Słabo na wyjazdach

Zagłębie do Chojnic jechało po trzy punkty. Wróciło z jednym.


– Cały tydzień uczulałem zespół, że to będzie trudny mecz, trudniejszy niż z Ruchem i tak było – przyznał po wyjazdowym starciu w Chojnicach trener sosnowiczan Marcin Malinowski.

Plany sobie, życie sobie

Po jedenastu meczach bez wyjazdowej wygranej sosnowiczanie liczyli na przełamanie w starciu z drużyną zamykającą I-ligową tabelę. Skończyło się na życzeniach i puncie, który Zagłębie mimo wszystko powinno szanować, bo w drugiej połowie stroną dominującą byli gospodarze. Dla Zagłębia był to czwarty wyjazdowy mecz w tej rundzie i czwarty, w którym ekipa z Sosnowca nie dość, że nie wygrała, to w dodatku nie zdobyła gola. Tym samym uciułała jak do tej pory zaledwie dwa „oczka” na boiskach rywali. Wcześniej przywiozła punkt z Głogowa. Być może fatalną passę bez wygranej uda się przełamać w wyjazdowym meczu numer trzynaście, który będzie miał miejsce 8 maja w Niecieczy…

– Nie tak chcieliśmy rozegrać ten mecz, ale gra się tak, jak przeciwnik pozwala. To nie wymówka, ale ciąży nad nami fatum. Jak nie czerwone kartki, to zawieszenia i kontuzje. Szanujemy ten jeden punkt. Nie wiem czy z przebiegu meczu zasłużyliśmy na trzy punkty. Oczywiście będzie analiza, a przed nami kolejne trudne mecze – podkreśla szkoleniowiec Zagłębia.

Zawroty głowy

Co na plus? Po raz pierwszy tej wiosny sosnowiczanie po raz drugi z rzędu zagrali na zero z tyłu. Taka sytuacja zdarzyła się po raz drugi w sezonie. Jesienią po remisie 0:0 z Puszczą Niepołomice Zagłębie wygrało 1:0 ze Stalą Rzeszów. Wówczas w bramce sosnowiczan stał Michał Gliwa, teraz czyste konto w drugim kolejnym meczu zachował Mateusz Kos mimo, że w trakcie gry posypała się linia obrony, a konkretnie jej środek. Na drugą połowę spotkania nie wyszedł Oleksij Bykov, który po starciach w powietrzu miał zawroty głowy i nie był w stanie kontynuować gry. Na murawie zastąpił go Meik Karwot, a to oznaczało, że na środek defensywy przesunięty został Maksymilian Rozwandowicz. Po nieco ponad godzinie gry los Bykova podzielił Vedran Dalić. Chorwat z kolei narzekał na poobijane żebra. Jego miejsce na boisku zajął Mateusz Bodzioch.

Obaj powinni być jednak do dyspozycji trenera w piątkowym meczu z ŁKS-em Łódź. Do składu wraca także Patryk Bryła. Pomocnik sosnowiczan pauzował w Chojnicach w związku z nadmiarem żółtych kartek. Karę za „czerwień” odcierpiał z kolei Dominik Jończy. Środkowy obrońca sosnowiczan wyleciał z boiska w przegranym 0:6 meczu ze Stalą Rzeszów i musiał pauzować w meczach z Ruchem oraz Chojniczanką. Wykluczony z gry jest natomiast Tymoteusz Klupś. Pomocnik Zagłębia nabawił się w meczu z Ruchem urazu mięśniowego i czeka go dłuższa przerwa w grze.

LICZBA
  • 0 TYLE bramek zdobyli czy raczej nie zdobyli piłkarze Zagłębia w czterech wyjazdowych grach w tym roku. Są jedyną taką drużyną na zapleczu ekstraklasy. W tych grach stracili za to siedem goli. Ostatnia bramka sosnowiczan w gościach? Za chwilę minie pół roku od tego wydarzenia… To gol w końcówce meczu z Resovią w wykonaniu Mateusza Bodziocha na 2:2, który uratował wtedy punkt.

Na zdjęciu: Zagłębie nie przełamało się też w Chojnicach. O piłkę walczy Filip Borowski i Patryk Tuszyński (z prawej).
Fot. Piotr Matusewicz/Presfocus.pl