Sekulić pokonał chorobę i czeka na Wisłę

Nominalny prawy obrońca Boris Sekulić był jedną z najjaśniejszych postaci poniedziałkowego meczu przeciwko Zagłębiu. Nie tylko chodzi o praktycznie bezbłędną grę w defensywie, ale też o kluczowego gola na 1:0 z sosnowiczanami. Po meczu zapytaliśmy Serba ze słowackim paszportem, co było dla niego ważniejsze, strzelona bramka czy kolejne „zero” z tyłu?

I obrona, i atak

– Ciężkie pytanie – odpowiedział obrońca Górnika. – Obie rzeczy są ważne. Z jednej strony bardzo cieszy trafienie na swoim stadionie, a z drugiej wiadomo, jako obrońcy staramy się nie dopuszczać do strat, tak, że można być zadowolonym i z jednej i z drugiej rzeczy. Z Zagłębiem, podobnie jak wcześniej w Poznaniu, odnieśliśmy efektowną wygraną. Tak że są powody do satysfakcji – podkreśla.

Pozyskany przez zabrzan zimą Sekulić wiosną już dwa razy wpisywał się na listę strzelców. Oprócz ostatniego meczu z Zagłębiem, trafił też w spotkaniu z Lechem Poznań. Dotychczas jego bramkowym rekordem były trzy trafienia dla MFK Koszyce w sezonie 2013/14. Teraz, w ledwie parę miesięcy, ma szansę na wyrównanie czy pobicie tego wyniku.

Sekulić: Jestem gotowy do gry!

– Jasne, cieszą bramki, ale ważniejsze przy tym wszystkim są oczywiście rezultaty zespołu i wygrywanie. Bardzo dobrze zaczęliśmy tą serię gier w grupie spadkowej, gdzie wygrywamy mecz za meczem. Tą dobrą serię będziemy chcieli podtrzymać w kolejnych, nadchodzących grach. W piątek u siebie z Wisłą też będziemy chcieli wygrać – podkreśla Sekulić.

Akurat w meczu z sosnowiczanami popisał się niesamowity sprintem, goniąc za piłką i umieszczając ją potem w siatce. Wykazał się szybkością oraz intuicją, jak rasowy skrzydłowy. Tymczasem po meczu z Zagłębiem mówił, że w trakcie gry czuł się… słabo. – Po meczu z Arką przez trzy dni z powodu choroby nie trenowałem. Wciąż czuje się bardzo źle, osłabiony. Przy tej sytuacji, kiedy trafiłem z Zagłębiem, to miałem szczęście – mówi skromnie Sekulić, którego występ z sosnowiczanami wcale nie był pewny. Zaczął trenować dopiero dwa dni wcześniej.

Podtrzymać passę

Po ostatnich czterech kolejnych wygranych, „górnicza” jedenastka nabrała wiatru w żagle. Widać pewność siebie i determinację w osiąganiu celów, jakimi są kolejne zwycięstwa i punkty, których w tej chwili Górnika ma już na swoim koncie 40.

– Jasne, jak się wygrywa raz za razem, to jest ta pewność siebie. W piątek na pewno nie będzie jednak łatwo, bo krakowianie to ciężki przeciwnik i łatwo z nimi nie będzie. Chcemy jednak podtrzymać passę zwycięstw i być jak najwyżej w ligowej tabeli, tym bardziej, że od Wisły dzielą nas teraz już ledwie trzy punkty – mówi obrońca z Belgradu.

 

Na zdjęciu: Boris Sekulić ma ostatnio duże powody do zadowolenia. Fot. Łukasz Sobala

***

Wraca do gry

Po pauzie za żółte kartki do gry wraca Przemysław Wiśniewski. 20-letni obrońca z Zagłębiem nie mógł zagrać z powodu czterech „żółtek” we wcześniejszych meczach. W starciu z jedenastką z Sosnowca na środku obrony zastąpił go, z powodzeniem, Dani Suarez. W piątek wieczorem młody „Wiśnia”, który do poniedziałku był jedynym obrońcą górniczej jedenastki, który zagrał od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich wiosennych grach, raczej na pewno wróci jednak do grania. Górnik walczy z Lechem o triumf w klasyfikacji Pro Junior System, więc gra młodych zawodników jest konieczna, żeby po raz drugi wygrać w PJS i zgarnąć czek na 1,6 mln złotych.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ