Patent na naszych

Spartak Trnava ma sposób na eliminowanie polskich klubów. Klub ze Słowacji na rozkładzie ma już i Legię i Lecha.


Korespondencja ze Słowacji

Za drużyną prowadzoną przez byłego pomocnika Górnika Zabrze Michala Gasparika już pierwszy mecz w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy z ukraińskim Dnipro. W starciu z tym rywalem miał grać Lech, ale „Kolejorz” okropnie pokpił sprawę w rewanżowym spotkaniu przed tygodniem…

4 milionowy budżet

Kiedy na Stadionie im. Antonego Malatinskiego, byłego reprezentanta Słowacji w latach 40., później Czechosłowacji, który potem prowadził klub z Trnawy jako szkoleniowiec do mistrzostwa kraju, a także kilku pucharów, w tym Mitropa Cup w 1967 roku, Lech przegrywał przed tygodniem 0:1, to miejscowi dziennikarze i tak podkreślali wyższość klubu z Polski.

– Tak po prawdzie Lech pierwszy mecz u siebie powinien był wygrać czterema bramkami i byłoby po sprawie. W tym rewanżu ich wyższość piłkarska też nie podlegała dyskusji. Tyle tylko, że w piłce nie przyznaje się ocen za wrażenie artystyczne, a liczy się to co w bramce rywala – podkreślał [Mojmir Stasko], reporter słowackiego dziennika „Sport”.

Małe pocieszenie

„Kolejorz” po wygranej u siebie 2:1, po golu straconym w końcówce, w rewanżu sensacyjnie poległ 1:3 i ćwierćfinalisty poprzedniej edycji Ligi Konferencji Europy nie ma już wśród drużyny, które rywalizują w pucharowej rywalizacji. Małym pocieszeniem dla poznaniaków jest to, że rundę wcześniej odpadł półfinalista LKE z sezonu 2022/23 FC Basel. Szwajcarzy nie sprostali z kolei kazachskiemu Toboł Kustanaj.

Tymczasem Spartak w przeciągu kilku lat wyeliminował z pucharowych rozgrywek dwa czołowe polski kluby, bo przecież przed pięcioma laty wysadził z siodła w 2 rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Legię, wygrywając z nią w Warszawie 2:0 i przegrywając u siebie 0:1. Tylko Raków przed rokiem dał radę słowackiej drużynie pokonując ją dwa razy, najpierw 1:0, a potem w Trnawie 2:0 po dwóch trafieniach Ivi Lopeza.

Tym bardziej godne to uwagi, że budżet Spartaka jest dużo mniejszy niż zdecydowanej większości klubów z naszej ekstraklasy. Ile wynosi w takim razie budżet klubu, który w poprzednich rozgrywkach – już po raz ósmy – zdobył puchar swojego kraju? To zdaniem słowackich dziennikarzy około 4 milionów euro, a więc 17-18 milionów złotych. W naszej ekstraklasie na dziś to tylko beniaminek Ruch Chorzów i Stal Mielec mają mniej pieniędzy w swojej kasie. Jak widać jednak po przykładzie Spartaka da się z relatywnie mniejszymi środkami rywalizować w Europie.

Ambicja i wola walki

Przy okazji rywalizacji Spartaka z Lechem śmiech budziły komentarze części mediów o ekstraklasowych odrzutach grających w tym klubie. Fakt, w drużynie prowadzonej przez Michala Gasparika, który swego czasu przymierzany był do funkcji trenera Górnika, gdzie grał w 2011 roku, zaliczając 15 ekstraklasowych występów, nie brakuje zawodników znanych z polskich boisk. Kapitan Romach Prochazka też grał w klubie z Zabrza, gdzie nie spełnił oczekiwań. W Spartaku świetnie wywiązuje się z roli kapitana. Inni?

Martina Bukatę nie trzeba przedstawiać kibicom Piasta. W barwach klubu z Gliwic był wicemistrzem Polski w 2016 roku. Strzelec gola w rewanżu z Lechem w Trnawie Erik Daniel występował w Zagłębiu Lubin, Martin Miković w Bruk-Bet Termalica Nieciecza, pochodzący z Trenczyna Martin Sulek zaliczył 20 występów w Wiśle Płock w poprzednim sezonie. Tak można wymieniać i wyliczać.

Jak przewidzieli, tak się stało

Może i ci zawodnicy nie należą do piłkarskich orłów, ale za chwilę mogą ponownie grać w fazie grupowej europejskich pucharów. Poprzednio ta sztuka udała im się w sezonie 2018/19 po wyeliminowaniu Legii, gdzie grali w fazie grupowej Ligi Europy. Ambicji i woli walki drużynie prowadzonej przez trenera Gasparika nie brakuje. W rewanżu z „Kolejorzem” piłkarze Spartaka zobaczyli rekordową liczbę 8 żółtych kartek.

– Lech był ma w swojej drużynie wielu dobrych czy bardzo dobrych graczy. Z drugiej strony było u nas takie przekonanie, że jak zagramy dobrze w tym pierwszym meczu na wyjeździe, to w rewanżu u nas możemy się pokusić o dobry wynik, wygraną i awans, no i tak się stało. Czy doświadczenie z ekstraklasy pomogło? Na pewno, bo wiedzieliśmy czego się spodziewać – mówi nam Roman Prochazka.


Czytaj także:


Rewanż z Dnipro drużyna Spartaka także rozegra na Słowacji, bo Ukraińcy ze względu na wojnę swoje mecze rozgrywają w Koszycach. – Mecz odbędzie się przed świętem narodowym i dniem wolnym od pracy, więc Spartak będzie mógł liczyć na mocne wsparcie kibiców, jak ma to miejsce, kiedy gra u siebie – dodaje dziennikarz Mojmir Stasko.

– Na pewno dzięki temu mamy większą szanse na awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. To w tej chwili nasz główny cel – podkreśla Roman Prochazka.


W środę Spartak Trnawa w Lidze Konferencji Europy wygrał z zespołem Dnipro-1.

Michał Zichlarz, Trnawa


Na zdjęciu: Kapitan Spartaka Roman Prochazka (nr 6) w pogoni ze Kristofferem Velde.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus