycie, pechu, braku szczęścia. Spotkanie z Kaliszem do ładnych nie należało, rywal też miał swoje atuty, potrafił bardzo szybko do nas doskakiwać i było nam ciężko. Gra była szarpana, przerywana, nie było płynności, co wynikało z zaangażowania jednej i drugiej drużyny w walce o piłki w środku pola. Dopisujemy 3 punkty i jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy przed meczem. Czekamy na kolejne spotkanie wyjazdowe, w Suwałkach, które też na pewno nie będzie łatwe.

Nikomu nie jest łatwo

„Niebiescy” po niespełna dobie wrócili na 3. miejsce w tabeli II ligi. Choć wiosną punktują dobrze – w 5 kolejkach nie ponieśli porażki, zdobywając 11 „oczek” – to Chojniczanka i Motor praktycznie się nie potykając – nie wspominając o liderze, Stali Rzeszów, która jest już poza zasięgiem i spokojnie może składać zamówienie na szampany. – Nikomu nie jest łatwo. Stal wygrała z Kaliszem czy Ostródą w ostatnich sekundach, cudem. Dlatego takie mecze, jak nasz niedzielny, trzeba przepchać. W poprzedniej rundzie nie potrafiliśmy w takich spotkaniach odnosić zwycięstw – przyznaje szkoleniowiec Ruchu.

Już w przerwie zdecydował się na podwójną zmianę. Kolejny raz tej wiosny do 90 minuty nie wytrwał stoper Konrad Kasolik. – Zmiany były efektem tego, jak ten mecz wyglądał. Chcieliśmy inaczej rozgrywać, szybciej. I szybciej zmieniać strony. Nie wychodziło nam. Niekiedy sami sobie stwarzaliśmy problem w rozegraniu. Na pewno wyłuszczymy sobie te kwestie w środku tygodnia, bo nie tak to miało wyglądać. Jestem przekonany, że wszyscy w szatni wiedzą, o co chodzi. Powtarzam też jednak, że zawsze trzeba brać też pod uwagę nastawienie, postawę przeciwnika. Nieraz nie wychodzi to, co planujesz, bo on też ma swoje cele i próbuje się stawiać – mówi Skrobacz.

Kto za Szczepana?

Zwycięskiego gola – już piątego tej wiosny – strzelił w niedzielę Daniel Szczepan, ale teraz czeka go odpoczynek. Po pierwsze, ujrzał czwartą w sezonie żółtą kartę, a po drugie – zakończył swój występ z urazem. – Nie widziałem po nim w szatni, by było to coś poważniejszego. I tak pauzuje za kartki, dlatego myślę, że się wyleczy – przekonuje szkoleniowiec, którego pytamy, czy zastanawia się już, kto w Suwałkach zastąpi na „szpicy” Szczepana. – Od pierwszej sekundy, gdy tylko dostał tę żółtą kartkę. Jest nad czym myśleć – uśmiecha się Skrobacz.

Jesienią wsparcia Szczepanowi nie dawali Damian Kowalczyk i Michał Biskup, dlatego dziś już w Chorzowie nie grają. Ale udanego początku wiosny nie mają też dwaj napastnicy zakontraktowani zimą – Piotr Stępień i Kamil Chiliński. Jesienią strzelali na boiskach III ligi. Ten pierwszy – w barwach Ślęzy Wrocław – dosłownie seriami, będąc czołowym snajperem tych rozgrywek. W Ruchu, choć dochodzi do sytuacji, jest ze skutecznością na bakier. A okazje miał choćby z rezerwami Lecha, Kaliszem czy – zwłaszcza – z Chojniczanką.

– Prosiłem w kontekście Piotrka o cierpliwość i obyśmy sami jej nie stracili – znów uśmiecha się trener Ruchu. – Sytuacje, które są, trzeba wykorzystywać. W niedzielę Szczepan dobrze się zachował i to wystarczyło, by zgarnąć 3 punkty, ale można było zamknąć ten mecz wcześniej. A po wyjeździe do Chojnic sami do siebie mówiliśmy, że gdyby to przeciwnik miał taką sytuację, jak Stępień, to pewnie byśmy przegrali – analizuje trener chorzowskiego II-ligowca.

W odwodzie ma jeszcze Chilińskiego, który w sparingach prezentował się nawet lepiej niż Stępień. W lidze póki co jednak nie zaistniał. – Młody chłopak. Jest trochę przeciążony, w niedzielę znalazł się poza kadrą. Od wtorku miał trochę mięśniowych problemów, nie trenował na pełnych obrotach – wyjaśnia Skrobacz.

Czekają na Ukraińca

A co do innych zdrowotnych spraw – treningi po krótkiej przerwie wznawia już Vanja Marković.

W Chorzowie czekają też na debiut Rusłana Zubkowa, zakontraktowanego przed 8 dniami 30-letniego stopera z Ukrainy. W niedzielę z przyczyn proceduralnych zabrakło go jeszcze w meczowej kadrze. – Nie były do końca dograne sprawy papierkowe. Czekamy. Myślę, że lada dzień się to wyjaśni. Liczę na niego, bo dobrze się prezentuje. Nie mieliśmy okazji sprawdzić go w żadnym sparingu, ale swoją postawą w szatni i na boisku pokazał w krótkim czasie, że może okazać się dla nas wzmocnieniem – zaznacza trener Ruchu.


Na zdjęciu: Ruch w 5 tegorocznych meczach zdobył 11 punktów, ale jego sytuacja w tabeli nie uległa poprawie.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus