Awans przed stuleciem

Niektórzy nazywają ich „katowicką Wieczystą”, choć sami zainteresowani przekonują, że to tylko mit i zapewniają, że drużyna zbudowana została dzięki relacjom międzyludzkim, a nie pieniądzom. Klub założony w 1924 roku pierwszy raz w historii wywalczył awans do IV ligi.


Za rok świętować będą 100-lecie i właśnie osiągnęli największy sukces w swych dziejach. Sobotnim zwycięstwem w derbach z MK Górnikiem, Sparta Katowice przypieczętowała triumf w klasie okręgowej, zapewniając sobie promocję do IV ligi.

– Napisaliśmy historię. Po poprzednim sezonie zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie był nasz rok. Byliśmy blisko, ale odjechały nam rezerwy Zagłębia Sosnowiec. Do kolejnych rozgrywek podeszliśmy ze starymi celami, ale nowym nastawieniem. Pokazaliśmy charakter i to, że ta drużyna zasługuje, by walczyć w IV lidze – mówi Bartosz Sobotka, jeden z bardziej doświadczonych zawodników Sparty.

Nowa historia

Gdy we wczesne sobotnie popołudnie na boisku „Rapidu” rozbrzmiał ostatni gwizdek, założono pamiątkowe t-shirty, polał się szampan, odpalono symboliczną pirotechnikę, strzelały petardy, a przedstawiciele podokręgów Katowice i Sosnowiec, Stefan Mleczko i Sławomir Powolny, wręczyli zwycięzcom pamiątkowe puchary, dając sygnał do rozpoczęcia sesji zdjęciowej i… długiej zabawy.

– Ten awans to dla Sparty nowa historia. Jestem tu od 30 lat. Przeżyłem awanse do A klasy i „okręgówki”, za trenera Witka Rzeszutka, którego serdecznie pozdrawiam. Teraz z Michałem Chmielowskim – wielkie ukłony też dla poprzedniego sztabu, na czele z Michałem Czyżem – znaleźliśmy się w IV lidze. Fajnie, że stało się to tuż przed 100-leciem, bo taki był nasz cel. Chcieliśmy awansować już rok temu, a gdyby teraz się nie powiodło, to powalczylibyśmy za rok – przyznaje Marcin Mazurek, członek zarządu klubu.

Do tego, by się nie powiodło, wcale wiele nie brakowało. Sparta o 2 punkty wyprzedziła Ruch II Chorzów, czyniąc to dosłownie rzutem na taśmę. Na fotel lidera wskoczyła po przedostatniej kolejce, dzięki wygranej z Niwami Brudzowice i porażce rezerw „Niebieskich” ze Slavią Ruda Śląska.

– Pomogło nam to, że Ruch wcześniej zakończył rozgrywki i nikt nie schodził już do rezerw z kadry pierwszej drużyny – nie kryje Mazurek.

Gonitwa za Ruchem

Po rundzie jesiennej, skutkującej finalnie zmianą trenera (Chmielowski za Czyża), katowiczanie tracili do chorzowian punkt. Wiosną był moment gdy – co prawda wobec pauzy i meczu rozegranego więcej – różnica powiększyła się do 7 „oczek”.

– Pierwszy raz o tym, że nie złapiemy Ruchu pomyślałem na początku kwietnia, po porażce w Mikołowie – wspomina Aleksander Januszkiewicz, skrzydłowy Sparty.

– To był pierwszy wiosenny mecz z wymagającym rywalem i nie podołaliśmy temu. Znowu, bo wcześniej często w kluczowych momentach też nie potrafiliśmy wygrywać. Wtedy mieliśmy dodatkowo świadomość, że Ruch gra naprawdę dobrze, jest w formie, zwycięża wysoko. Duża zasługa trenera Chmielowskiego i całego sztabu, że nie było żadnej nerwowości. Przegraliśmy mecz, przeanalizowaliśmy go i konsekwentnie dążyliśmy do awansu. Mogły się pewne rzeczy posypać, ale my dalej robiliśmy swoje – mówi Januszkiewicz.

W pierwszą niedzielę maja Sparta zasłużenie skończyła z tarczą kluczowy mecz przy Cichej (1:0), by dwa tygodnie później znów skomplikować sobie sytuację, przegrywając z rezerwami GieKSy 1:2.

– Ale wiedzieliśmy, że Ruch często swoje mecze przepycha i gdzieś jeszcze może się potknąć – przekonuje Januszkiewicz.

Bardzo prosił teścia

Do tego potknięcia doszło w przedostatniej kolejce w Rudzie Śląskiej.

– Akurat pauzowałem za kartki i nie mogłem grać, dlatego byłem już na pierwszej połowie spotkania Slavii z Ruchem. Potem dojechał do mnie Kamil Bętkowski, robiliśmy relację live na naszej klubowej grupie. Emocje były bardzo duże, przeżywałem ten mecz tym bardziej, że trener Slavii Janusz Kluge to teść mojego brata. Rozmawiałem z nim wcześniej i bardzo prosiłem, by zmotywował zespół. Jedyną bramkę zdobył Łukasz Polak, mój dawny… kolega z klasy. Cieszyliśmy się, każdy wiedział, że musiałaby się zdarzyć totalna katastrofa, byśmy z Górnikiem MK nawet nie zremisowali, nie zapewnili sobie awansu – opisuje skrzydłowy Sparty. Katastrofy nie było. Zamykający tabelę rywal został rozbity 4:0.

Sparta Katowice
Sparta będzie trzecim klubem z Katowic – obok Rozwoju i Podlesianki – na szczeblu IV ligi.

– Wiosną były momenty ciężkie, dwie porażki, ale nie poddawaliśmy się, wierzyliśmy cały czas, mimo że po przegranej z GKS-em – nota bene naszym klubem partnerskim – z tyłu głowy zaświeciła się lampka, że awansu nie będzie. Sztab trenerski powtarzał, że jest X meczów do wygrania i X punktów do zdobycia, dlatego nie można oglądać się na innych. Liga tak się potoczyła, że Slavia sprawiła niespodziankę. Teraz przed nami nowa rzeczywistość, nowe wyzwania – mówi Marcin Mazurek, który po wygranej z Górnikiem MK zapalił cygaro.

Fakty i mity

Sparta na lokalnym rynku dla niektórych uchodzi za krezusa. Nazywają ją „Wieczystą z Katowic”, nawiązując do ociekającego pieniędzmi krakowskiego klubu. W swoich szeregach spartanie mają zawodników z I-ligową przeszłością – jak wspomniani Aleksander Januszkiewicz, Bartosz Sobotka i Kamil Bętkowski, ale też Kamil Łączek, Mateusz Mazurek, Przemysław Sawicki czy Sebastian Gielza. Ten ostatni, będący już po czterdziestce, tym awansem zamierza zakończyć barwną przygodę z piłką.

– Wieczysta z Katowic? Nie wiem, skąd się to bierze. Wysokie wynagrodzenia to mit i coraz więcej osób to rozumie. Są zawodnicy, którzy chcą do nas przyjść, rozmawiają o kwestiach finansowych i nagle wracają do swoich klubów, bo wcześniej wydawało im się, że kontrakty są tu nie wiadomo jak wysokie. Są wyższe, ale nie tak bardzo jak w innych klubach – czołowych z klas okręgowych czy czwartoligowych. Ludzie grają tu dzięki różnym powiązaniom, zbudowaliśmy fajną szatnię, ale dzięki relacjom, a nie finansom – twierdzi Januszkiewicz.

On zresztą – były piłkarz GieKSy, Polonii Bytom, występujący też w klubach zagranicznych, m.in. na Gibraltarze – był tym, który poniekąd tworzył podwaliny pod sukces Sparty.

– Wróciłem ze Szwecji i przez rok nie grałem w piłkę. Podjąłem pracę, uznałem, że piłka będzie tylko dodatkiem, by utrzymać formę. Spartę polecił mi kolega. Argumentował, że blisko, centrum Katowic, łatwy dojazd… Przyszedłem w 2020 roku, wtedy jeszcze nic się nie mówiło o IV lidze. Ale pół roku później pojawiły się pierwsze plany. Doszli Sebastian Sarzała i Sebastian Gielza. Porozmawiałem z „Kolą” (Kamilem Bętkowskim – dop. red.), który szukał czegoś na miejscu i namówiłem go. Przed kolejnym sezonem przyciągnęliśmy Bartka Sobotkę, wracającego ze Stalowej Woli. Wszystko tworzyło się dzięki relacjom międzyludzkim – przekonuje Aleksander Januszkiewicz.

Co zrobi prezydent?

Hitem transferowym było namówienie do wznowienia piłkarskiej przygody Tomasza Hołoty. W trakcie tego sezonu – po niewiele ponad roku – pożegnał się jednak ze Spartą, prześladowały go urazy. I bez niego jednak – byłego reprezentanta Polski, doświadczonego ligowca – awans stał się faktem.

– MVP sezonu? Wymieniłbym trzech wiodących zawodników: Mateusza Mazurka, Kamila Łączka i Kamila Bętkowskiego. „Mati” zdobywał bramki w prawie każdym meczu. Często wypadał z powodu pracy, ale gdy się pojawiał, dawał jakość. Chyba został królem strzelców tej ligi, choć nikt tego nie liczy… „Łączi” natomiast to motoryka. Ileż on przebiegł kilometrów w tym sezonie… Oddał serducho. No a „Kola” zdobywał bramki w kluczowych momentach, jak jesienny mecz z GieKSą czy oba z Ruchem. Mogliśmy zawsze liczyć na jego stałe fragmenty gry. Tak naprawdę każdy dołożył swoją cegiełkę. Gratulacje dla całego zespołu – podkreśla Januszkiewicz.

Warto jeszcze wrócić do kwestii finansowych.

– Czy jesteśmy bogatym klubem? Nie wiem. Każda firma chcąca do nas dołączyć będzie mile widziana. Ukłony dla naszych sponsorów, na czele z Michałem Piotrowskim i firmą Rail STM, która nam zaufała. Firmie Moto Sp. z o. o., autoryzowanemu dealerowi KIA, z Januszem Żukowskim i Jackiem Bednorzem. Firmie „To do jutra”, firmie Signum. Budżetowo jesteśmy zabezpieczeni i zbilansowani. Nie mamy długów – zaznacza Marcin Mazurek.


Czytaj także: Turza Śląska znów ma III ligę!


Sparta od sierpnia występować będzie w jednej lidze z dwoma innymi katowickimi klubami: Rozwojem i Podlesianką. W tym roku to między nimi rozdysponowana została miejska dotacja (Rozwój uzyskał 120 tys. na I zespół i 250 tys. na szkolenie, Podlesianka – 110 tys. na I zespół i 50 tys. na szkolenie). Sparta mogła liczyć jedynie na 50 tys. na szkolenie.

– W przyszłym roku będziemy przystępować do konkursu na dotację wraz z Podlesianką i Rozwojem. Zobaczymy, jak podejdą do tego prezydent Krupa i naczelnik Witek. Czy na trzy kluby będzie podzielone to, co już było, czy też miasto coś dorzuci i tort do pokrojenia będzie większy… – zastanawia się członek zarządu Sparty.

Akademia się rozwija

Katowicki klub chwali się akademią. Konsekwentnie ją rozwija.

– Mamy 300 dzieciaków. To robi wrażenie, chwała Tomkowi Siudkowi za to, jak funkcjonuje akademia. Jej pierwsi wychowankowie zaczynają pukać do seniorskiej drużyny. Teraz, po awansie, będą potrzebni młodzieżowcy, więc być może 1-2 chłopaków z akademii dostąpi zaszczytu gry w IV lidze. Kilka lat temu było to jeszcze nie do pomyślenia, że taki klub jak Sparta znajdzie się w takim miejscu. Bez własnego obiektu, bez kibiców, jak niektórzy nam to wypominają. Ale my nie oglądamy się na innych, robimy swoje – mówi Mazurek.

O ile marzenie o IV lidze się ziściło, o tyle z innym będzie trudniej: z własnym domem, miejscem, w którym klub mógłby się „zainstalować”. Od lat podejmuje rywali na miejskim „Rapidzie” ze sztuczną nawierzchnią w dzielnicy Koszutka, ale nie ma tam biura czy szatni na wyłączność.

– Brak obiektu przeszkadza, ale jak widać, bez niego też można funkcjonować. Ukłony dla dyrektora Muca, który zawsze pomaga znaleźć nam terminy i ulokować nas na „mosirowskich” boiskach. Na „Rapidzie” gościliśmy już przedstawiciela Śląskiego ZPN. Trochę rzeczy jest do poprawy, ale przy odrobinie dobrej woli MOSiR-u będziemy w stanie grać tu IV ligę – wyjaśnia działacz Sparty, na której mecze wstęp jest niebiletowany.

Cel długofalowy

Sparta wywalczyła awans w najlepszym możliwym momencie – tuż przed sezonem przejściowym i reformą planowaną przez Śląski ZPN, która w przyszłym roku uniemożliwi klubom z „okręgówki” awans na najwyższy wojewódzki szczebel. Podczas gdy jej niedawni rywale walczyć będą o nową V ligę, katowiczanie grać będą o miejsce w jednogrupowej IV lidze.

– Nie chciałbym być buńczuczny, ale jestem pozytywnie nastawiony. Chcielibyśmy pójść w ślady Podlesianki. Miałem do niej bardzo duży respekt za to, jakim zespołem była na poziomie „okręgówki”. Po awansie weszła w IV ligę bez żadnych skrupułów. My przeszliśmy podobny proces. Nie dochodzi u nas do masowej wymiany zawodników, to już wyselekcjonowana grupa ludzi. Kilku trzeba będzie dołożyć, ale tworzymy mocną ekipę. Jesteśmy w stanie powalczyć o górną połowę tabeli, ale to tylko moje zdanie – przekonuje Januszkiewicz.

Sparta Katowice
Jest sukces, to w nagrodę można puścić triumfalnego dymka – wie coś o tym Marcin Mazurek, członek zarządu Sparty… (Fot. Rafał Sacha/lokalnapilka.pl)

Marcin Mazurek: – Przykład Podlesianki pokazuje, że po awansie można w IV lidze się rozpychać, godnie reprezentować Katowice na terenie województwa. Nawet III liga to nie fikcja. Marzenie, cel długofalowy, choć chodzą słuchy, że krótkofalowy też może być… Ale nie zapeszajmy.


  • 72 PUNKTY zdobyła Sparta Katowice w zakończonym sezonie katowicko-sosnowieckiej „okręgówki”, notując 23 zwycięstwa, 3 remisy i 2 porażki.
  • 108 BRAMEK zdobyli katowiczanie na drodze do awansu.

Na zdjęciu: Sparta będzie trzecim klubem z Katowic – obok Rozwoju i Podlesianki – na szczeblu IV ligi.
Fot. Rafał Sacha/lokalnapilka.pl


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.