Rymaniak: Mistrzowi Polski się nie odmawia

Proszę opowiedzieć na początku, jak to się stało, że ostatecznie jest pan w ekipie mistrzów Polski, bo z tego co słyszałem, to były inne oferty, a sam temat Piasta został sfinalizowany bardzo szybko?
Bartosz RYMANIAK: – W momencie, gdy nie przedłużyłem kontraktu z Koroną Kielce poszukiwałem nowego miejsca do gry, nie będę ukrywał, że szukałem też zagranicą, ale były bardziej zapytania, rozmowy niż konkrety na których mi zależało. Z polskich klubów tak naprawdę Śląsk Wrocław był w miarę zdecydowany do pewnego czasu, ale później sprawa trochę zwolniła i ucichła. Ja czekałem cały czas na to co się wydarzy i zadzwonił Piast. A gdy dzwoni do ciebie mistrz Polski no chyba nie ma co się długo zastanawiać, bo to bardzo ciekawa opcja i fajna okazja na zrobienie kroku do przodu. Było tak, że w sobotę dostałem telefon, a w poniedziałek stawiłem się w klubie i dogadaliśmy się. Jedyne czego mogę żałować to to, że tak późno to wszystko się wydarzyło, bo normalnie byłbym już w treningu z chłopakami, a tak to dopiero od kilku dni trenuję z zespołem i jeszcze trochę potrzeba czasu, żeby trener mógł ze mnie w pełni skorzystać.

Piast Gliwice. Obrońca i napastnik podpisali

No właśnie, jak na pana oko i doświadczenie, ile potrzeba będzie czasu, żeby nadrobić braki, które pewnie są
Bartosz RYMANIAK: – Moim zdaniem potrzeba kilku jednostek treningowych z piłką, typowo piłkarskich. Jeśli chodzi o okres przygotowawczy, to pracowałem dość ciężko, bo najpierw korzystałem z rozpiski treningowej na czas wakacji, a później korzystałem z usług trenera indywidualnego w Kielcach i kilkoma chłopakami. Tak naprawdę tydzień byłem w domu i tylko biegałem. Myślę, że te 7-10 dni bez piłki na początku mogą dawać się we znaki, ale tak jak mówiłem to da się w miarę szybko nadrobić.

Podpisał pan z gliwickim klubem kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. To obustronny sygnał, że ma być to wizja długofalowa i nie ma znaczenia, że w tym roku skończy pan 30 lat.
Bartosz RYMANIAK: – Zgadza się. Ja jestem znany z tego, że nie zmieniam często klubów. Od dawna gram w ekstraklasie, a Piast jest dopiero moim czwartym klubem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na to też pewnie patrzyli działacze Piasta zatrudniając mnie, bo nie sztuka zakontraktować piłkarza, który co pół roku lub sezon zmienia otoczenie. W każdym klubie te dwa-trzy lata byłem, nie mam kłopotów z odnalezieniem się w nowym miejscu i otoczeniu, więc to są moje plusy. Nie jestem typem piłkarza, który szybko ucieka z szatni, ale który szuka tego wspólnego języka z resztą drużyny. Chcę pomóc Piastowi się rozwijać.

W Koronie grał pan od 2016 roku. Żal i trudno było się rozstać z Kielcami?
Bartosz RYMANIAK: – Na pewno. Pobyt w Koronie i życie w Kielcach będę wspominał do końca życia. To był chyba najlepszy moment w mojej dotychczasowej przygodzie z piłką. Kibicom i wszystkim związanym z klubem dobrze życzę. Tam się odbudowałem i wyrobiłem sobie pewną markę. Szkoda, że tak to się skończyło, ale czasem tak jest, że jeden rozdział się kończy a drugi zaczyna. Obie strony muszą chcieć, żeby zawodnik został w zespole, tutaj chyba do końca tak nie było. Do Kielc zawsze będę wracał jak do domu. T obył owocny czas dla mnie i dla mojej rodziny. Teraz jednak myślę tylko o Piaście i o pomocy zespołowi.

Nie jest tak, że może pan występować tylko na jednej pozycji, ale chyba głównie przychodzi pan, żeby wzmocnić rywalizację na prawej stronie defensywy?
Bartosz RYMANIAK: – Jestem dosyć uniwersalnym zawodnikiem i gdzie będzie potrzeba, tam zagram. Pamiętam jak w 2012 roku rozegrałem jeden, jedyny mecz w reprezentacji Polski. Selekcjonerem był Waldemar Fornalik i zagrałem w meczu towarzyskim z Macedonią na lewej obronie (4:1 przyp. red.). Kto wiem, może teraz trener będzie mnie chciał odkurzyć na lewej stronie… Nominalna moja pozycja to prawa obrona, na środku też zdarzało mi się grać, więc dostosuję się do oczekiwań sztabu.

Może się tak zdarzyć, że będzie pan potrzebny na różnych pozycjach, bo w tym sezonie grania przed Piastem sporo, bo na trzech frontach. To też dla pana spora szansa?
Bartosz RYMANIAK: – Tak. Najbardziej liczę na europejskie puchary, bo trochę już gram w piłkę, ale nigdy nie zdarzyło mi się zagrać w eliminacjach Ligi Mistrzów. Na pewno łatwo nie będzie mi się przebić, bo ci zawodnicy, którzy są w kadrze w poprzednim sezonie wykonali kawał dobrej roboty. Każdy z nich pokazał, że zasługuje na miejsce w zespole. Ja nie przychodzę na gotowe, tylko muszę sobie ot miejsce wywalczyć i podnieść rywalizację.

W rewanżowym meczu z BATE pewnie jeszcze pan nie zagra, więc musi pan mocno trzymać kciuki jeśli marzy pan o szanse gry w el. Ligi Mistrzów…
Bartosz RYMANIAK: – Nie muszę nawet tego chłopakom z szatni mówić, bo każdy zdaje sobie sprawę jak spora jest okazja do tego, żeby wyeliminować faworyzowany zespół i awansować dalej. Każdy chce mieć w CV pokonanie BATE Borysów. Tydzień temu nie będąc jeszcze oficjalnie piłkarzem Piasta, a mając gotową umowę do podpisania trzymałem mocno kciuki w pierwszym meczu. Na Białorusi wyglądało to dobrze, więc wierzę, że będzie dobrze i w rewanżu.

Kilka pierwszych dni wystarczyło na poznanie nowej okolicy, Gliwic i ogólnie Górnego Śląska?
Bartosz RYMANIAK: – Niestety jeszcze nie. Jestem na etapie poszukiwania mieszkania. Na razie mieszkam w hotelu, ale to się szybko zmieni. W tamtym tygodniu nie miałem na nic czasu, teraz powinno być łatwiej. Słyszałem z różnych źródeł, że Gliwice to fajne miasto do życia, więc jestem dobrej myśli. Jako bezkonfliktowy człowiek powinienem się tutaj szybko odnaleźć.

 

Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak (z lewej) w przeszłości napsuł sporo krwi gliwiczanom, ale teraz jest po ich stronie

Bartosz Rymaniak

Fot. piast-gliwice.eu

Data urodzenia: 13.11.1989
Wzrost/waga: 189 cm, 80 kg
Mecze/gole w reprezentacji: 1/0
Mecze w ekstraklasie: 245
Gole w ekstraklasie: 6
Asysty w ekstraklasie: 14
Kluby: Kania Gostyń, Jarota Jarocin, Zagłębie Lubin, Cracovia, Korona Kielce

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ