Spalony na niebieskiej. Policzek bez znieczulenia

Kiedy w niedzielę zobaczyłem rozmiary porażki JKH GKS-u Jastrzębie w Nowym Targu, omal nie spadłem z krzesła. Dla mnie – jako neutralnego kibica – strata dziesięciu goli w potyczce z Podhalem była nie do zaakceptowania, a co dopiero dla sztabu szkoleniowego zespołu z Jastrzębia Zdroju.


Nawet nie próbuję wchodzić w skórę trenera Roberta Kalabera, ale podejrzewam, że jeden rzut oka na jego twarz odstraszyłby każdego agenta ubezpieczeniowego, który chciałby mu sprzedać polisę na życie.

Fatalne wyniki

Jeszcze w niedzielę wieczorem zadzwonił do mnie kolega i prowokacyjnie zapytał: „Nie sądzisz, że wynik z Podhalem byłby identyczny, gdyby w bramce JKH wisiała firanka lub ręcznik?”. Nie będę zaprzeczał, że poszedł po przysłowiowej bandzie, ale ja taki złośliwy nie będę. Tym niemniej chcę tylko zauważyć, że w dwóch ostatnich meczach wyjazdowych – z Energą Toruń i Podhalem – jastrzębianie stracili aż 18 goli!

Dla ambitnego zespołu, z wysokimi aspiracjami, to policzek, a może nawet coś gorszego. Mam nadzieję, że w ramach pokuty wszyscy odpowiedzialni za ten blamaż mieli bezsenną noc. I nie mają co liczyć na współczucie z mojej strony. Moje serce na pewno nie krwawiło z powodu ich przerwanych snów.

Ciekawskim przypomnę, że po raz ostatni JKH stracił dziesięć goli 23 października 2020 roku, gdy przegrał na „Jastorze” 8:10 (3:3, 2:3, 3:4) z Re-Plastem Unią Oświęcim. Ale wówczas nie był to jednostronny pojedynek jak ten z „Szarotkami”, bo emocje sięgały w nim zenitu, a wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie: 2:0, 3:1, 3:3, 5:4, 5:7, 6:8, 8:8, 8:10.

Wzniosą się na wyżyny?

Kilku hokeistów JKH pamięta kanonadę sprzed trzech lat. To Maciej Urbanowicz, Dominik Paś, Arkadiusz Kostek, Kamil Górny, Dominik Jarosz, Łukasz Nalewajka i Radosław Nalewajka.

Należy koniecznie dodać, że w tamtym sezonie JKH GKS Jastrzębie zdobył mistrzostwo Polski, wywalczył Puchar Polski i Superpuchar. Teraz na potrójną koronę nie zanosi się, a być może nawet brązowy medal będzie poza zasięgiem drużyny z „Jastora”. We wtorek podopieczni Roberta Kalabera zmierzą się z GKS-em Katowice i na samą myśl o tej konfrontacji przechodzą mnie ciarki. No chyba, że jastrzębianie wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i ambicji, to może nie dojdzie do kolejnego blamażu. A może będziemy świadkami niespodzianki? Pomarzyć każdemu wolno…


Na zdjęciu: Trener JKH GKS Jastrzębie Robert Kalaber w ostatnim meczu nie miał zbyt szczęśliwej miny.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Czytaj także: