Śląsk Wrocław. Przekleństwo własnego boiska

Od kilku miesięcy własne boisko nie jest dla piłkarzy Śląska Wrocław atutem.


Nie ma sensu czarować się – drużyna Śląsk Wrocław wciąż znajduje się na skraju przepaści. Podopieczni trenera Piotra Tworka mają bowiem tylko trzy punkty „zapasu” nad strefą spadkową. Gdyby zespół z Oporowskiej w ostatniej kolejce pokonał krakowską Wisłę, miałby o wiele większy komfort i margines błędu na finiszu rozgrywek.

Kłopoty kadrowe

– To był trudny mecz – przyznał trener Piotr Tworek. – W obliczu wszystkich sytuacji, które dotknęły nas w tygodniu, jestem wdzięczny zespołowi, że dotrwał do końca, nie przegrywając. Mecz miał różne fazy, już w I połowie mogliśmy zamknąć spotkanie, ale mogliśmy też przegrywać 0:3. Dopisaliśmy kolejny punkt i walczymy do samego końca po to, by w przyszłym sezonie Śląsk dalej grał w ekstraklasie.

Wrocławianie mają w tej chwili bardzo poważne kłopoty kadrowe. – Diogo Verdasca nie trenuje z nami od jakiegoś czasu, dlatego nie było go w kadrze na mecz z Wisłą – wyjaśnił trener Tworek. – Krzysztof Mączyński w przerwie zgłosił naciągnięcie mięśnia, a z powodu choroby na II połowę nie wyszedł Łukasz Bejger, który nie był w stanie dać z siebie już sto procent, dlatego musieliśmy reagować. Byliśmy przygotowani na to, że Wisła Kraków dobrze rozpoczyna spotkania.

W każdym meczu za kadencji trenera Brzęczka w pierwszych połowach gra agresywnie i mocno. Robiliśmy wszystko, żeby odeprzeć ten atak. Niestety, analiza tego wszystkiego i przygotowanie, a przełożenie tego na mecz, to dwie inne rzeczy, przez co straciliśmy bramkę już w 5 minucie i na tym mogło się to nie zakończyć. Otrząsnęliśmy się, a mecz po 20 minutach wrócił do takiego początku, jaki sobie zakładaliśmy. Wiemy, że w zespole są większe aspiracje i ambicje, ale szanujemy ten punkt.

Przebudzenie” Quintany

W dwóch ostatnich meczach ligowych – z Rakowem Częstochowa (1:1) i „Białą gwiazdą” (1:1) – gole dla Śląska strzelał Hiszpan Caye Quintana. – Gdy rozmawia się z nim, to czuje się od niego pewność – przekonuje Piotr Tworek. – To chłopak, który swoją postawą, zachowaniem w szatni na i po treningu prezentuje wiarę w swoje umiejętności, co pokazuje na boisku. Stanowi dla nas dużą wartość pod kątem ofensywnym. Jeżeli będzie miał dodatkowe wsparcie od napastnika i pomocników, to pokaże jeszcze swoje umiejętności, które na pewno ma na wysokim poziomie.

To zawodnik, którego jeżeli obdarzy się zaufaniem, to odpłaca podwójnie. Strzelił przecież dwie bramki. Nie upraszczałbym jednak, że gdyby on nie strzelił, to Śląsk były w strefie spadkowej. Każdy będzie pracował i strzelał gole. Będziemy się cieszyć z każdego zawodnika, który będzie zdobywał bramki. Punktujemy, chcemy szybciej zapewnić sobie kwestię utrzymania, ale zdajemy też sobie sprawie, że jesteśmy na etapie, na którym każdy przeciwnik o coś walczy.

Czeka na wygraną

21-letni pomocnik Javier Ajenjo Hyjek dopiero po raz drugi zagrał w ekstraklasie w koszulce Śląska. – To był mój drugi występ w Śląsku i pierwsze 45 minut na stadionie we Wrocławiu – powiedział piłkarz z podwójnym obywatelstwem, polskim i hiszpańskim.

– Jestem bardzo zadowolony z tego, że zadebiutowałem przed naszymi kibicami. Był to dla nas trudny mecz. Wisła, szczególnie w ostatnim czasie, gra solidną piłkę. My zagraliśmy dobrze w defensywie, szczególna pochwała należy się wahadłowym. W tych strefach boiska prezentowaliśmy się bardzo dobrze, dzięki czemu Wisła nie była w stanie stworzyć sobie tak wielu okazji.

To było kluczowe. Na pewno musimy poprawić skuteczność. Możemy grać też lepiej z piłką przy nodze, generalnie stać nas na więcej. Znajdujemy się w trudnym położeniu, ale walczymy i idziemy dalej. Kolejny mecz z Bruk-Betem, podobnie jak wszystkie do końca sezonu, jest bardzo ważny. Chcemy wreszcie zwyciężyć.

Ani dobrze, ani źle

– Chcieliśmy wygrać z Wisłą, ale tylko zremisowaliśmy i to nie jest ani dobry, ani zły wynik – powiedział stoper Śląska, Mark Tamas. – Straciliśmy bramkę po prostym błędzie, co jest złą rzeczą. To, jak zareagowaliśmy na ten słaby początek jako zespół, było bardzo dobre. Musimy dalej iść w tę stronę, więcej grać piłką i gdy stworzymy sobie sytuacje, to je wykorzystywać.

Na początku każdy z nas był trochę nerwowy, bo wszyscy wiedzieli, jak ważny był to mecz. Dlatego tak wyglądało pierwsze pół godziny. Rywale mieli zbyt wielu zawodników na skrzydłach i nie wiedzieliśmy jak zareagować. Potem zareagowaliśmy dobrze, mogliśmy z łatwością kontrolować grę i byliśmy spokojniejsi z piłką.

Na zwycięstwo na własnym boisku piłkarze Śląska czekają od 27 listopada ubiegłego roku, gdy pokonali 2:1 Stal Mielec. W sobotę do Wrocławia przyjeżdża „czerwona latarnia” tabeli, Bruk-Bet Termalica Nieciecza…


Na zdjęciu: Stoper Śląska Mark Tamas przyznał, że w meczu z Wisłą on i jego koledzy grali zbyt nerwowo.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus