Kolumbijczyk w Siemianowicach

Zimą do MKS-u Siemianowiczanki, zespołu z katowicko-sosnowieckiej klasy okręgowej, trafił niezwykle ciekawy zawodnik.


Do drużyny, która przez lata opierała się głównie na miejscowych piłkarzach, dołączył kolumbijski obrońca Camilo Torres. 23-letni defensor trafił do składu w kwietniu i z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem. Na boisku wykazuje się umiejętnościami, które przewyższają klasę rozgrywkową, w której gra. Zespół zdecydowanie zyskał na sprowadzeniu defensora pod względem sportowym.


Czytaj więcej o niższych ligach


– Mogę śmiało powiedzieć, że drużyna, mając Camilo w defensywie, jest innym zespołem. Szczególnie w aspekcie mentalnym. Piłkarze wiedzą, że mają z tyłu człowieka, który nie popełni błędu – zauważa aktualny trener Siemianowiczanki Kamil Ogryzek. – Dodatkowo może on pomagać w ofensywie, przy wyprowadzeniu piłki, czy przy stałym fragmencie. Nie ma w lidze takiej osoby, która doskakuje do piłki na takiej wysokości, jak Camilo. Jego motoryka jest na niezwykle wysokim poziomie.

Nie było dla niego miejsca

Jak doszło do tego, że Kolumbijczyk znalazł się w popularnej „Ciacianie”? Wcześniej w klubie trudno było znaleźć jakiegokolwiek obcokrajowca, a co dopiero człowieka z drugiego końca świata. – Przyjechałem grać w Górniku Piaski, ale nie można było mnie zarejestrować do drużyny. Dlatego zostałem oddany do Siemianowiczanki i gram tutaj w tym sezonie – mówi sam zainteresowany. Do Górnika w ostatnim czasie dołączyło wielu zawodników zagranicznych. Zakontraktowanie Torresa w czeladzkim klubie było niemożliwe. Wynikało to z tego, że limit zawodników spoza Unii został w tym miejscu już wypełniony.

Prosto z Meksyku

Wcześniej obrońca nie grał w żadnym polskim zespole. Trafił do województwa śląskiego bezpośrednio z Ameryki Północnej. – Byłem w kolumbijskiej pierwszoligowej drużynie o nazwie Chico. Stamtąd przeszedłem do Patriotas, zespołu, który grał na tym samym poziomie, ale byłem tylko w rezerwach, podobnie zresztą jak w Chico. Postanowiłem przenieść się do Meksyku i tam grałem na trzecim poziomie rozgrywkowym. Prosto stamtąd trafiłem do Polski – opowiada Camilo Torres.

Fot. Tomasz Czwarno

Na trzecią ligę?

Z powodu tego, że obrońca znalazł się w kraju nad Wisłą, najbardziej zadowoleni są w Siemianowicach. Torres jest nie tylko bardzo miłą i przyjaźnie nastawioną osobą, ale przede wszystkim bardzo zdolnym piłkarzem. – Moje odczucia są takie, że Camilo z marszu nadaje się do trzeciej ligi. A możliwe, że mógłby zahaczyć nawet o drugą ligę. Chcemy mu pomóc, żeby się wybił, bo nie zatrzymamy go u siebie. Nawet jakbyśmy położyli nie wiadomo jakie pieniądze na stole. Tu chodzi o rozwój tego chłopaka – stwierdza szkoleniowiec Siemianowiczanki.

Obserwuje i naśladuje

Defensor nie ma zamiaru się zatrzymywać w rozwoju. Chce jak najszybciej dostać się do jak najlepszej ligi, żeby zarabiać z futbolu na życie. Ma zamiar pozostać w Polsce, w której dobrze mu się żyje i tutaj zrobić karierę piłkarską. – Chcę grać w lidze na profesjonalnym poziomie! – deklaruje Torres. Jego trener i całe otoczenie siemianowickiego klubu stara się pomóc Torresowi, który zmaga się z pewnymi trudnościami. Przede wszystkim występuje bariera komunikacyjna, którą, jak zapewniają w klubie, da się „przeskoczyć”.

– Szybko łapie polskie słówka, które są mu potrzebne. „Prawo, lewo, wyżej, niżej, moja, plecy, czas”. To są słowa, które rozumie, natomiast on jest na boisku na tyle inteligentny, że piłkarsko się po prostu broni i nie potrzebuje wiele mówić. Na treningu wygląda to w taki sposób, że nigdy nie rozpoczyna ćwiczenia jako pierwszy. On obserwuje, a później naśladuje. Nie trzeba go nawet informować o tym, co robimy, tylko on to „ogarnia” sam – mówi trener Ogryzek.

Wciąż nie są pewni

Sezon w niższych ligach dobiega końca. Siemianowiczanka wciąż nie jest pewna utrzymania w „okręgówce”, co wynika z reformy, którą Śląski ZPN ma zamiar wprowadzić w życie. Jeśli 30 czerwca walne zgromadzenie Związku przyjmie uchwałę dotyczącą zmian, siemianowicki klub spadnie z ligi. Jeśli jednak zostanie „po staremu”, Siemianowiczanka ma zapewnione utrzymanie. Bez względu na finał możliwych modyfikacji ligowych, w klubie nie mają zamiaru na siłę przetrzymywać Torresa. – Nie sztuką jest zatrzymać topowego zawodnika, gdy możesz mu dać szansę rozwoju, szansę na zawodowstwo. Jak on zapracuje na to, że ktoś mu zagwarantuje taki kontrakt, że będzie mógł żyć z grania w piłkę, to dla nas będzie to super informacja. Będziemy dumni z tego, że taki piłkarz był w Siemianowiczance i od nas poszedł wyżej. To by nas cieszyło – mówi z uśmiechem na ustach trener siemianowiczan.

Nie było takiego, jak on

Dla Torresa ważna jest nie tylko piłka nożna. Z uwagi na to, że planuje pozostać w Polsce, myśli też o tym, w jaki sposób sprowadzić tutaj swoją rodziną, z którą nie widział się od kilku miesięcy. – Mam żonę i syna. Robię, co mogę, żeby „otworzyć dla nich drzwi”, żeby mogli być tutaj ze mną – zapewnia środkowy obrońca. Teraz jednak skupia się na dokończeniu sezonu. Chce pokazać się z jak najlepszej strony, bo czeka na oferty z klubów z wyższych szczebli rozgrywkowych w Polsce.

Jedno jest pewne. Od kwietnia, gdy dołączył do Siemianowiczanki, rozkochał w sobie dookoła wszystkich związanych z klubem. – Zawodnika na takim poziomie u nas nie było i myślę, że może się już taki nie pojawić – stwierdza trener Kamil Ogryzek, który z siemianowicką drużyną związany jest 22 lata, jako junior, senior, szkoleniowiec grup młodzieżowych, a teraz grający trener pierwszego zespołu.


Fot. Tomasz Czwarno


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.