Śląsk Wrocław. Stan nieważkości

Piłkarze Śląska Wrocław po raz ostatni cieszyli się z kompletu punktów… 27 listopada ubiegłego roku.


Nie ma sensu się czarować, sytuacja wrocławskiego Śląska w tabeli PKO Ekstraklasy jest podbramkowa. Przewaga trzech punktów nad strefą spadkową to przecież żadna przewaga, ale sympatyków drużyny z Oporowskiej bardziej martwi długa seria meczów be zwycięstwa.

Po raz ostatni zielono-biało-czerwoni trzy punkty zaksięgowali 27 listopada ubiegłego roku, gdy na własnym boisku z trudem uporali się ze Stalą Mielec (2:1). W następnych dziewięciu potyczkach ligowych wrocławianie zdobyli zaledwie trzy punkty, dzięki trzem remisom.

Wstydliwa seria

Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnia sześć porażek w tym okresie i bilans bramkowy 4:14! W czasach słusznie minionych (mam taką nadzieję) w takich sytuacjach karierę robiło koło ratunkowe w postaci hasła: „Tu nie trzeba trenować, tu trzeba dzwonić”. To tylko obrazuje, jaki ogrom pracy czeka trenera Piotra Tworka i jego najbliższych współpracowników.

Żeby nie być gołosłownym, pozwolę sobie przypomnieć tę wstydliwą serię: 1:3 z Górnikiem Zabrze (3 grudnia), 1:2 z Wartą Poznań (13 grudnia), 0:2 z Cracovią (18 grudnia), 0:2 z Lechią Gdańsk (5 lutego), 1:1 z Górnikiem Łęczna (11 lutego), 1:3 z Piastem Gliwice (19 lutego), 0:0 z Zagłębiem Lubin (27 lutego), 0:1 z Legią Warszawa (7 marca) i 0:0 z Radomiakiem (13 marca). W tym ostatnim meczu piłkarze Śląska mieli i pecha, i szczęście. Pecha, bo w 45 minucie Petr Schwarz nie wykorzystał rzutu karnego (trafił piłką w słupek), natomiast szczęście, ponieważ w doliczonym czasie gry sędzia Daniel Stefański – po sygnale z wozu VAR – anulował trafienie piłkarza Radomiaka, Goncalo Silvy.

Wściekłości nie ukrywa prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk. „Niestety słaby remis – i choć nie są to dzisiaj sprawy najważniejsze, w kontekście wydarzeń na Ukrainie, to publicznie wyrażam złość. Proszę Zarząd i cały management klubu o szybką reakcję i plan naprawczy, zanim ja to zrobię” – napisał na swoim Facebooku. Można byłoby tę wypowiedź wysokiego urzędnika potraktować jako przejaw frustracji kibica Śląska, gdyby nie drobny niuans. Otóż to miasto jest właścicielem klubu.

Zablokowany snajper

Nie tylko kibiców Śląska, ale przede wszystkim trenerów tej drużyny, martwi niemoc najlepszego strzelca drużyny, Erika Exposito. Po raz ostatni Hiszpan zdobył gola 5 listopada ubiegłego roku w meczu z Jagiellonią Białystok (2:2). Potem miał puste przebiegi w potyczkach z Pogonią Szczecin (1:2), Górnikiem (1:3), Wartą (1:2), Cracovią (0;2), Zagłębiem (0:0), Legią (0:1) i Radomiakiem (0:0). Wychodzi czarno na białym, że Exposito czeka na kolejnego gola już 652 minuty! Zaiste, porażająca – w jego przypadku – indolencja strzelecka.

Gdy dodać do tego, że drugi najlepszy strzelec Śląska Robert Pich po raz ostatni wpisał się na listę zdobywców bramek 30 października w meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (3:4), a Mateusz Praszelik przeniósł się do Serie A, mamy obraz kłopotów, z jakimi boryka się sztab trenerów wrocławian.

Cudów nie ma

Kto liczył na to, że już w spotkaniu z Radomiakiem zadziała efekt nowej miotły, ten jest wyjątkowo naiwny. W futbolu cudów nie ma, żadnemu piłkarzowi z dnia na dzień nie przybędzie na tyle umiejętności, by w błyskawicznym tempie przeobraził się z pięściarza przyjmującego wszystkie ciosy na szczękę i żołądek w Rocky’ego Marciano.

Nowy trener Piotr Tworek potrzebuje czasu, by zmienić oblicze zespołu. Czy mu się to uda, to już zupełnie inna para kaloszy. Na razie Śląsk gra może nie archaiczny, ale na pewno nudny i mało skuteczny futbol. Akcje wrocławian są przewidywalne, przeciwnik z reguły nie ma problemów z ich rozszyfrowaniem. Niezbędny wydaje się być element ryzyka, niekonwencjonalne zagrania, próby solowych akcji.

W sobotę czeka piłkarzy Śląska pojedynek w Płocku z tamtejszą Wisłą. Prognozy przed meczem na pewno nie są zbyt optymistyczne – „Nafciarze” u siebie wygrali 9 razy (rozegrali 12 spotkań), natomiast ekipa z Oporowskiej na wyjazdach spisuje się dosyć słabo. Poniosła aż 7 porażek (w 13 spotkaniach) i tylko trzy razy wracała do domu z kompletem punktów.


Na zdjęciu: Piłkarze Śląska zostali rzuceni na kolana i na razie nie widać symptomów poprawy.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus